W perfumowych podróżach pozostajemy w gorącym klimacie i udajemy się na Sycylię. Będąca swego czasu grecką kolonią wyspa znana była z pachnących cytrusami i ziołami ogrodów. Na życzenie właścicieli marki Eau D’Italie ten jakże urokliwy klimat starał się uchwycić w zapachu Jardin du Poete sam Bertrand Duchaufour. Nie będę ukrywał, że stworzył zapach tyleż sugestywny, co – niestety – ulotny. To jeden z najbardziej uroczych, zielonych, soczystych i letnich zapachów, jakie znam. Niestety przy tego typu perfumach trudno o zadowalająca trwałość i to jest to, czego mi w Jardin… brakuje. Ale po kolei.
Początek to soczysta, nieco kwaskowata cytrusowość na tle od razu wyczuwalnej liściastej zieleni, którą zapewnia tu głównie bazylia. Zapach będący wypadkową woni potartego między palcami, nagranego słońcem liścia czarnej porzeczki i liścia pomidora. Wraz z upływającym czasem traci na tej soczystej zieloności i staje się nieco bardziej chropowaty, gałęziasty, z łykowatą nutą dzięgla i rześkim różowym pieprzem. Ta delikatna odmiana pieprzu odciska swoje piętno w postaci lekusieńko pikantnej, migoczącej i drgającej aury. Zadziwia mnie deklarowana obecność nieśmiertelnika. Choć oczywiście nie spodziewałem się tu czegoś podobnego do Sables Annick Goutal, to jednak liczyłem na immortelle przynajmniej w podobnym choć wydaniu, jak w FAREB Huitieme Art Parfumes. Ale nic z tego. Ja tego składnika tu nie wyczuwam, choć nie wpływa to w żaden sposób na moją ocenę tego zapachu. Przypomina mi natomiast inne pachnidło z cyklu Huitieme Art – Aube Pashmina. Są bardzo podobne. Jardin… kończy na skórze dość ostro, sucho, chropawo i …. męsko, co jest, jak sądzę, zasługą umieszczonego w formule cyprysa oraz wetiweru.
Jardine du Poete przypomina mi sielskim i zielonym klimatem Eau de Campagne Sisley, choć jest zdecydowanie bardziej nowoczesny. Jest to lekki, rześki i radosny zapach zielony, o średniej projekcji i średniej trwałości na mojej skórze – ok. 5 godzin. Przyjemny, zwiewny, jakże inny od wielu gęstych, bardzo esencjonalnych kompozycji Duchaufoura stanowić będzie doskonałego towarzysza ciepłych wiosennych i upalnych letnich dni. O jego uroku stanowią pierwsze godziny od naniesienia na skórę. I choć Jardine… nie powalił mnie, to jest on dla mnie kolejnym dowodem na niesamowitą wprost elastyczność i uniwersalność warsztatu Bertranda Duchaufoura, który z równą wprawą i znakomitym efektem porusza się w każdej właściwie stylistyce perfumeryjnej. No mistrz po prostu.
nuty górne: gorzka pomarańcza, grejpfrut, bazylia
nuty środkowe: dzięgiel, nieśmiertelnik, różowy pieprz
nuty dolne: cyprys, wetiwer, piżmo
twórca: Bertrand Duchaufour
rok wprowadzenia: 2011
moja klasyfikacja: uniwersalny zapach zielony, idealny dla obu płci na upalne lato
moja cena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 3,5/ trwałość: 3/ flakon: 4