Gucci Pour Homme z 1976 roku. Mało kto pamięta te perfumy. Trudno się temu dziwić, choć nazwa wydaje się bardzo znajoma, a na jej dźwięk wielu perfumowych entuzjastów dostaje gęsiej skórki z podniecenia i żalu jednocześnie. Tyle że odbywa się to w kontekście innego pachnidła o identycznej nazwie (z 2003 roku). Obaj perfumowi „bracia” mają zresztą – prócz koloru – kilka cech wspólnych, z których dwie najważniejsze to: uzurpowanie sobie prawa do bycia zapachem mężczyzny Gucciego swych czasów oraz fakt, że zostały wycofane z oferty firmy. O przepraszam…zapomniałem o jeszcze jednym niewycofanym zapachu, noszącym niemal identyczną nazwę (Gucci By Gucci Pour Homme), ale przez przyzwoitość nie będę rozwijał tego wątku…
Wprowadzone na rynek jako pierwsze męskie pachnidło Gucciego w 1976 roku Gucci Pour Homme zostało wycofane wiele lat temu jako absolutnie niemodne. Fakt. Zapach ten to przykład oldskulowego skórzanego chypre, który dziś pachnie bardzo „niedzisiejszo” i teoretycznie nie ma prawa zainteresować nikogo poza sentymentalistami i perfumomaniakami. A że sprawdziłby się spokojnie jako pachnidło niszowe – to już inna kwestia.
Gdybym miał w jakiś sposób bez wąchania przybliżyć ten zapach czytelnikowi operując nazwami pachnidłem wciąż dostępnych, to napisałbym, że jest on połączeniem Hermes Belami i Hermes Equipage. Już pierwszy z nim kontakt spowodował w mej pamięci skojarzenia także z takimi zapachami, jak Guerlain Derby (tu podobieństwo jest naprawdę duże) czy niedawno opisywany przeze mnie Lauder For Men i pierwszy Davidoff. Innymi słowy Gucci Pour Homme to gratka dla fanów zapachów z lat 60-tych, 70-tych i ewentualnie 80-tych zeszłego stulecia, choć nie wyczujemy w nim charakterystycznego dla tego ostatniego okresu przeładowania składnikami. Mimo że jest kompozycją dość złożoną, to jednocześnie bardzo zrównoważoną.
Dziadziuś Gucci zaczyna się nieco kwaśnym akordem cytrusowym w starym stylu, z dodaną wyraźnie zieloną bazylią. Lawenda stanowi tu tło i czuję ją, gdy się naprawdę mocno postaram. W każdym razie początek przywołuje u mnie właśnie skojarzenia z nielubianym przeze mnie Xeryusem Givenchy. Ale już po kilku minutach do głosu dochodzą przyprawy, choć nie dominują oni niby-skórzanego klimatu kompozycji. Serce zapachu jest drzewno-pikantne (ale nie w sposób współczesny), z delikatną zielonością geranium, zaś w bazie wyczuwam najprawdziwszy mech dębu. Jestem pewien, że jest on tu w naturalnej formie, bo choć 36 lat temu IFRA już istniało, to nie miało jeszcze zakusów ograniczania użycia naturalnych składników w perfumach. Gucci ma dość grzeczną projekcję i dobra trwałość ok. 9 godzin.
Co uderzające w Gucci Pour Homme, to bardzo subtelny mix wielu przecież z natury niepokornych składników. Nie udało mi się niestety dotąd dowiedzieć, kto stworzył ten zapach, ale czuję w nim ten pełen umiaru i harmonii styl godny Guya Roberta, Henri Roberta lub Edmonda Roudnitski (ale on akurat na pewno nie jest tu autorem). Czuć w każdym razie starą dobrą szkołe lat 60-tych i 70-tych XX wieku.
Wadą zapachu jest jego niemal zerowa osiągalność. Jeśli już się zdarzy – kosztuje krocie absolutnie jego nie warte. No ale w końcu biały kruk to biały kruk. Osobiście traktuję go raczej jako olfaktoryczną i historyczną ciekawostkę, bo sam zapach nie porwał mnie.
nuty górne: bergamotka, lawenda, cytryna, bazylia
nuty środkowe: goździk, irys, jaśmin, geranium, drewno sandałowe, paczula, cedr, pieprz, inne przyprawy
nuty bazy: piżmo, labdanum, mech dębu, ambra, tonka, wanilia, skóra
twórca: b.d.
rok wprowadzenia: 1976
moja klasyfikacja: oldskulowy „skórzak” z aromatyczną, zielono-pikantną nutą; zapach dla koneserów stylu lat 60-tych, 70-tych i 80-tych; dla mężczyzn dojrzałych, potrzebujących perfum podkreślających ich stateczność;
moja cena w skali 1-6: kompozycja: 4/ projekcja: 3,5/ trwałość: 4/ flakon: 4
Posiadasz całe 60ml?
Posiadam całe 6 ml. Ale dla mnie to i tak za dużo, bo po przetestowaniu zapach poszedł „ad acta”.
Poluje na niego, ale ceny faktycznie wybitnie niesprzyjające.
Mam do sprzedania wycofany ostatnio zapach Gucci – Gucci pour homme – flakon 50 ml (nienaruszony, fabrycznie zafiolowany). Może ktoś zainteresowany?
Jaka cena?
220
Tu też sugeruję allegro. Wiele osób szuka, choć w tej cenie może być nieco trudno sprzedać.