Chanel Les Exclusifs „Coromandel”

Coromandel nawiązuje do nazwy ozdobnych, lakierowanych chińskich parawanów, których mademoiselle Coco Chanel była wielbicielką i kolekcjonerką (a które w XVII wieku trafiały z Chin do Europy poprzez porty na indyjskim wybrzeżu Coromandel). Jacques Polge stworzył to niezwykłe pachnidło w 2007 roku i włączył je do butikowej, ekskluzywnej kolekcji Les Exclusifs. Oczywiście inspiracja jest tu tylko w nazwie, bowiem perfumy te nie zawierają ani nut drzewnych, ani woni farb czy lakierów, co akurat uważam za ich zaletę.

Pamiętam moją pierwszą reakcję na ten zapach. Byłem wniebowzięty. Następnego dnia wieczorem obejrzałem film o Coco Chanel z prześliczną Audrey Tautou w roli głównej, testując jednocześnie Coromandela na skórze. Przeżycie było wyjątkowe. Synestezja zadziałała. Do dziś zresztą jestem oczarowany, bowiem Coromandel to perfumy tak wyjątkowej urody, że – mimo sporej wprawy – trudno mi opisać je słowami w sposób wystarczająco adekwatny. Mimo to spróbuję, bo przecież o tym jest ten blog.

Coromandel to zapach z rodziny drzewno-balsamicznych, w którym główną rolę gra paczula połączona z nutami żywic (benzoina) i kadzideł (olibanum), a wszystkiemu towarzyszy subtelna nuta białej czekolady. Efekt tego połączenia – wykonanego z największą perfumiarską maestrią – jest zupełnie olśniewający. Paczula sama w sobie to składnik niezwykle wdzięczny i potrafiący czynić zapachowe cuda, o ile użyty został z umiarem i rozmysłem. Ma on bowiem tendencję do dominowania kompozycji. Ale paczula ma też jedną magiczną cechę. Mimo swej charakterystycznej, trochę pleśniowej, trochę kamforowej, kwaśno-ziemistej nuty, świetnie „paruje się” z czasem zupełnie wydawałoby się niecodziennymi partnerami (choćby karmelowy ethyl maltol, po połączeniu z którym – w uproszczeniu – „uzyskano” czekoladę w słynnym Angel T. Muglera). W Coromandel spółka Polge/ Sheldrake poszła właśnie w tym nieco bardziej kulinarnym kierunku, ale osiągnęła równowagę, złagodziła ostre oblicze paczulowego olejku doskonałej jakości żywicami i balsamami oraz – jak sądzę – wanilią. Powstały akord białej czekolady przyprawi o palpitację każdego perfumowego estetę i stanowi doskonały kontrapunkt dla paczuli. Mimo to na szczęście Coromandel nie kipi słodyczą. Twórcy nie popadli tu w przesadę pod żadnym względem z wyjątkiem jednego – przesadnego piękna. Tego tym perfumom nie potrafię odmówić.

Coromandel ma to „coś”. Naprawdę niewiele zapachów wyzwala we mnie takie uczucia. Może po prostu przypomina mi coś, co lubię, a może po prostu jest tak doskonały. Ewoluuje powoli, z czasem paczulowa dominanta ustępuje akordowi ambrowym (ale za to jakiemu!), ale wciąż gdzieś z oddali dobiega temat przewodni. Nie dzieje się tu więc zbyt wiele, ale to i dobrze, bo to co jest, jest absolutnie rewelacyjne. To zdecydowanie najpiękniejsze pachnidło z uwydatnioną paczulą, jakie znam i jednocześnie jedno z najpiękniejszych, jakie w ogóle miałem okazję nosić i testować. Absolutna górna półka.

W Internecie Coromandel często stawiany jest przez perfumistów obok Borneo 1834 Serge’a Lutensa, przy czym w pierwszym znajdziemy wspomnianą nutę białej, a w drugim czarnej, gorzkiej czekolady. Nie mogę osobiście tego potwierdzić, bowiem tej kompozycji Serge’a nie pamiętam tak dobrze (testowałem ją bardzo dawno temu z „mikropróbki”). Jednak biorąc pod uwagę fakt, że zarówno przy perfumach Lutensa, jak i przy tworzeniu Coromandela współuczestniczył Christopher Sheladrake, uważam za bardzo prawdopodobne, że oba zapachy są zbliżone. Nie omieszkam tego zresztą wkrótce sprawdzić.

