Dolce and Gabbana „Pour Homme”

Niezwykle trudno jest pisać mi o tym zapachu w oderwaniu od tego, czym się stał na przestrzeni tych już 18 lat od daty premiery. Weźmy choćby moją pierwszą reakcję po jego globalnym teście (dotąd testowałem go jedynie parokrotnie w perfumeriach na papierku). Toż to zapach małej osiedlowej drogerii, mieszącej się nieopodal mojego domu! Dosłownie identyczny! To aromat, który czułem w swoim życiu już wielokrotnie, choć nie nie znałem jego pochodzenia. Pour Homme to jedno z najbardziej spowszedniałych męskich pachnideł ostatnich lat, ograne do bólu w dużej mierze niestety także w wyniku powszechnego i masowego podrabiania w postaci przeróżnych niskobudżetowych kopii. Potwierdza to olbrzymią popularność tych perfum. Stąd tak trudno oderwać własną opinię od całej tej otoczki. Mimo to spróbuję…

Pour Homme to aromatyczne, mocno ziołowe fougere o bardzo złożonej kompozycji (co czuć) i jednocześnie bardzo sygnaturowej, charakterystycznej woni. Szczerze mówiąc to jedne z najlepszych męskich perfum, jakie znam, a fakt ich popularności wcale nie obniża mojej jego oceny. Jest w tym zapachu coś, co mężczyzn przyciąga i co – jestem przekonany – podoba się także kobietom. Otaczająca noszącego aura świeżości i czystości, która pojawia się zaraz po odparowaniu mocnego, kręcącego w nozdrzach cytrusowo-ziołowego początku (a cytrusów jest tu cały przegląd!), budowana przez klasyczne nuty ziołowe: lawendę, estragon, szałwię. Do tego przyprawy w postaci kardamonu i pieprzu. Na tym etapie zapach ciągnie się za noszącym pozostawiając śliczny ogon. Trwa to na mojej skórze mniej więcej sześć godzin, po czym pozostaje baza. Bardzo charakterystyczna, zmysłowa, dość subtelna, raczej blisko-skórna, ale też niezwykle przyjemna, czysta, odrobinę detergentowa (tonka plus piżmo), ale mimo to naturalnie i uroczo pachnąca. Zupełny schyłek perfum na skórze to bardzo, ale to bardzo minimalnie wyczuwalny akord drzewny z wybijającym się cedrem. Tego jednak nie poczujemy już wokół siebie, gdyż cedrowe drzazgi siedzą mocno w skórze i nijak nie chcąc się unieść.

Wszystko jest tu na swoim miejscu. W żadnym momencie żaden ze składników nie dominuje. Panuje perfekcyjna równowaga. Projekcja jest przez pierwsze 6 godzin na dobrym poziomie, później (kolejne 2-3 godziny) mniejsza, ale konsekwentna. Trwałość na mnie 8-9 godzin.

Jedynym mankamentem Pour Homme jest jego wspomniana popularność i powszechność, szczególnie w formie prymitywnie imitujących go podróbek, ale nie powinno to przeszkadzać osobie, która chce świetnie pachnieć i dobrze się czuć.

nuty górne: bergamotka, mandarynka, pomarańcza, neroli, cytryna

nuty środkowe: lawenda, szałwia, estragon, kardamon, pieprz

nuty dolne: drewno sandałowe, cedr, tonka, piżmo,

twórca: Max Gavarry

rok wprowadzenia: 1994

moja klasyfikacja: niezwykle uniwersalny, na każdą okazje i każdą porę roku, doskonały kandydat na całoroczny zapach sygnaturowy; idealny dla mężczyzny po 30-ce,

ocena w skali 1-6 (stara wersja): kompozycja: 5/ projekcja: 4,5/ trwałość: 4,5/ flakon:4,5

W tym momencie muszę sprecyzować, że powyższy opis dotyczy starej wersji tego zapachu (widocznej na fotografii u góry), produkowanej jeszcze we Włoszech przez firmę EuroItalia i charakteryzującej się prostokątną naklejką na flakonie. Wersja aktualnie dostępna  w perfumeriach – produkowana w Niemczech przez Procter & Gamble Prestige Beaute – różni się od pierwotnej nie tylko wizualnie (niezbyt estetyczną naklejkę zastąpiono nadrukiem oraz zmieniono barwę zatyczki z czarnej na granatową), ale także pod względem samego zapachu. Bowiem również i to sztandarowe pachnidło nie uniknęło reformulacji, choć muszę przyznać, że na szczęście nie była ona w tym przypadku drastyczna i obecny D&G Pour Homme pachnie bardzo podobnie do poprzednika. Nieco delikatniej się otwiera, jest mniej aromatyczny i ziołowy w sercu, zaakcentowano w nim bardziej aspekt świeżo-detergentowy, ale sam zapach nie zatracił na szczęście swej sygnaturowej nuty i wciąż jest na bardzo dobrym poziomie. Zarówno projekcja jak i trwałości są na minimalnie mniejszym, ale zadowalającym poziomie. Wykonane jednocześnie testy porównawcze mocniej uwypuklają różnice pomiędzy obiema wersjami, ale podczas noszenia nie są już one tak zauważalne. Z czystym sumieniem mogę napisać, że D&G Pour Homme nosi się świetnie bez względu na wersję. Decyzję nabycia współczesnego flakonu lub też podjęcia poszukiwań starej wersji (wciąż tu i tam można ją nabyć) pozostawiam do wyboru.

