Alfred Dunhill „Dunhill for Men”

Ten zapach to prawdziwa perełka. By go dobrze poznać i docenić, nie wystarczy prysnąć raz czy dwa na bloterek w perfumerii. O nie. Dunhill for Men potrzebuje czasu. Został skomponowany tak, by powolutku odsłaniać na skórze swe tajemnice. Największym atutem tych perfum jest zaskakująca baza, ale i wcześniejsze fazy są dalekie od banału. Uważam, że Dunhill jest zapachem w swych charakterze niszowym. Nie spotkałem dotąd nic, co pachniałoby podobnie, a przy tym stanowiłoby pełnoprawne męskie pachnidło, a nie jedynie mniej lub bardziej udany olfaktoryczny eksperyment.

Trudno zakwalifikować ten zapach, a to lubię. Kilunarno-kwiatowo-drzewny? Słodko-kwiatowo-skórzany? Dunhill for Men od początku wzbudzał moje zaciekawienie. Jest inny. Bardzo inny. Implikuje bardzo różne, czasem zaskakujące skojarzenia, z  których chyba najbardziej niecodziennym, z jakim się spotkałem, było porównanie do zapachu „bakelitu i kalafonii”.

Początkowo pojawiają się nuty niby kulinarne, kawa lub gorzkie kakao. Dość szybko i płynnie przechodzą w irysowe serce (a działo się to dwa lata przed premierą Dior Homme, który spopularyzował woń irysa wśród panów)! Irys czyni ten zapach w sercu nieco pudrowym, ale absolutnie go nie przytłacza. Jest mistrzowsko wkomponowany. Wreszcie po kilku godzinach zaskakująca baza. Mix tonki, sandałowca, mchu dębowego i piżm tworzy bardzo specyficzny, sygnaturowy akord, który – pamiętam z pierwszych testów – bardzo mnie zaintrygował i spowodował że sięgnąłem po więcej. Upodabnia się chwilami wręcz do … Bleu de Chanel, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Nad całością Dunhill for Men przez niemal cały czas trwania na skórze unosi się nowoczesna skórzana aura. Ewenementem jest to, że Dunhill z czasem staje się coraz świeższy, czyli zupełnie odwrotnie, niż to się dzieje w 99% zapachów, gdzie najpierw mamy lekkie i świeże nuty, a serce i baza to rzeczy cięższe gatunkowo. To wg mnie kolejny dowód na mistrzostwo autora zapachu, który funduje użytkownikowi niemałe „wow” po kilku godzinach od aplikacji, gdy ten sądzi, że nic już się nie zmieni.

Dunhill for Men jest wg mnie bardzo niedocenionym zapachem. Może to i dobrze, bo to przyczynia się do jego małej popularności. Powiedzmy sobie szczerze. Jest zupełnie niepopularny. Ale ma to także swoją złą stronę. Został wycofany z oferty marki. Na szczęście wciąż jeszcze można natknąć się na niego w sklepach w Internecie. Jeśli więc ktoś szuka naprawdę niebanalnego i mistrzowsko skomponowanego zapachu na nadchodzącą zimę i jej długie mroźne wieczory – zachęcam do testów Dunhill for Men. Jest w nim dużo więcej, niżby mogło się na pierwszy „rzut nosa” wydawać .

Warto dodać, że woda ta ma dobrą projekcję i satysfakcjonująca trwałość. Nie ma tu mowy o fuszerce. W końcu podpisał sie pod nią sam Michael Almairac. Tak. Ten od Gucci Pour Homme, Chopard Heaven, Armani Prive Bois d’Encens, …. mam wymieniać dalej?

nuty górne: cytryna, geranium

nuty środkowe: biały cedr, irys

nuty głębi: piżmo, mech dębu, drewno sandałowe, tonka

twórca: Michael Almairac

rok wprowadzenia: 2003

moja klasyfikacja: oryginalny, ciepły, zmysłowy i niebanalny zapach na zimne dni; latem sprawdzi się jako perfumy wieczorowe

moja ocena:

  • zapach: dobry +
  • projekcja: dobra
  • trwałość: 9-10h

5 uwag do wpisu “Alfred Dunhill „Dunhill for Men”

  1. Ja bym dodał do tego obrazka jeszcze mydło. Niczym mi ta woda nie zaimponowała i nie wdzę w niej nic nadzwyczajnego. Jude Law pasuje na twarz i rachityczną szyję tego pachnidła.

  2. Ja też mam skojarzenia „elektryczne” i industrialne. W otwarciu czuję rozgrzane plastikowe obudowy telewizorów, odtwarzaczy dvd itp. Za to serce i baza o których piszesz vel „skórzana aura” to dla mnie nic innego jak podgrzane ekoskóry (radzę wykonać test w domu – najprostszy to kubek z ciepłą herbatą na skórzane obicie kanapy). Zapach raczej do marynarki niż t-shirta, ale jednak mocno, jak na mainstream, nieszablonowy.

    1. Podobają mi się Twoje skojarzenia. Są IMO trafne. EKOskóra zamiast skóry – coś w tym jest! Zapach – jak piszesz – nieszablonowy, do marynarki, pełna zgoda. Polubiłem go za to, bo przy całej swej niecodzienności wciąż jak najbardziej nadaje się do noszenia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s