
Alessandro Gualtieri z pewnością nie cierpi na brak twórczej inwencji. Z reguły ma coś interesującego i oryginalnego do powiedzenie poprzez swoje zapachy (zresztą nie tylko), które bez wahania nazywam dziełami perfumiarskiej sztuki. Znany z ciągłych poszukiwań i twórczego niepokoju, twórca niezwykłych pachnideł wydawanych pod szyldem Nasomatto, ostatnio prezentujący nową linię perfum Orto Parisi, jest także autorem pachnideł niszowej marki Maria Lux (od niedawna przechrzczonej na Maria L) firmowanej przez jego partnerkę, projektantkę mody Lilian Driessen. W zeszłym roku do istniejącego damskiego perfumowego trio Yours Madly, Yours Truly, Yours Deeply dokooptowali wspólnie dwa zupełnie nowe zapachy: Mogadess i Aramesh, tym razem o bardziej uniseksowym charakterze.

Mogadess
Od samego intensywnego i bardzo oryginalnego początku zapach zaskakuje kulinarnym, lekko słodkim, lekko kwaśnym, soczystym owocowym akordem, w którym neroli łączy się z nutą truskawki oraz nutą czerwonej papryczki. Dość szybko ujawnia się centralny akord będący mieszanką przypraw z cynamonem w roli głównej. Ale na ten przyprawowy bukiet składają się także wedle spisu: kardamon, kolendra, estragon. Kulinarny charakter kompozycji wzmocniony został przez nutę kakao. W miarę upływu czasu zapach staje się lżejszy, paradoksalnie świeższy, ale i mniej charakterystyczny. Cynamon trwa jednak niezmiennie, choć zapach staje się z czasem jakby bardziej zielony i nieco ziołowy, jednocześnie odrobinę suchy za sprawą kadzidła. Po ok. 5-6 godzinach od aplikacji na skórę Mogadess zaskakująco i nagle gaśnie pozostawiając jedynie wspomnienie o samym sobie. Trochę szkoda, bo początek ma naprawdę obiecujący.
nuty głowy: kwiat pomarańczy, czerwona papryczka, gorzka pomarańcza, truskawka
nuty serca: aksamitka, drzewo różane, ekstrakt kakao, kora cynamonowca, kardamon, kolendra, estragon
nuty bazy: benzoes, cedr, sandałowiec, olibanum, ambra, wanilia
rok premiery: 2014
twórca: Alessandro Gualtieri
Aramesh
Ten zapach to dla mnie spora niespodzianka. Któż by bowiem pomyślał, że ten fioletowy płyn złożony z wielu ingrediencji wskazujących na jego teoretycznie kwiatowo-przyprawowo-drzewną naturę będzie w istocie pachniał niemalże jak… legendarne i przez wielu (w tym także i mnie) ulubione drzewne (oudowe) M7 od Yves’a Saint Laurenta! Przy czym owe podobieństwo wzrasta wraz z upływem czasu, osiągając swoje apogeum w długotrwałej bazie, gdy wręcz już do złudzenia przypomina M7. Istotną rolę w formule z pewnością odgrywa wyczuwalna nuta oudu jako połączenie nut drzewnych z powściągliwie, ale wyraźnie użytym cywetem. Aramesh jest jednym z ciekawszych oudowych pachnideł, na jakie dotąd trafiłem, choć zdaję sobie sprawę, że na moją ocenę ma wpływ wspomniane podobieństwo do arcydzieła panów Alberto Morillasa i Jacques Cavalliera. Zaryzykuję stwierdzenie, że Aramesh to najbardziej męski zapach Maria L. I mój ulubiony, rzecz jasna. Niestety jego słabą stroną z mojego punktu widzenia jest bliskoskórna projekcja, która po ok. 6 godzinach od użycia staje się wręcz minimalna, a i trwałość Aramesha nie powala, choć zgoda – jest lepsza niż w przypadku Mogadess. Mogłoby być pod tymi względami lepiej, choć może to tylko problem mojej skóry?
nuty głowy: neroli
nuty serca: absolut róży,irys, geranium, heliotrop, absolut jaśminu, goździk, anyż gwiaździsty, bylica, cynamon, szałwia, ylang-ylang,
nuty bazy: ambra, drewno gwajakowe, cedr, miód,sandałowiec, paczula, oud, cyweta, ambra, piżmo
rok premiery: 2014
twórca: Alessandro Gualtieri
Do tej pory obstawiałam Mogadess jako najciekawszy dla mnie w kolekcji. Ale teraz muszę koniecznie powrocić do Aramesh. Dopatrzyleś się w nim nawiązania do M7? Naprawdę? Byłoby cudnie.
Jak dla mnie ma sporo wspólnego z M7 choć oczywiście nie jest identyczny. No i z opisywanej dwójki jest zdecydowanie trwalszy.