L’Homme À la Rose to najnowsza propozycja Maison Francis Kurkdjian. Zapach ukazał się pod koniec lata i jest kolejną interpretacją róży w ofercie tego domu, przy tym drugą już – po orientalnej Lumiere Noire Pour Homme – kierowaną do mężczyzn. Został pomyślany jako męski odpowiednik bardzo udanej kompozycji Kurkdjiana A la Rose. Perfumiarz konsekwentnie łamie w nim utarty schemat, wedle którego nuta róży należy do świata perfum kobiecych.

Tradycja męskich perfum z różaną dominantą jest w zachodniej kulturze nieporównywalnie krótsza i mniej obfita od damskiej i nieporównywalnie uboższa od blisko wschodniej, gdzie różana esencja jest niemal obowiązkowym składnikiem perfum, a jej połączenie z paczulą czy oudem to absolutna klasyka arabskich perfum. Kilka nielicznych i chwalebnych wyjątków z francuskiego podwórka: Azzaro Acteur, Van Cleef & Arpels Pour Homme, Cartier Declaration d’Un Soir oraz wspomniany Lumiere Noire Pour Homme. Na pewno jest tego nieco więcej, ale tak czy inaczej to grono raczej nieliczne.
Bo trudno jest podać różę w perfumach tak, by przekonać mężczyznę do jej noszenia. Wychowany w schemacie „róża to zapach damski” a nawet „babciny” facet po prostu nie chce pachnieć kobieco.
Francis Kurkdjian znany jest ze swego nieco nonszalanckiego podejścia do perfumerii jako takiej. Lubi subtelnie prowokować, ale też stawia sobie często ambitne cele. Już raz zrealizował – w ramach sygnowanej swoim nazwiskiem linii – męską różę (Lumiere Noire PH), ale – szczerze mówiąc – nie udało mu się w tym zapachu uciec od „damskiego przechyłu”. Z L’Homme À la Rose jest zupełnie inaczej. Przede wszystkim to zapach o świeżym i rześkim charakterze. Poza tym jest – tak po męsku (czyli: krótko i na temat) – minimalistyczny. Zbudowany z 3 faz: rześko-cytrusowego otwarcia (grejpfrut), zielono-różanego serca (róża + szałwia) i drzewnego finiszu (syntetyczne molekuły z rodziny amber woods) robi zdecydowanie solidne wrażenie, które poprawia się w raz z kolejnym jego użyciem.

Pociągnięty delikatną kreską portret róży na soczysto zielonej łodydze cechuje charakterystyczna dla dzieł Kurkdjiana elegancka czystość i świeżość. L’Homme À la Rose nosi się bardzo przyjemnie. Róża nie przytłacza, jest ładnie zrównoważona przez pozostałe składniki, ale ewidentnie obecna, szczególnie przez pierwsze kilka kwadransów. Jest ujęta w nowoczesny sposób i otoczona drzewnym aromatem charakterystycznym dla designerskich perfum.
Dotąd jedynym męskim zapachem z różą, który przekonywał mnie w całości był Declaration d’Un Soir Mathilde Laurent. Teraz dołączył do niego L’Homme À la Rose.
Pod względem parametrów zapach cechuje elegancka, nieprzesadna projekcja, trwałość dzięki amber woods jest solidna. Reasumując – bardzo udane pachnidło, prezentujące różę w oryginalny i bardzo nowoczesny sposób.

Nuty głowy: grejpfrut
Nuty serca: esencja z róży damasceńskiej z Bułgarii, szałwia
Nuty bazy: amber woods, absolut z róży stulistnej z Grasse, czystek
rok premiery: 2020
nos: Francisa Kurkdjian
moja ocena: zapach: 4,5/ trwałość: 4,5/ projekcja: 4,0->3,0