Zaprezentowany publiczności latem tego roku L’Envol de Cartier, najnowszy męski zapach Cartiera, był dla mnie – obok nowej męskiej Prady L’Homme oraz Lalique L’Insoumis – jedną z najbardziej wyczekiwanych mainstreamowych premier tego roku. Już dziś mam ogromną przyjemność przedstawić go na łamach mojego bloga.
Inspiracja
Autorka perfum, Mathilde Laurent, ujawniła, że inspiracją dla ich powstania była ambrozja – mityczny nektar bogów zapewniający im nieśmiertelność. Perfumiarka chciała też, by było to pachnidło lekkie i świeże, ale jednocześnie ciepłe i komfortowe. Po wielokrotnym już przetestowaniu L’Envol muszę przyznać, że założenia te udało się zrealizować wprost perfekcyjnie. Zapach jest dokładnie taki, jaki miał być…
Zapach
L’Envol – oparty na kontraście pomiędzy lekko zieloną świeżością a subtelnie kulinarną, lekko słodką i drzewną zmysłowością – stanowi aromat z jednej strony jakby znajomy, z drugiej – nowatorski. Nawet jeżeli spotkałem się już z perfumami utrzymanymi w podobnej stylistyce, to z pewnością po raz pierwszy wącham aromat, w którym taki efekt osiągnięto przy użyciu takich, a nie innych środków.
Zapach wita nas nutą irysa daleką wszakże od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Irys jest tu lekki, świeży, ulotny, pozbawiony swej naturalnej ziemistości i drzewności. Tak jakby w formule użyto tylko pewnej – tej świeżej – części zapachowego widma irysowej esencji. W tle czuć nutę zieloną, przypominającą liść fiołkowa. Niemal od początku czuję także bardzo sugestywny aromat miodu. Zapach osadzony jest na niezawodnej paczuli, która przydaje mu „ciała” i zmysłowej drzewności, przedłużonej jakże licującym z nutą miodową gwajakiem. Piżma utrwalają, pogłębiają i zaokrąglają bardzo przyjemnie pachnącą całość. L’Envol jest zapachem niemal linearnym, zmienia się w czasie bardzo minimalnie, tracąc bardzo powoli na swej początkowej irysowo-zielonej świeżości (irys przyznam odzywa się całkiem długo) i stając się z czasem bardziej ciepły i słodkawo-drzewny.
L’Envol – zakategoryzowany przez producenta jako eau de parfum – miał być wedle założenia twórców zapachem subtelnym. Faktycznie trzyma się raczej blisko skóry. Nie promieniuje na otoczenie, raczej otula noszącego komfortowym aromatem, wyczuwalnym jednak całkiem wyraźnie przez wiele godzin. Oczywiście jego wyczuwalność możemy regulować aplikowaną na skórę ilością. Co ważne, niezależnie od użytej ilości L’Envol siedzi na skórze całkiem długo – na jego trwałość nie można więc narzekać.
Marketing
Oglądając materiały promujące L’Envol – piękne fotografie i – w szczególności – film – nie sposób oprzeć się wrażeniu, że marketingowy team Cartiera wzoruje się na Hermesie, próbując mu dorównać. Robi to z naprawdę dobrym skutkiem.
Flakon
W przypadku L’Envol nie można pominąć flakonu. Jego opisanie może okazać się nawet większym wyzwaniem niż scharakteryzowanie samego zapachu. Na szczęście w sukurs idą wspominanie fotografie, które dają niezłe pojęcie o oryginalności designu butli. Ta składa się z dwóch części – szklanej kapsuły, w której znajduje się ciecz w kolorze miodu oraz otaczającej ją, wykonanej z tworzywa sztucznego, kopuły, którą ja określam jako klosz, gdyż mnie całość kojarzy się z pomarańczową żarówką umieszczona w przeźroczystym kloszu, ale chyba nie takie były zamierzenia projektantów…
Trzeba jednak przyznać, że jest to design niezwykły i nie mający chyba precedensu w świecie perfum. Przy odrobinie odwagi i manualnej sprawności oraz siły i znajomości sposobu, można odkręcić kapsułę (która de facto jest wymiennym wkładem) i zabrać ją ze sobą do podróżnej walizki. Jednak dla zachowania stabilność flakonu na półce konieczne jest ponowne połączenie kapsuły z kloszem. Możliwość wymiany wkładu nawiązuje do designu pierwszych flakonów Cartiera (zapachów Must i Santos). Atomizer ukryty jest w sporych rozmiarów nagwintowanej zakrętce, zespolonej z górną, metalową częścią flakonu. By go osłonić, wystarczy delikatny ruch zakrętką w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara (rozwiązanie znane z flakonu Terre D’Hermes). Nakrętka posiada wygrawerowany słynny motyw Cartiera wykonany w technice guilloche (rytownictwo).
Całość…
… stanowi naprawdę świetnie wykonany produkt, którego kreatywność zawiera się nie tylko we flakonie, ale także i w niezwykłym zapachu skomponowanym przez Mathilde Laurent. L’Envol de Cartier praktycznie nie może się nie spodobać, jest natychmiastowo przyjazny, zawiera wyłącznie przyjemne dla nosa nuty ułożone wszakże w intrygującą i oryginalną całość. Tak rzeczywiście mogłaby pachnieć ambrozja – świeżo, żywo, ciepło, smakowicie i zmysłowo. Jestem pewien, że L’Envol jest początkiem, pierwszy rozdziałem dłuższej zapachowej opowieści Cartiera i Mathilde Laurent, na której kolejne części nie będziemy musieli długo czekać…
główne nuty: irys, miód, gwajak, paczula, piżmo
perfumiarka: Mathilde Laurent
rok premiery: 2016
moja ocena w skali 1 -6:
zapach: 4,5/ oryginalność: 5/ projekcja: 3,5/ trwałość: 4,5
No to juz czekamy na wersje parfum bądź intense, skoro ta wersja jest przy skórna,bo wersja ogoniasta też musi byc
Cześć, wiadomo kiedy wymienione przez Ciebie trzy zapachy będą dostępne w Douglasach i Sephorach? Szczególnie Cartier i Lalique?
Niestety nie posiadam takich informacji.
L’envol jest już dostępny w Douglasie. Miałem przyjemność wąchać go w Galerii Krakowskiej
Widziałem Pana jak Pan wąchał. Szkoda tylko, że Pan nie zakupił.
Flakon wygląda o wiele ciekawiej w wersji nieuzupełnianej – posiadam tester EDP 80 ml z roku premiery, jest to solidny kawał pięknego, ciężkiego szkła.
Zgadzam się. Obecnie też taki flakon posiadam. 🙂
…czyżby ostatnie fakony Ambrozji…do kupienia w normalnych cenach juz …niedostępne ;( ;( ;(
, jak mozna wycofywac COŚ TAK PIĘKNEGO ? …Smuteczek…