YSL „L’Homme” (revisited)

Ten wpis miał dotyczyć najnowszego wcielenia zapachu L’Homme YSL – Libre. Jednak przy okazji testowania go, sięgnąłem po protoplastę, tak dla porównania i….

……Swego czasu – na moim poprzednim blogu – zamieściłem wpis nt.  L’Homme – sztandarowych współczesnych męskich perfum szacownej marki Yves Saint-Laurent, która notabene dziś jest własnością L’Oreal (koncern posiada licencję i pod marką YSL wypuszcza na rynek perfumy). Czytając dziś moje ówczesne niezbyt pochlebne impresje nt. L’Homme i mając za sobą kilka dni testów „globalnych”, stwierdziłem jednak, że jestem temu zapachowi winny trochę inną recenzję, bardziej zrównoważoną. Mam wrażenie, że byłem dla tego zapachu albo zbyt surowy albo zbyt pochopny w ocenie.

L’Homme przez te kilka ostatnich dni zaskoczył mnie całkiem pozytywnie. Bardzo przyzwoicie się sprawował, pozostawiając za mną subtelny „ogonek” i delikatnie ewoluując od słodko-przyprawowego początku, przez zielone fiołkowe serce aż po drzewno-ambrowy finisz. Dodam, że kluczem okazała się być dość obfita aplikacja (kilkanaście razy w „strategiczne” miejsca). Najciekawiej i najmocniej zapach promieniował ok. 6 godzin po użyciu, gdy bardzo wyraźnie dawała o sobie znać nuta liści fiołka (niegdyś przez mnie nie zauważona albo po prostu zignorowana), tak ostatnio popularna w męskich perfumach (można powiedzieć, że znowu popularna, bo fiołek tkwi przecież w sercu takich mainstreamowych klasyków jak Grey Flannel czy Fahrenheit). L’Homme trzyma się na skórze nawet ponad 12 godzin, z tym że ostatnie 2-3 już zupełnie blisko. Jego projekcja, z początku dość nieśmiała, może zmylić. Wystarczy dać mu kilka godzin, by rozkwitł i promieniował na otoczenie z całkiem solidną, ale nie przesadną mocą.

Koniec końców wciąż uważam, że YSL L’Homme nie był najlepszym wyborem do roli flagowego zapachu YSL i protoplasty linii. Porównując choćby z analogiocznym Homme Diora, który zrobił zdecydowanie mocniejszy statement, głównie dzięki połączeniu mocnych nut pudrowych z syntetycznym fiołkiem (i już przeszedł do historii, choć na rynku pozostaje). L’Homme brakuje takiego czegoś. Mimo to uważam, że to bardzo przyzwoicie zrobione współczesne męskie perfumy, nawet dość ciekawie i wdzięcznie ewoluujące. Przypadną do gustu osobom lubiącym zapachy nowoczesne, ale raczej ciche i nie nachalne, choć mające w sobie mimo wszystko jakąś magnetyczną nutkę (tu chyba właśnie ten fiołek).

Już po tym wszystkim, gdy siadłem do tej rewizji mojej poprzedniej recenzji, zwróciłem uwagę na niesamowicie silną trójcę, która uchodzi za autorów L’Homme. Flippo, Wargnye i Ropion to duże nazwiska w perfumeryjnym świecie. Ich kunszt czuć w tej kompozycji i doceniam go, biorąc po uwagę, że z pewnością pracowali wg ustalonego briefu i ograniczonego budżetu.

YSL L’Homme dostał u mnie drugą szansę i zaskoczył. W efekcie nieco podnoszę jego w moich oczach ocenę. To kolejny dowód na to, że czasem warto dać perfumom więcej czasu. Źle! Zawsze warto.

PS. Oczywiście recenzja L’Homme w wersji Libre pojawi się na blogu. Tym razem daje sobie więcej czasu…

nuty górne: cedrat, bergamotka, imbir, akord ozonowy

nuty środkowe: liście fiołka, kwiaty bazylii, biały pieprz

nuty dolne: drewno sandałowe, cedrowe, wetiwer, tonka, ambra

twórcy: Anne Flipo, Pierre Wargnye, Dominique Ropion

rok wprowadzenia: 2006

moja klasyfikacja: zapach odpowiedni na chłodne pory roku; raczej cichy; komfortowy; dla osób poszukujących zapachów zrównoważonych i nie rzucających się w nos; idealny do zatłoczonego biura typu open space

moja cena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc:4/ trwałość: 5/ flakon: 5