Także z punktu widzenia cech jakościowych i użytkowych Coromandel to perfumy doskonałe. Moc, projekcja, „ogon”, wreszcie wielogodzinna trwałość. Podobnie jak w przypadku Sycomore, tak i tu mamy do czynienia z zapachem typu uniseks. Ja nawet pokuszę się o stwierdzenie, że to perfumy bardziej męskie niż kobiece.

Z recenzją Coromandela zwlekałem rok, będąc po prostu onieśmielonym jego urodą. To pachnidło genialne w każdym, ale to każdym względzie. Pachnie luksusowo – to na pewno. Jest jednak także doskonałym przykładem klasy i umiaru. Wszystko jest tu wg mnie idealne. Osoby mający szersze rozeznanie w ekskluzywnej serii Chanela często wymieniają Coromandel jako zapach w niej najlepszy. Ja mam jedynie porównanie do Sycomore i stwierdzam, że gdyby Polge/ Sheldrake z równym geniuszem potraktowali w nim wetiwer, z jakim w Coromandelu przedstawili paczulę, padłbym na kolana i trwał w niemym zachwycie. Przyznam, że tego zresztą nawet oczekiwałem, bo Coromandel jako pierwszy trafił w moje ręce. I nie jest moim zamiarem umniejszanie świetnemu skądinąd Sycomore.

Noszenie tych perfum to autentyczna rozkosz. Szkoda, wielka szkoda, że ich dostępność jest tak ograniczona, choć przecież w dobie Internetu i otwartych granic wszystko jest do kupienia. No prawie… 

główne nuty: paczula, biała czekolada, benzoina, wanilia

twórca: Jacques Polge/ Christopher Sheldrake

rok wprowadzenia: 2007

moja cena w skali 1-6: kompozycja: 6/ moc: 6/ trwałość: 6/ flakon: 6

25 uwag do wpisu “Chanel Les Exclusifs „Coromandel”

  1. Przepraszam bardzo, ale na czym dokładnie polega ograniczona dostępność tych perfum? Nikt ich w Polsce nie sprzedaje? Na ebayu znalazłem ofertę 75 ml za 159 euro.

  2. hmmmm…bede mial okazje powachac osobiscie…czy prawda jest , ze jest to pachnidlo iscie damskie?opieram sie li tylko na wiedzy zaczytanej z fragrantici…

      1. Nawiedzę butik w berlinie bo czuje że warto 🙂 swoja drogą jestem ciekawy recenzji Tom Forda extreme 🙂

    1. Możesz zdradzić, gdzie kupiłeś? Znajoma wybiera się do Paryża, i chciałabym, żeby mi przywiozła flakon. Czytałam gdzieś, że w Paryżu drożej…

      1. Kupić można np. w Galerii Lafayette.Trzeba ominąć stoiska na parterze i udać się na pierwsze piętro. Tam, niedaleko ruchomych schodów jest specjalne stoisko z całą serią exclusive chanel perfumes. We wrześniu będę w Paryżu. Jeśli nie uda Ci się dostać od znajomej to mogę Tobie kupić.Zresztą sobie też zrobię zapas, coś mnie kręci na Chanel 1932. K.

      2. Wielkie dzięki – ale już mi się udało:) Flaszka jutro do mnie jedzie, rozebrała się już na wizażu:))

  3. Kupiłam oryginalny zapach Chanel Coromandel w galerii LaFayette w Paryżu. Nie wiem jak to możliwe, ale tester pachniał na mojej skórze 14 godzin(!) a mój osobisty flakon przedstawia zapach o trwałości ledwie 4 (!!!). Jak to możliwe? Co jest ze mną nie tak ;/

    1. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nie ma znaczenia, czy mamy tester czy normalny flakon komercyjny, zapach powinien być identyczny. Tym bardziej nie do wiary wydaje się to być, gdy mowa o było nie było ekskluzywnej linii perfum Chanela.

  4. Osiem lat temu, będąc w Mediolanie po raz pierwszy je powąchałam w firmowym sklepie Chanel i do dziś się z nimi nie rozstaję.Są fantastyczne i genialnie wkomponowały się w moją skórę. Staram się wyjeżdżać tam, gdzie są butiki Chanel. Kompletnie jestem od nich uzależniona,

    1. To przepiękne perfumy. Jedne z z absolutnie najpiększniejszych, jakie kiedykolwiek stworzono. Dodadkowo uważam, że choć są uniseksem, to szczególnie kobieta nimi pachnąca może działać zniewalająco na mężczyzn.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s