Chypre Rouge – szkarłatny szypr
Chypre Rouge to udany efekt zabawy szyprową konwencją wzbogaconą o nuty sosnowych igieł i owocowych żywic. Swego czasu nie wzbudził we mnie zachwytu, ale gdy ostatnio – po pewnym czasie – wróciłem do niego, odkryłem go na nowo. Z klasycznej szyprowej konstrukcji pozostawiono tu mech dębu i paczulę, przy czym ten pierwszy składnik daje wyraźnie znać o sobie już od serca zapachu, podczas gdy paczulę wmontowano w sposób dla mnie nieidentyfikowalny. Chypre Rouge to zapach sosnowego lasu, którego wilgotną ściółkę pokrywają warstwy lekko fermentujących leśnych owoców. Znajduję tu woń zarówno sosnowych igieł, jak i czerwonych jagód oraz słodkiego i mocnego wina Porto. Doprawdy fascynująca mieszanka, doprawiona szczyptą lutensowskiej tajemnicy.
Chypre Rouge jest gęsty i upojny. Pachnie naprawdę pięknie, długo, zmysłowo, tajemniczo i … seksownie. Kobieta nim otulona z pewnością zwróciłaby moją uwagę…
główne składniki: tymianek, igły sosnowe, miód, wosk pszczeli, jaśmin, owocowe żywice, paczula, mech dębu, ambra, piżmo, wanilia
perfumiarz: Christopher Sheldrake
rok wprowadzenia: 2006
Daim Blond – kremowy zamsz
Śliczny i wg mnie bardzo kobiecy „skórzak” w wykonaniu Sheldrake’a, początkowo lekko mentolowy za sprawa kardamonu, później lekko szorstki irysem oraz słodki morelą i heliotropiną, które wspólnie tworzą cos na kształt akordu bialej czekolady, znanego mi z innego dzieła Sheldrake’a – Coromandel Chanela. Co ciekawe, w sercu przez kilkadziesiąt minut nie mogę uwolnić się od skojarzeń z zapachem „obierek”, jakie zostają w ostrzynce świeżo po naostrzeniu ołówka. Mimo że w składzie nie wymienia się ani cedru ani nawet sandałowca, czuję tłustą drewnianą woń. Ten obraz pojawia się na przemian z widokiem zamszowych rękawiczek w kolorze ecru. Tak pachnie Daim Blond, który w założeniu miał być zapachem białego zamszu i takim faktycznie jest. Bardzo ładny zresztą, choć nie powalający. Jego bardziej agresywnym i męskim odpowiednikiem jest Cuir Velorous Naomi Goodsir.
główne składniki: głóg, cejloński kardamon, irys, morela, piżmo, heliotrop, skóra
perfumiarz: Christopher Sheldrake
rok wprowadzenia: 2004
Cedre – orientalny kwiatowiec
Z tym zapachem jest podobnie, jak z wieloma pachnidłami paryskiego Le Labo. Znajdujący się w nazwie składnik został oczywiście użyty w formule, ale nie znaczy to, że dominuje on zapach. Tak jest właśnie przypadku lutensowskiego Cedre. Serge Lutens zaliczył tę kompozycję do drzewnych i choć – jak sam przyznaje – tytułowy cedr występuje w formule, to jednak kluczem do niej są miód oraz tuberoza, czyniąca z tej kompozycji tak naprawdę zapach orientalno-kwiatowy. I rzeczywiście Cedre nie jest absolutnie „drewniakiem”. Miodowo-przyprawowo-kwiatowy bez popadania w florystyczną kliszę zawiera charakterystyczną dla wielu zapachów Lutensa słodkawą bazę. Rozpoczyna się nieco mentolowo. Oblane obficie złocistym miodem przyprawy z marokańskiego targu – cynamon i wyraźny goździk – ujawniają się w sercu kompozycji. W tym momencie przypomina mi się miodowy hegemon Miel de Bois tego samego twórcy. Z czasem daje coraz bardziej znać o sobie tuberoza, choć nigdy nie „kradnie show” i nie dominuje całości swą odurzającą potężną wonią. W końcu w finale czujemy nutę cedru stanowiącą solidny fundament dla całości kompozycji. Cedre to bardzo kobiece perfumy kwiatowo-orientalne utrzymane w charakterystycznym lutensowskim stylu. Może nie wybitne, ale na pewno bardzo ładne.
główne składniki: tuberoza, miód, cedr, cynamon, goździk, piżmo, ambra
perfumiarz: Christopher Sheldrake
rok wprowadzenia: 2005
cdn.
Nie przepadam za irysem, ale Daim Blond ma w sobie coś magnetycznego
Zaskakująco pięknie pachniał na mojej żonie…