Warto na chwilę zatrzymać się na opakowaniu. Flakon ze względu na kształt zawsze mi się podobał. Prezentuje się naprawdę wyśmienicie, a nowe, oszczędne napisy przydają mu elegancji. Pour Homme wyróżnia także od zawsze kartonik pokryty przemiłym w dotyku materiałem zamszopodobnym, co jest już swoistym znakiem rozpoznawczym tych perfum i jednocześnie bardzo oryginalnym rozwiązaniem.

ocena w skali 1-6 (nowa wersja): kompozycja: 4,5/ projekcja: 4/ trwałość: 4/ flakon:5

18 uwag do wpisu “Dolce and Gabbana „Pour Homme”

  1. No własnie jest to bardzo fajnie skorojony świeżak, jednak zdecydowanie większe zrobił na mnie wrażenie produkt sprzed reformulacji. Obecnie produlkowany jest bardziej syntetyczny bardziej cytrusowy i przez co bardziej drażniacy. Naduzycie wywołuje u mnie kichanie nie wiem dlaczego ale tak jest hehe 😛

  2. Mnie również podoba się ten zapach. Moim zdaniem pachnie „męsko”, czyli tak, jak wyobrażam sobie, że powinien pachnieć „prawdziwy” mężczyzna. Domyslam się, że pewnie dlatego podoba się on kobietom. Dla modnych dziś słodziaków i innych uniseksów, Pour Homme stanowi naprawdę miłą odskocznię 🙂

    Zmiana opakowania umknęła mojej uwadze, ale podobnie jak Ty, oceniam ją in plus. Zawsze podobał mi się ten zamszopodobny kartonik. Damska wersja Dolce&Gabbana, potocznie zwana „red”, też taki posiada, tyle że czerwony. Ciekawe, czy opakowanie tegoż ten ostatnio uległo zmianie?

    Jeżeli chodzi o te naklejki na flakonach, to tez uważam, że są nieestetyczne. Oprócz wielu perfum maistreamowych mają je również perfumy marek niszowych, w tym Serge Lutens :-\

    Zastanawiające, że nie można znaleźć nazwiska twórcy tych perfum (próbowałam to zrobić, ale również bez powodzenia). Tym bardziej ciekawi mnie, kto jest autorem tego bestsellera. Może masz jakiś pomysł?

      1. Wiem, wiem, dlatego ciekawi mnie, kto Twoim zdaniem „wygląda” na twórcę tego zapachu, do prac którego perfumiarza by on pasował 😉

      2. Hmmm… Na Fragrantica Max Gavarry jest wymieniony jako autor D&G Masculine, a nie Pour Homme. Z kolei blog Now Smell This podaje, że Gavarry zrobił – cytuję – „Dolce et Gabbana D & G Pour Homme”. Co byłoby zbieżne z Twoimi danymi, Piotrze.

      3. Wydaje się, iż Fragrantica ma niedokładne dane, bowiem informacje nt. twórcy D&G PH znalazłem w kilku, niezależnych od siebie, źródłach.

      4. Zgadza się, że Fragrantica podaje często nieprawdziwe informacje. Jednak to źródło wyraźnie przypisuje Gavarry’emu autorstwo zapachu D&G Masculine z 1999 roku, a nie Pour Homme z 1994. Jakie są źródła Twojej informacji na ten temat?

      5. Faktycznie. To zdecydowanie najbardziej wiarygodne źrodło z wymienionych. Więc jednak Gavarry. Dzięki. 🙂

  3. diabelnie trafne skojarzenie z tą osiedlową drogerią… 😉
    ja mam tylko nowożytną wersję z napisem bezpośrednio na szkle, ale i tak uważam ten zapach za wybitny, nawet biorąc poprawkę, że ucierpiał w wyniku ostatniej kastracji…

    1. Czyżby nie tylko moja osiedlowa drogeria tak pachniała? 😉 Zgadzam się, że nowa wersja wciąż jest świetna. Zmiana formuły nie była aż tak okrutna. To wciąż bardzo dobry i wyjątkowo uniwersalny zapach. Przykład na to, że popularne nie zawsze znaczy niskich lotów. 🙂

  4. Chciałbym zauważyć, że ten zapach jest firmowany przez markę Dolce&Gabbana, a w środku recenzji (na marginesie bardzo dobrej) znajduje się logo D&G… D&G jest to inny, bardziej powszechny „label” tej marki. Relację Dolce&Gabbana/D&G można zobrazować przytoczeniem podobnych przykładów innych firm: Giorgio Armani/Emporio Armani (w tym przypadku występują także inne „gałęzie” np. AX, Armani Jeans, Armani Collezioni, Armani Prive) Hugo Boss/Hugo, Prada/Miu Miu. Podstawą w tym przypadku jest Dolce&Gabbana, a nie D&G – to często popełniany błąd. Pozdrawiam:)

      1. Żaden problem:) Widzę pełen profesjonalizm na tym blogu, więc nie mogłem sobie darować drobnej uwagi:) Pozdrawiam!

    1. I tutaj trzeba nadmienic, ze mlodziezowa linia D&G od 2012 roku juz nie istnieje 🙂 zostala zlikwidowana przez samych tworcow, Domenico i Stefano, ktorzy postanowili skupic sie na glownej linii Dolce & Gabbana, tak wiec pozostalosci w sklepach wod kolonskich i perfum D&G, juz w obecnej chwili sa dla wielu rarytasem.

  5. Aktualnie w perfumeriach można spotkać trzecią już wersję tego zapachu. Jestem ciekawy co o niej myślisz, czy bardziej przypomina protoplastę, czy raczej to dalsze cięcie kosztów. Z niecierpliwością czekam na dopisek o aktualnej wersji.

    Pozdrawiam, wierny czytelnik.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s