Givenchy Gentleman Cologne – brakujące ogniwo

Najnowszy zapach męskiej linii Givenchy Gentleman to Cologne. Niby nic nadzwyczajnego, wiele marek wypuszcza współcześnie tego typu pachnidła, ale…

Można się w ostatnich latach w nomenklaturze Givenchy nieco pogubić. Od 2013 lansuje męskie zapachy w linii Gentlemen Only (kilka z nich nawet swego czasu recenzowałem), aż tu nagle w 2017 pojawia się nowy Givenchy Gentleman przedstawiany jako współczesna wersja wspaniałego klasyka z 1974. Dość interesujący, z gruszkowa dominantą, jednak poza nazwą nie mający tak naprawdę nic wspólnego z protoplastą, którego sygnaturowy akord złożony z paczuli i miodu to jeden z kilku niewielu momentów prawdziwej chwały męskiej perfumerii. Rok później marka wprowadza flankera w postaci Gentleman Eau de Parfum. Współczesna logika rynkowa jest nieubłagana. Klient nie lubi się nudzić i domaga się kolejnych flankerów. Givenchy – jak na mainstream przystało – wypuszcza więc u progu lata zapach lekki i orzeźwiający, czyli będący bohaterem niniejszego wpisu Gentleman Cologne.

Nie testowałem jeszcze – poza pobieżnymi próbami w perfumeriach – Gentlemana z 2017 ani jego wersji Eau de Parfum, ale Cologne – który nieco przypadkiem znalazł się w moich rękach – zdecydowanie pozytywnie mnie zaskoczył. Prezentuje typ rześkiej świeżości, jaką bardzo lubię, a jakiej niewiele we współczesnej perfumowej ofercie.

Zbudowany bardzo prosto i przejrzyście, ale z nie do końca typowych dla zapachu z kolońską etykietą nut. Zielono-cytrusowe intro jest rześkie i pobudzające. Niemal równolegle z nim pojawia się – i tu największe zaskoczenie – lekko marchwiowa nutka irysa (!), przydająca całości bardzo specyficznej „ogródkowej” aury (by nawiązać do podobnych olfaktorycznych wibracji, jakie serwował nam Jean-Claude Ellena w cudnej serii hermesowych ogródków). Irysowi towarzyszy rozmaryn i wetyweria, użyte wszakże z ogromnym umiarem, pracujące na efekt całościowy, bez wysuwania się na pierwszy plan. Baza jest bardzo współczesna, minimalistyczna, „techniczna”, niczym typowy „myk” doświadczonego perfumiarza. Subtelnie emanuje białym piżmem i ambroxanem. Jest nieco szorstka i sucha, zawiera echa zielonego serca i trwa na skórze całkiem długo.

Przyznam, że gdy tylko spojrzałem na perfumiarzy, którzy pracowali nad Cologne, wszystko stało się dla mnie jasne. Nathalie Lorson, ale przede wszystkim Olivier Cresp. Ten zapach jest bardzo w jego oszczędnym, transparentnym, ale jednocześnie niezwykle efektownym i efektywnym stylu. Mimo świeżego, rześkiego charakteru i bardzo krótkiej – to czuć – formuły, Gentleman Cologne wykazuje rozwój na skórze, co naturalnie wynika z użytych w nim ingrediencji.

Lubię zapachy kolońskie. Lubie świeże i rześkie aromaty. Gentleman Cologne przypadł mi więc do gustu i to szczególnie ze względu na bardzo nowatorskie użycie irysa w konwencji zielono-cytrusowo-drzewnej.

No waśnie. Irys. Mówiąc zupełnie szczerze Gentleman Cologne pachnie tak, jak powinien pachnieć Dior Homme Cologne (!) – dzięki irysowi właśnie, który jest przecież motywem przewodnim linii Dior Homme, a którego w aktualnej wersji Diora (świetnej zresztą) zabrakło. Niesamowite. Oba zapachy są zresztą ogólnie rzecz biorąc bardzo podobne.

Gentleman Cologne to udane pachnidło, niebanalne i nienachalne, idealnie wpasowujące się w letnią aurę. Bardzo pozytywne zaskoczenie ze strony marki, po której zupełnie bym się tego nie spodziewał.

nuty głowy: bergamotka, cytryna, petitgrain

nut serca: irys, rozmaryn, wetyweria

nuty bazy: ambroxan, piżmo

rok premiery: 2019

nos: Nathalies Lorson & Olivier Cresp

moja ocena: zapach: 4,5/ trwałość: 4,0/ projekcja: 4,0 –> 3,0

4 uwagi do wpisu “Givenchy Gentleman Cologne – brakujące ogniwo

  1. JEST ! ON ! PIĘK ! NY ! 😀 testujcie /próbujcie / kupujcie / sprayujcie nim środowisko / siebie / trawniki i ukochane ,,. babcie i dziadkow oraz wujów i wujenki 😉

    1. Ta recenzja nie pozostawia wyboru co do dalszego przebiegu scenariusza. Trzeba zdobyć próbkę Gentlemana Cologne na PF, albo pofatygować się specjalnie po to do stacjonarki.

      A znasz Citric – Santa Eulalia? Myślę, że wielbiciele (a i po prostu doceniający ten zapach jako kompozycję) nieodżałowanego Dior Homme Sport 2008, mogą się śmiało nad tym pachnidłem pochylić. Chociaż obydwa zapachy nie są jakoś bardzo do siebie podobne, to jednak Citric ma jakiś tali zbliżony do DHS 2008 vibe. A może to tylko moja fanaberia? Ktoś? Coś? To tylko tak ad vocem wątku zapachów letnich.

      Pozdrawiam serdecznie –
      Cookie

      1. Co jest teraz wartego uwagi na lato?

        Szukam godnego następcy Batucady i znaleźć nie mogę.

  2. A jak oceniasz, również w kategoriach podobieństwa, inny letni, cytrusowy, wydany przed rokiem zapach od Givenchy – Eau de Givenchy (2018) unisex. Nawet butelki mają podobne…

Dodaj komentarz