Z tętniącego modernizmem artystycznego i kulturowego tygla Nowego Jorku udajemy się w miejsce geograficznie nam bliższe, choć kulturowo jednak odleglejsze. Istambuł – największe miasto Turcji i jedno z najsławniejszych miast bliskiego wschodu. To tam właśnie jeden z najwybitniejszych perfumiarzy naszych czasów, wizjoner i nowator, artysta niezwykle wszechstronny i uniwersalny, „nos”, którego darzę niekłamanym podziwem, im dłużej zajmuję się perfumami, Bertrand Duchaufour, przez 10 dni szukał inspiracji dla stworzenia Traversee du Bosphore dla L’Artisan Parfumeur. I znalazł ją. Choć artysta ma w swym dorobku dużo lepsze pachnidła, to jednak nigdy nie schodzi poniżej pewnego, niedostępnego dla wielu innych perfumiarzy, poziomu. Tak jest również w przypadku Traversee…
Duchuafour przyznał, że podczas komponowania zapachu zależało mu na czymś specyficznym, ale jednocześnie „nieogranym”, nietypowym w kontekście Turcji i Istambułu. Chciał stworzyć pachnidło orientalne w innym stylu, aniżeli klasycznie pojmowany orient. Chciał również uwypuklić dwojakość orientu. W efekcie Traversee du Bosphore jest oparte na kontraście dwóch zasadniczych akordów: skórzanego i „słodyczowego” (loukoumi, turkish delight).
Traversee zaczyna się bardzo urokliwymi i nietypowymi nutami zielono-owocowymi (granat, jabłko) przyprawionymi szafranem, cynamonem, imbirem, goździkiem. Z czasem molekuły te ustępują centralnej nucie tej kompozycji, czyli skórze. Nuta skórzana jest delikatna, z początku lekko szorstka (na myśl przychodzi mi kłącze irysa, ale Duchaufour nie wymienia tego składnika), ubrana w subtelną różę i – podobno – tulipan (rzadkość, spotykam to chyba po raz pierwszy). Później skóra nabiera słodyczy i łączy akord głowy ze „słodyczową” bazą. Bowiem obok owoców, przypraw i skóry autor zawarł w tym zapachu jeszcze jeden bardzo turecki element: turkish delight, inaczej loukoumi. Nie żałował także białego piżma, zapewniającego trwałość i zmysłowość bazy zapachu.
Traversee du Bosphore to nowoczesne orientalne perfumy, w których nuty przyprawowe, owocowe i słodkie otaczają centralny akord skórzany. Muszę przyznać, że efekt jest naprawdę sympatyczny, a poszczególne fazy życia perfum są bardzo wyraźne. Duchaufour zadbał o to, by zapach żył i zmieniał się. Szkoda, że jest dość bliskoskórny i niezbyt intensywny, choć inni z kolei mogą uznać to za zaletę. Jednocześnie Traversee… jest utrzymane w artisanowskim klimacie subtelności, transparentności, harmonii i piękna.
nuty górne: granat, jabłko, szafran, goździk, cynamon, świeży imbir
nuty środkowe: skóra, róża, tulipan
nuty dolne: loukoum (turkish delight), białe piżmo
twórca: Bertrand Duchaufour (m.in. L’Artisan Timbuktu, Dzongkha, Fleur de Liane, Mechant Loup, Penhaligon’s Sartorial, Amaranthine, The Different Company Oud Shamash, Amouage Jubilation XXV for Men, Comme des Garcons Avingnon, Kyoto, Harissa, Sequoia, wszystkie zapachy Eau d’Italie, Frapin 1697)
rok wprowadzenia: 2010
moja cena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 3,5/ trwałość: 3,5/ flakon: 5