Moda na wszelkiej maści „extreme”, „intense”, „black” i „dark” ostatnio wprost kwitnie w męskiej perfumerii. Czarny jest nowym czarnym, chciałoby się rzec. Obowiązkowy czarny flakon, najlepiej złote litery. A w środku różnie, choć zwykle dość gęsto, ambrowo, przyprawowo, drzewnie, orientalnie, a nawet niby-oudowo. Zupełnie nie zaskoczył mnie więc pomysł osób odpowiadających za kreację w perfumowym dziale D&G oraz Procter & Gamble, by pobudzić sprzedaż klasyka Pour Homme poprzez wprowadzenie jego wersją eau de parfum. Oczywiście dość szybko wśród licznych wielbicieli zapachu pojawiło się pytanie, czy wersja Intenso przypomina klasyczną Pour Homme włoskiej produkcji? Moim zdaniem nie i nie o to z pewnością kreatorom chodziło.
Niegdyś na Perfumowym Blogu opisałem tę klasyczną, pierwszą wersję Pour Homme produkowaną przez EuroItalia (Włochy), a także jej pierwszą (cichą) reformulację dokonaną bodajże w 2009 roku przy okazji przejęcia marki przez Procter & Gamble Prestige Beaute (produkcja niemiecka). W 2012 roku duet Domenico Dolce i Stefano Gabbana firmowali – tym razem już oficjalnie – kolejną odświeżoną wersję Pour Homme (wciąż P&G, ale produkcja w UK), dostępną obecnie w perfumeriach w widocznym poniżej flakonie:

Muszę przyznać, że wersja 2012 pachnie bardzo solidnie i choć oczywiście brakuje jej naturalnego bogactwa składników protoplasty, to główny temat został tu wyegzekwowany moim zdaniem bardzo przekonująco (choć ewidentnie przy pomocy wielu nowych ingrediencji), a przy tym zapach naprawdę pięknie zachowuje się na skórze, emitując wyraźny elegancki i bardzo przyjemny ogon zapachowy przez wiele godzin (bardzo dobra trwałość!). Zarówno jakość tych perfum, jak i ich parametry użytkowe stoją na naprawdę wysokim poziomie. Dolce & Gabanna Pour Homme 2012 wciąż bardzo przyjemnie się nosi! To na bazie tej wersji – jak sądzę – powstała najnowsze Intenso.
Wedle oficjalnej strony D&G: „Zapach otwiera się nutami świeżymi i wodnymi z zielonym niuansami bazylii oraz lawendy. W sercu dominuje akord drzewa Moepel nadając mu kwiatowo-balsamiczno-miodowej woni. Nuta tabaki pogłębiona jest przez suche nuty otrąb oraz absolutu siana. Baza to labdanum, drewno sandałowe i cyprys.”
Zacznę od tego, że charakterystyczny akord Pour Homme na szczęście nie został z zapachu usunięty ani zmarginalizowany, jak to często bywa w takich przypadkach. Został natomiast interesująco zmodyfikowany tak, że ma mniej „górnej”, cytrusowo-ziołowo-detergentowej świeżości, a więcej „środka” i „dołu”, w wyniku zastosowania tajemniczego akordu drzewa mlecznego. Określenie intenso jest w tym przypadku dość trafne, bowiem wyraźnie czuć większą w porównaniu do wersji zwykłej gęstość zapachu. Won jest też „ciemniejsza”, co dobrze podkreśla ciemnobrązowa barwa flakonu.
Akord głowy jest w sumie najmniej interesujący i może wręcz wydawać się nieco banalny i ograny, typowo współczesny, z obecną nutą wodną i odrobiną zieloności bazylii. Ale Intenso potrzebuje trochę czasu i…. skóry (nie papierka testowego), by się rozwinąć i pokazać swoje prawdziwe oblicze. Już w sercu zapachu wyłania się sygnaturowa woń Pour Homme, która tu nabiera jakby kwiatowego wymiaru z dodatkiem tytoniu. Rzekomy akord Moepel to właśnie taka lekko kwiatowa, lekko miodowa, lekko drzewna, absolutnie niesłodka woń, która pięknie współgra z aromatyczno-ziołową sygnaturą Pour Homme tworząc bardzo męski i elegancki zapach. Baza Intenso jest po prostu drzewna, ale praktycznie do końca trwania zapachu na skórze obecny jest zmodyfikowany temat przewodni Pour Homme. Intenso pozostawia bardzo satysfakcjonujący, wyraźny ogon zapachowy przez wiele godzin.
W formule Intenso znajdziemy wspomniany, nowy w perfumerii akord rosnącego na południu Afryki drzewa mlecznego (Milkwood, Moepel), a konkretnie jego kwiatów i liści. Akor ten stworzono na bazie technologi Headspace (w największym skrócie to technologia pozwalająca na elektroniczne zarejestrowanie naturalnej woni przedmiotu, a następnie odwzorowanie go przy użyciu dostępnych w laboratorium znanych aromamolekuł). Wedle opisu na oficjalnej stronie zapachu akord Moepel ma pachnieć bardzo zmysłowo, niemalże zwierzęco, z kwiatowymi, balsamicznymi i miodowymi akcentami i ma „napędzać” nowoczesną interpretację klasycznej nuty tytoniu.
Dolce & Gabbana Pour Homme Intenso to moim zdaniem naprawdę bardzo udana wariacja na temat klasycznego zapachu, do którego – przyznam się – od zawsze mam słabość (to taki wzór męskiego zapachu, który na przestrzeni lat wszedł do absolutnego kanonu). Intenso jako bezdyskusyjnie męski, elegancki, doskonale uniwersalny, trwały i ładnie projektujący jawi się jako absolutnie godne uwagi pachnidło. Ja osobiście noszę go z naprawdę dużą przyjemnością i wiem, że na dłużej zagości w mojej kolekcji, podobnie jaki wersja eau de toilette z 2010.
nuty głowy: nuty wodne, bazylia, geranium, nagietek/aksamitka
nuty serca: lawenda, tytoń, siano, otręby, Moepel (drzewo mleczne)
nuty głębi: labdanum, drewno sandałowe, cyprys
twórca: bd.
rok wprowadzenia: 2014
moja ocena:
- zapach: dobry+
- projekcja: dobra+
- trwałość: ponad 12 h