Rzadko piszę na blogu o perfumach dla kobiet. Świat perfum męskich oraz niszowych, zwykle nie dedykowanych płci, jest na tyle obszerny i bogaty, że na zagłębianie się w perfumy kobiece zwyczajnie brak mi czasu, a przyznam, że czasem także… chęci. Nie czuję się także w żaden sposób specjalistą w tym zakresie. Od czasu do czasy jednak zdarzy mi się przetestować coś z damskiej półki perfumeryjnej. Czasem trafię nawet na coś interesującego (m.in. Dior Escale a Portofino, które sam z przyjemnością noszę, prześlicznie pachnące na mojej żonie Chanel No. 5 Eau Premiere, wzorcowo szyprowe Chanel Cristalle w klasycznej wersji EDT czy, ostatnio, przepiękny Amouage Interlude Woman).
Od pewnego jednak czasu trzy próbki z oferty Quality Missala, testowane przeze mnie na blotterach jakby bez przekonania i z czystej ciekawości, poprzez swą urodę regularnie wołały choćby o wzmiankę na blogu. Oto więc ona…
Trzy pachnidła, w przygotowaniu których udział brał perfumowy szaman, Alessandro Gualtieri (Nasomatto), pod artystycznym kierownictwem…. własnej żony (ojej!), niejakiej Lilian Driessen. Marialux to zresztą jej alter ego. Jak przystało na wieloletnią dyrektor artystyczną i kreatywną znanych marek luksusowych (Viktor & Rolf, SO, Diesel), Lilian opatrzyła swą zapachową kolekcję odpowiednią marketingową otoczką. Wg mnie całkiem udaną, trafną i nienachalną, do tego spójną z charakterami i naturą trzech zapachów. Truly, Deeply i Madly odzwierciedlają trzy różne rodzaje miłości, których każda kobieta doświadcza w swym życiu. Ja – by zachować choć odrobinę męski profil wpisu oraz dodać mu trochę niewątpliwego uroku – postanowiłem powiązać poszczególne pachnidła z trzema wyjątkowymi kobietami…
Ale dość tych wstępów. Przejdźmy do konkretów. Prawdziwie, głęboko i do szaleństwa…
Truly
To klasycznie pachnący, jednak bardzo współczesny, bardzo kobiecy zapach kwiatowy, stworzony w estetyce Chanel No. 5. Z pewnością istnieje gigantyczna liczba damskich pachnideł eksplorujących temat białych kwatów (jaśmin, tuberozy, lilii, gardenii) połączonych z nutami nie-białokwiatowymi (róża, goździk) oraz stanowiącego bazę dla kwiatów bogatego akordu ambrowego złożonego z żywic (benzoina, styrax) i wanilii oraz labdanum. Tyle, że ja ich nie znam, więc nie potrafię porównać do niczego innego niż No. 5. Może poza wspomnianą uwspółcześnioną wersję No. 5 Eau Premiere. Nie zmienia to faktu, że wg mojego nosa Truly to doskonała, współczesna, choć dość zachowawcza realizacja klasycznego tematu. Tak czy inaczej – prześliczne pachnidło.
nuty: biały kwiaty, kwiaty, nuty zwierzęce
Deeply
Deeply to pełne ciepła pachnidło przyprawowe, kulinarne. Bije z niego niezwykła i jednocześnie znajoma zmysłowość. W zapachu nie czuję żadnych typowo kobiecych akcentów (tym razem nie zastosowano tradycyjnych składników kwiatowych), przez co kompozycja zyskała wręcz unieseksowy charakter. Spośród bukietu wybija się cynamon, a wanilia tworzy puszyste tło. Z całej trójki to właśnie Deeply zupełnie spokojnie sprawdzi się na męskiej skórze, ale…. pozostawmy go jednak paniom. 🙂
Nuty: wanilia, ambra, cynamon, nuty pudrowe, przyprawy
Madly
Madly jest magnetyczny, nieco mroczny i hipnotyzujący. Połączenie zmysłowości tuberozy z balsamami i nutami drzewnymi zaskutkowało perfumami głębokimi, orientalnymi, szalenie zmysłowymi i bardzo kobiecymi. Tak – ten zapach użyty przez kobietę z pewnością zaintryguje, a może nawet zafascynuje. Trzeba przy tym zaznaczyć, że jest (podobnie jak pozostałe z serii) pachnidłem zdecydowanie nowoczesnym, choć zupełnie nieodkrywczym. Nie zmienia to faktu, że coś w sobie ma…
Nuty: nuty balsamiczne, drzewne, tuberoza, białe kwiaty, nuty zwierzęce
Niesamowicie piękne zdjęcia. Naturalność bez retuszu, doskonałe!