Hervé Gambs Parfums to jedna z najmłodszych francuskich marek perfumowych. Stworzona przez artystę designera, poszukującego nowych środków ekspresji zadebiutowała w 2013 roku. Hervé Gambs – jak sam przyznaje – nie jest perfumiarzem, ale bierze czynny udział w powstawaniu sygnowanych przez niego pachnideł. Te zaś powstają w historycznym sercu perfumowego świata – w Grasse. Ten fakt zachęcił mnie do zainteresowania się marką.
Parfums Couture Collection to główna linia zapachów marki, na którą w tej chwili składa się pięć pachnideł.
Rouge Cardinal – zdominowany przez dość klasyczne, surowe ujęcie paczuli, mocne, korzenno-drzewne, szczególnie na samym początku, nieco później trochę duszne i suche. Wymienione w składzie kadzidło, kwiat pomarańczy, kakao i wanilia nie są dla mnie wyczuwalne, stanowią więc raczej przeciwwagę dla paczuli. Bez nich zapach mógłby okazać się zbyt bezkompromisowy. Choć i tak kardynalska czerwień jest – jak na mój gust – zbyt rdzawo-piwniczna. Coś dla wielbicieli paczuli w tradycyjnym wydaniu, a tych przecież nie brakuje.
Hotel Particuler to ambra skomponowana w bardzo tradycyjny sposób: żywice – styrax, benzoes. Zapach niczym się jednak nie wyróżnia pośród wielu jemu podobnych. Jest poprawny – owszem – ale nic poza tym. Niestety pachnidła ambrowe nie należą do moich ulubionych więc i Hotel Particuler już na starcie miał trudne zadanie, któremu zresztą nie podołał.
Jardin Prive to bardzo ładne ujęcie tematu herbacianego nieco w kierunku Tea for two L’Artisan Parfumeur, ale mniej posłodzone, przekonująco rozwijające się od odświeżonego cytrusami intro, poprzez herbaciane serce, aż po finisz klasycznie złożony z wetywerii i paczuli. Choć nie ma tu mowy od odkrywczości, to jednak Jardin Prive jawi się jako naprawdę udana, jedna z najlepszych propozycji Hervé Gambs. Mój faworyt w Couture Collection.
Coeur Couronne to woń wyrafinowanego trunku, coś pomiędzy rumem a słodkim winem w typie Porto, złożone z neroli, jaśminu, davany i wanilii z Madagaskaru. Choć nie znajdziemy tu herbaty, to jako całość Coeur Couronne stanowi podobny w charakterze, ciepły, lekko owocowy (tu owoce suszone), zmysłowy i naprawdę udany zapach.
W Coup de Grace dominuje początkowo róża doprawiona szafranem na drzewnej bazie – inna niż by to mogło wynikać z opisanych składników, z początku lekko zielona, później sucha, ale generalnie raczej mało przekonująca.
Colognes Intenses Collection
Zestaw czterech zapachów o kolońskim charakterze, ale intensywności i trwałości wód perfumowanych. Recepta na sukces Neroli Portofino Toma Forda, tak chętnie kopiowana przez niezliczone marki perfumowe została zaadaptowana także przez Hervé’a Gambsa.
La Baie des Anges to zapach koloński o słodko-cytrusowym charakterze. Całkiem oryginalne, jak na ograną przecież kolońską konwencję połączenie grejpfruta i nawet przekonującego akordu rabarbaru z subtelną nutą białokwiatową i ciepłym waniliowym tłem. Obok wanilii czuję w bazie sporą ilość drewna, chyba cedru.
Domaine du Cap pachnie niczym ziołowy zagajnik na Lazurowym Wybrzeżu. Esencja z kopru, bazylia, tymianek i rozmaryn oraz rozjaśniająca całość cytryna tworzą bardzo naturalnie pachnącą i bardzo południowofrancuską woń, w której sercu dominuje lekko anyżowa nuta. Ten niezwykle radosny aromat osadzono na bazie z cedru, który ujawnia się w późniejszej fazie.
Hotel Riviera jest jedyną w tym zestawie klasycznie kolońską kompozycją bez żadnych dodatkowych ozdobników. Mandarynka, bergamotka, kluczowy dla kolońskiej woni kwiat pomarańczy i cedr w bazie gwarantują przywołanie słonecznych wspomnień z wakacji. Dzięki wysokiej koncentracji esencji zapach całkiem długo trzyma się skóry przyjemnie się z niej „odzywając”.
