Floris „JF” Eau de Toliette

Floris London to marka z bardzo długą tradycją i wielowiekową historią. Brzmi jak banał, prawda? Wiem – w ten sposób lubi opisywać siebie wielu producentów perfum, nierzadko po prostu konfabulując i dorabiając sobie fikcyjną przeszłość, ale akurat w przypadku londyńskiego Florisa jest to najprawdziwsza prawda. Wystarczy zajrzeć na oficjalną stronę marki, by przekonać się, z jaką pieczołowitością firma postarała się o udowodnienie swej wzbudzającej respekt długiej historii (znajdziemy tam nawet skany faktur i rachunków z różnych okresów działalności!).

Juan Floris 1

Floris to faktycznie najstarszy brytyjski producent perfum, do tego bez przerw w działalności. Juan Famenias Floris – założyciel firmy – rozpoczął sprzedaż perfum i innych artykułów toaletowych w 1730 roku, a więc na 40 lat przed Yardleyem, 70 lat przed Atkinson’s, 130 lat przed Penhaligon’s, a 100 lat przed francuskim Guerlainem, które – słusznie przecież – uważa się za marki o bardzo długich tradycjach. Dziś biznes prowadzony jest przez potomków założyciela i ma swoją siedzibę niezmiennie od ponad 283 lat (!) przy 89 Jermyn Street w Londynie. To jest możliwie chyba tylko w słynnej z konserwatyzmu Anglii.

floris shop

Co więcej, najstarsze pachnidła marki: Stephanotis (1786), Special 127 (1890) i bestseller Limes (1832) są wciąż dostępne w sprzedaży. Zapachy Florisa używali m.in. Beau Brummell, Oscar Wilde i Mary Shelley. Eva Perón nosiła Special No. 127, podobnie jak Winston Churchill (zapach powstał w 1890 roku dla Wielkiego Księcia Rosji). Churchill gustował także w Stephanotis. Sławnym miłośnikiem pachnidła No. 89 był niejaki Ian Fleming, który – budując postać Agenta 007 Jamesa Bonda – postanowił, że ten będzie używał właśnie tego zapachu.

W ostatnim czasie mam okazję dogłębnie poznawać trzy „nowożytne” męskie pachnidła marki i mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć o nich dwie rzeczy: mają w sobie ponadczasową elegancję i prezentują bardzo dobrą jakość. Dziś recenzja pierwszego z nich – JF Eau de Toilette.

JF Eau de Toilette

Zapach w nazwie którego znalazły się inicjały twórcy marki – Juana Florisa – jest bardzo męską kompozycją w typie aromatycznego fougere, w której przewijają się nuty charakterystyczne dla takich męskich pachnideł jak Creed Green Irish Tweed, Davidoff Cool Water, Bond No. 9 Chez Bond oraz Chanel Platinum Egoiste (w tym przypadku oba zapachy łączy rok powstania 1993). Jako posiadacz wszystkich czterech mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że właśnie te zapachy spotykają się w JF, choć większość internautów zainteresowanych tematyką kojarzy JF wyłącznie z GIT (a co za tym idzie oczywiście także z Cool Water). Otóż moim zdaniem jest to pewne uproszczenie. Nie czuję w JF ani zielonego fiołka, ani maślanego irysa, które znajduję w Green Irish Tweed. Nie czuję też lawendy tak wyraźnej w Cool Water. Natomiast obecna kolendra, jaśmin i petit grain zbliżają JF to estetyki Platinum Egoiste, przy jednoczesnym zachowaniu tej charakterystycznej świeżo-słodkawo-ziołowej, dihydromyrcenolowej aury bardziej nawet wyczuwalnej w Chez Bond aniżeli Green Irish Tweed czy Cool Water

Ostre, gorzko cytrusowe, jednocześnie zielono-ziołowe otwarcie może nieco odrzucać swą chaotycznością. Ma się wrażenie nagromadzenia zbyt wielu podobnych w charakterze składników. Należy jednak przeczekać te kilka minut, bo po ich upłynięciu zapach zaczyna osadzać się na skórze i nabierać właściwej, sygnaturowej woni. Niezwykle wonna mieszanka dihydromyrcenolu (lub czegoś pachnącego podobnie), mocno zielonej i gorzkawej esencji z liścia pomarańczy (petit grain), wibrującej woni esencji jagód jałowca z subtelnie iglakowym akcentem cyprysa robi naprawdę przekonujące wrażenie. Wymienianego w składzie jaśminu nie czuję, ale rzecz ma się podobnie z jaśminem w Egoiste Platinum, więc sądzę, że po prostu buduje on ten niezwykle aromatyczny akord. To bardzo klasyczny akord perfumeryjny, w którym suma składników tworzy nowa jakość, dużo lepszą niż ich proste chemiczne połączenie. Z czasem zapach traci na aromatycznej, gorzkawej zadziorności, staje się bardziej uładzony, nieco detergentowy, do głosu dochodzą składniki bazy, jednak do samego końca na skórze pozostają echa akordu centralnego. Zapach jest od początku do końca wyrazisty, konkretny i na temat. To lubię.

JF jest bezdyskusyjnie męski, elegancki, nieco dystyngowany i konserwatywny, w pewien sposób dystansujący. Doskonałe perfumy formalne, na co dzień do pracy. Jakość kompozycji i składników potwierdzają historię i know how marki Floris. Projekcja jest wyraźna przez wiele godzin, a trwałość przekracza 9 godzin. Wielbiciele estetyki reprezentowanej przez wymienione wcześniej zapachy z pewnością polubią JF. To bardzo solidnie zrobione konkretne męskie pachnidło. Mnie się podoba i stawiam je zaraz po Green Irish Tweed i Chez Bond, a ponad Cool Water, jako bardziej wyrafinowane od megahitu Pierre’a Bourdona.

Dwa zdania nt. flakonu. Klasyczny, prosty trapezowy kształt charakterystyczny dla wszystkich pachnideł marki. Wykonany z transparentnego szkła z bardzo niewielką etykietą, przez co ciecz jest bardzo wyraźnie wyeksponowana. Na bocznych ścianach widnieje nazwa marki w postaci przetłoczenia. Atomizer – u mnie w kolorze srebrnym – pracuje bez zarzutu, a prosta zatyczka dobrze współgra z prostotą flakonu. Całość prezentuje się bardzo solidnie i nieco konserwatywnie.

floris-jf-lg-1

nuty głowy: bergamotka, cytryna, limonka, mandarynka, kolendra, szałwia, bylica

nuty serca: jagody jałowca, cyprys, liść gorzkiej pomarańczy, jaśmin

nuty bazy: ambra, drewno cedrowe, mech, piżmo

twórca: brak danych

rok wprowadzenia: 1993

moja ocena:

  • zapach: dobry +
  • projekcja: dobra+
  • trwałość: ok 8-9 godzin przy wyraźnej projekcji

2 uwagi do wpisu “Floris „JF” Eau de Toliette

  1. czy jest jakaś szansa aby zapachy firmy Floris były dostępne w Polsce ? Obecnie jest to niemożliwe; kilka lat temu były dostępne w krakowskiej perfumerii Lulua ( w większym asortymencie ) i kilku perfumeriach internetowych ( pojedyńcze, losowo wybierane zapachy ) . Pozdrawiam, b

Dodaj komentarz