W ostatnim póki co odcinku cyklu poświęconego perfumom włoskiej marki Il Profvmo cztery pachnidła: nowości Voile Blanche i Quai des Lices oraz obecne już na rynku od lat Musc Bleu z linii Osmoparfum oraz męskie G11.
Voile Blanche – Biały Żagiel
Ten zainspirowany zakątkami Lazurowego Wybrzeża świeży i rześki zapach otwiera się współbrzmieniem słodkiej mięty z Ramatuelle (miejscowość na Cote d’Azur), liści bambusa z plaży Escalet w Saint-Tropez oraz owoców granata z Place des Lices, czyli targowiska zlokalizowanego w sercu tej legendarnej miejscowości wypoczynkowej. Efektem zestawienia tych składników jest zielony, soczysty, owocowy akord przypominający woń zielonego jabłka (choć nie wiem, czy to akurat było zamiarem Silvany Casoli). Z czasem ta zielona soczystość ustępuje mieszance całkiem wyraźnej i zadziwiająco tu trwałej mięty oraz subtelnych nut kwiatowych. Gdzieś pomiędzy nimi w miarę upływu czasu pojawiają się morskie, słono-wodne reminiscencje Pioggia Salata. Zapach kończy się nietypowo – akordem złożonym z pisaku i soli. Słoneczny, przyjemny, letni i bardzo optymistyczny – taki jest Voile Blanche.
Nuty głowy: słodka mięta, liście bambusa, granat (Place des Lices)
Nuty serca: lilia Madonna, jaśmin, żarnowiec, hoja różowa
Nuty bazy: nuty morskiej piany, akord wilgotnego piasku, kwiaty magnolii
Rok premiery: 2014
Quai des Lices – (kolejny) gourmand
To pachnidło wydaje mi się być kontynuacją kulinarnej tematyki zapoczątkowanej przez Silvanę Casoli w Chocolate, przy czym Quai des Lices jest nawet bliższe Chocolat Bambola. I choć nie odnajduję tu nuty kakao, to jednak całość zapachu wyraźnie ciąży w kierunku – fakt faktem lekkiego – ale jednak gourmand. Z początku moje skojarzenia biegną do Rzymu, a konkretnie do Profvmvm Roma i jego Dolce Acqua. Czuję tu śmietankę, ptasie mleczko, także troszkę anyżowych ciasteczek. Z czasem zapach traci na puszystej słodkości, staje się bardziej suchy, drzewny i nieco bardziej wytrawny, ale nie wykazuje zbyt wyrazistej ewolucji na skórze. Przyznam szczerze, że jako jedna z najnowszych propozycji Il Profvmo Quai des Lices wydaje mi się być mocno wtórny i nie wnoszący niczego owego do oferty tej marki. Szkoda.
Nuty głowy: limonka z Malezji (owoce i liście), czerwona pomarańcza z Sycylii
Nuty serca: igły sosnowe, liście eukaliptusa, kwiaty i liście mimozy
Nuty bazy: biała tabaka z Wirginii, paczula z Indonezji
Rok premiery: 2014
Musc Bleu – detergentowa kwiatowa świeżość
Jedno z tych pachnideł, w których połączono dużą ilość współczesnych syntetycznych molekuł piżmowych, zwanych białymi piżmami (white musks), z delikatnymi nutami kwiatowymi pochodzącymi spoza klasycznych jaśminów, róż, tuberoz czy lilii. Od pierwszych nieco morskich, detergentowych akcentów przez delikatnie rozkwitające kwiatowe serce aż po stricte piżmowy finisz Musc Bleu stanowi delikatne, niezwykle uniwersalne pachnidło damskie, które prawdopodobnie spodoba się wielbicielom lutensowskiego Clair de Musc i L’Eau, White Musk Body Shop czy nawet Aqua Universalis Francisa Kurkdjiana (choć tam znajdziemy więcej nut kwiatowych i mniej intensywne piżma). Musc Bleu roztacza aurę czystości i świeżości i jako taki doskonale sprawdzi się jako urocze kobiece perfumy codzienne, szczególnie odpowiednie na cieplejsze pory roku. Nie razi projekcją, ale trwa na skórze dobrze ponad 8 godzin. Zapach bezpieczny oraz miły dla noszącego i otoczenia. Czy to źle? Absolutnie nie.
Nuty głowy: cyklamen
Nuty serca: geranium, ylang-ylang
Nuty bazy: piżmo, nuty drzewne
Rok premiery: 2004
G11 – nowoczesny męski szypr
Pierwsze sekundy są bardzo soczyste i zielone, nieco rozcieńczone rześkimi cytrusami, a także żywiczne dzięki intrygującej nutce cyprysa. Nie ma więc tu mowy o początkowej eksplozji pachnących molekuł. Początek G11 jest bowiem taki, jak całe to pachnidło. Wyważony, nieco wycofany, nieco dystyngowany. Zapach rozwija się na skórze powoli, przechodząc do akordu serca, które zdaje się być nawet nieco wyrazistsze od nut głowy. Zawiera bardzo starannie poukładane składniki z delikatnym tytoniem i subtelnie mentolową esencją z drzewa różanego na czele. Doskonałym łącznikiem pomiędzy cytrusowo-zieloną głową a tytoniowym sercem jest na poły cytrusowa, na poły białokwiatową woń neroli. Ten etap zapachu jest szczególnie urokliwy i stanowi jego dość charakterystyczną sygnaturę. Szyprowy finisz G11 zdominowany jest przez mech dębu i wetywerię, a oparty na esencji z drewna sandałowego i utrwalony białymi piżmami. Widać więc, że nie ma tu żadnych nietypowych dla perfumerii ingrediencji, a sam zapach nie skrzy się zaskakującymi pomysłami czy niecodziennymi nutami. Jednak gdy użyty „globalnie”, zyskuje na urodzie i bardzo przyjemnie otula. Snuje się miłym, delikatnym, męskim (jakkolwiek to zabrzmi…) ogonkiem przez wiele godzin, dając poczucie komfortu. Ciekawy i intrygujący G11 z pewnością wart jest przetestowania, jeżeli nie szukamy w perfumerii wodotrysków, tylko solidnie wykonanych bezpiecznych perfum.
Nuty głowy: świeże nuty zielone, trawa, cytrusy
Nuty serca: neroli, tytoń, drewno różane, lawenda
Nuty bazy: cyprys, wetiwer, mech dębu, piżmo, drewno sandałowe
Rok premiery: 2006