Kilka tygodni temu obszerna oferta hiszpańskiej marki niszowej Carner Barcelona powiększyła się o kolejną trój-zapachową kolekcję nazwaną Bestial Collection.
Zainspirowane hiszpańskim modernizmem, którego najbardziej znanym reprezentantem w architekturze był Gaudi. Jednym z elementów tego stylu były zdobienia w formie figur mitycznych potworów, smoków i innych. Z nich to Sara Carner i zaprzyjaźnieni z nią perfumiarze (niezawodny Rodrigo Flores-Roux oraz Jordi Fernandez) czerpali inspirację do stworzenia jak dotąd najbardziej mrocznych i gęstych pachnideł marki. Spore to zaskoczenie, gdy wziąć pod uwagę także przecież ciężki kaliber innej kolekcji (Black Collection z takimi zapachami jak Black Calamus czy Rose & Dragon).

Ze sporym zainteresowaniem zabrałem się za testy trzech bestyjek. I muszę przyznać, że naprawdę zacne to kreatury. Po kolei więc.
Felino – futrzana ambra
Otwiera się bardzo intrygująca – przyprawowo i balsamicznie, by za chwilę pokryć się goryczką pochodzącą prawdopodobnie z jaśminu. Chwile później pojawia się całkiem nowatorski, ciemny skórzany akord, który połączony jest z żywicami (mirrą i opoponaxem) i akordem animalnym. Następująca całkiem szybko baza zapachu jest żywiczna, ma kolor bursztynu (ambra) z lekką animalną poświatą. W bazie ujawnia swą siłę papirus, nadając zapachowi bardzo intrygującego, drzewnego charakteru.

nuty głowy: marokańskie zioło absyntowe, ekstrakt z papirusa, migdał,
nuty serca: jaśmin, Ylang Ylang, czarna skóra
nuty bazy: mirra, opoponax, akord cywetowy
nos: Rodrigo Flores-Roux

Drakon – po męsku
Od pierwszych iglakowo-przyprawowo-drzewnych nut Drakon roztacza męską, nieco oldskulową i jednocześnie suchą i lekko zielona aurę. Zastosowany w chyba sporej ilości Cypriol w połączeniu z „od-paczulowym” Akigalawood robią fantastyczną molekularną robotę. Drakon tnie powietrze ostrymi zębiskami, które nieco tylko stępione są nieśmiało przemyconą nutą kwiatu pomarańczy. Dominuje w nim aromat drzewny, sucho-zielony, przy czym jest to zieloność nie trawiasta, a iglakowa, uzyskana dzięki połączeniu cyprysu i jodły. W miarę upływu czasu odsłania swą sygnaturę, która jest niczym innym tylko naprawdę doskonałą interpretacją zielonego aromatic fougere. Zapach dla wielbicieli Italian Cypress Toma Forda i wszystkich jego protoplastów z Halston Z14 i Polo Green na czele. Drakon to mój faworyt z tego „bestialskiego” tercetu.

nuty głowy: cyprys, liść indyjskiego betelu, czarny pieprz,
nuty serca: kwiat pomarańczy, Cypriol (papirus), Akigalawood
nuty bazy: skóra, balsam jodłowy, drewno sandałowe
nos: Jordi Fernandez

Bestium – czyli uśmiechnięty Arab
Dominantą tej kompozycji jest paczula ubrana w różę, esencji której zastosowano aż dwa gatunki. Arabskiego sznytu przydaje wyczuwalny w otwarciu, ale także w fazie serca pylisty i lekko goryczkowy szafran. Głębię budują – i tu wierzę na słowo, bo nie wyczuwam – kadzidło i oud. Bez obawy – mimo sugestywnej nazwy nie odnajdziemy w tym zapachu nut animalnych i w sumie bestyjka jest owszem z nazwy groźna, ale przy bliższym poznaniu całkiem urocza. Arabska estetyka dostrojona do europejskich gustów, czyli bez przeginania w żadną, szczególni animalną i oudową stronę. Jest na rynku niszowym bardzo wiele perfum penetrujących tę estetykę (moje pierwsze skojarzenie to Indonesian Oud E. Zegna). Bestium na ich tle niczym specjalnym się nie wyróżnia, choć nie można mu odmówić solidnej kompozycji i wysokiej jakości. No i ta nazwa…
„Czym pachniesz?”
„Bestią”
„Taaaaa…. Akurat.”

nuty główy: bergamotka, turecka róża, róża bułgarska, szafran,
nuty serca: osmantus, paczula,
nuty bazy: oud, labdanum, kadzidło
nos: Jordi Fernandez