Pink Evidence to zapach zdecydowanie wychodzący poza klasyczną kolońską estetykę. Cytrusy w nim co prawda znajdziemy – w postaci bardzo delikatnego i obecnego na samym początku yuzu, ale jest on tylko przygrywką do ze smakiem skomponowanego lekkiego i świeżego akordu kwiatowego, na który składają się irys (!), ylang, jaśmin i fiołek. Z czasem świeżość zaczyna ustępować pudrowej kwiatowości i Pink Evidence potwierdza, że został skomponowany z myślą o kobietach. Zaiste bardzo przyjemne i bardzo kobiece pachnidło.
Eaux de Parfums Collection
Trzy pachnidła tworzące tę kolekcję prezentują tę cięższą, mroczniejszą, bardziej drapieżną i zmysłową perfumową estetykę.
Bois Dahman jest mieszanką aromatu kadzidła z nutami drzewnymi – ciemną (brzoza) i jasną (sandałowiec) doprawioną szafranem i podane na waniliowej bazie. Dobrze dobrane proporcje poszczególnych składników powodują, że żaden nie dominuje, a całość pachnie całkiem oryginalnie i tajemniczo. To drzewno-kadzidlane perfumy dla lubujących się w nieco bardziej natchnionych woniach. Zapach jest raczej wieczorowy, przy czym na kobiecie zabrzmi z pewnością znacznie bardziej intrygująco, niż na mężczyźnie, mimo że to 100%-owy uniseks (jak zresztą przygniatająca większość oferty Hervé Gambs).
Ombre Sauvage – najpierw dymny, później skórzany, a na końcu kadzidlany. Taki jest „cień dzikusa”, rozpostarty gdzieś pomiędzy genialnym Bois d’Ascese Naomi Goodsir i nie mniej doskonałym Bel Ami Hermesa. To jeden z moich ulubieńców w kolekcji Hervé Gambs – tajemniczy, gesty, osadzony, majestatycznie się rozwijający i bardzo trwały.
Infusion Noire to bardzo aromatyczne pachnidło o wyraźnej sygnaturze zbudowanej z gęstej nuty lawendy całkiem unikatowo połączonej z anyżem, przyozdobionej podmuchem pieprzu i osadzonej na cedrze. Zupełnie nietypowe ujęcie lawendy o tyle zaskakuje, iż wydawałoby się, że na ten temat w perfumerii powiedziano już wszystko. Okazuje się, że nie wcale nie. Infusion Noire to jeden z najciekawszych aromatów w ofercie Hervé Gambs.
Pachnidła Herve Gambs są na rynku od 2013 roku, ale pachną, jakby powstały co najmniej 20 lat wcześniej. Są odtwórcze, a nawet retrospektywne i nie wnoszą niczego nowego do świata perfum. To jednak nie jest zarzut. Ta przepełniona melancholią kolekcja cechuje się więcej niż dobrą jakością samych kompozycji, na co wpływ ma zapewnie miejsce ich pochodzenia – Grasse, czyli kolebka francuskiej perfumerii, a także – co za tym idzie – wysoka jakość użytych komponentów. Zapachy ostały stworzone w wg klasycznej południowofrancuskiej szkoły i to wyraźnie czuć. Jako takie mogę się naprawdę podobać. Pachną też naturalnie, nie epatują syntetycznymi nutami, co nie znaczy , że nie ma w nich składników pochodzenia „laboratoryjnego”. Tak czy inaczej warto zainteresować się pachnidłami Hervé Gambs, jeżeli poszukujemy klasycznych tematów perfumeryjnych wyegzekwowanych w kompetentny sposób i na wysokim jakościowo poziomie.
PS. Perfumerii Tiger & Bear dziękuję za możliwość przetestowania pachnideł Hervé Gambs.
Marcin, jeśli będziesz miał okazję przetestuj serię Parfums Prestige tej marki. Całego Gambsa ogólnie lubię i za stylistykę i za jakość i za beskompromisowość. Ale Prestige imho wybijają się na tle pozostałych. Szczególnie Iris Royal – nie tylko wyrazisty i jakościowy, ale i bardzo oryginalnie podany irys.
Dzięki za rekomendację. Spróbuję je zdobyć. 🙂
świetna recenzja, już wiem co kupię pod choinkę mężowi 🙂
A na który zapach padło?