6 uwag do wpisu “YSL „L’Homme” (revisited)

  1. Mimo tych opisanych walorów nie przekonuje mnie ten zapach 😦 może to kwestia przyzwyczajenia do ,,dawnych” kompozycji YSL) i możliwe że gdyby identyczny zapach wypuściłą inna marka to bym nie zwracał aż takiej na to uwagi…ale gdy pierwszy raz poczułem m7 czy opium (o kourosie mawet nie wspominam) to czułem wręcz że mam na sobie magie i inni mogli odwracać za mną wzrok…w wypadku l’homme oczekiwałem więcej i nie przekonało mnie do zapachu fajne opakowanie…nie czuje się ,,zaczarowany” i nikt nie odwraca za mną wzroku a moja żona oświadczyłą że to chyba jakaś zmiana w YSL bo była przyzwyczajona do czegoś innego. A l’homme?? jak dla mnie ot takie pachnidełko jak wiele na rynku. Nic na to nie poradze a winny wg mnie jest nie mój nos a to co obecnie robi YSL.

    1. Rzeczywiście L’Homme w porównaniu z dawnymi męskimi YSL wypada blado. Jednak trzeba go rozpatrywać z kontekście czasu, w którym powstał. Nie jest zbyt oryginalny i zwracający uwagę. Przypomina wiele innych współczesnych męskich perfum. Mimo to jest wg mnie przyzwoicie zrobionym pachnidłem.

  2. Fakt to prawda…chyba pora zapomnieć o przeszłości patrząc w kontekscie produkcji perfum z pod tego znaku w obecnym czasie…może kiedyś jednak sięgne po l’homme jak za parenaście lat będziemy wspominać na tym forum o tym co piszemy teraz i wręcz tęsknić do tego co nam oferuje w obecnych czasach producent 🙂 🙂

  3. Witam Serdecznie.
    Co jakiś czas czytam recenzje i dziękuję, że istnieje taki blog.
    Mam pytanie i bardzo proszę o pomoc.
    Kiedyś, jakiś czas temu używałem zapachu Chrom Azzaro. Było to wiele lat temu. Zapach ten leżał na mnie wyśmienicie, rozwijał się przepięknie, wiele kobiet mi o tym mówiło, nawet obcych, był niesamowicie trwały…
    Teraz zupełnie mi nie pasuje, nie odpowiada, nie lubię go.
    Ekspedientka, spytana dlaczego tak jest, mówiła mi, że ph skóry może się zmienić itd.itd….ale nie o tym chcę napisać.
    Zaczęły mi się podobać inne zapachy. Nie jestem znawcą, więc trudno jest mi określić jakie, ale podam przykład…bardzo mi się podoba zapach YSL L’homme. Ale lubię i szukam takiego zapachu, który…byłoby czuć. Jak wchodziłem z Chromem, to Chrom mówił o mnie w całym pomieszczeniu, lecz tak przyjemnie, że był po prostu cudny.
    Szukam zapachu z charakterem, wyróżniającego się, z – jak to mówią – „warkoczem”, „ogonem”, dającym o sobie znać…
    Kupiłem Guerlain L’Instant EDP, ale się zawiodłem. Wziąłem próbkę EDT…i również.
    Moje spostrzeżenia do EDP i EDT…obie wersje różnią się. EDT pachnie prześlicznie, cudownie, EDP już taki nie jest, zapach przytłoczony jest czekoladą, trzyma się blisko skóry, nie wychodzi dalej, nie unosi się…jego projekcja jest znikoma, tu dałeś mu 5, ja dałbym co najwyżej 2 ( naciąganą bardzo ). Pytałem się koleżanki, ona podobnie, nie czuła nic. Trwałość rewelacyjna, ale zapach cichy, milczący.
    Wersja EDT jest wyraźniejsza, czystsza, głośniejsza…ale za chwilę wycisza się, milknie, gaśnie…nie tego oczekiwałem. Projekcja jest tutaj również nie większa niż 2. Tu również muszę ją naciągać. Szkoda. Gdzie jest ten Guerlain?
    A flakon?
    Ja nie chcę perfum dla prezentacji na półce. Chcę do prezentacji na mnie.
    Nie muszę się zachwycać buteleczką, flakonikiem, wzorem…bo nie po to one są. Ja chcę zachwycać się ich wnętrzem. Zawartością. Zapachem. Azzaro zrobił zwykłą buteleczkę, ale umieścił w niej niezwykłe – dla mnie wówczas – zapach, króry w połączeniu z moją skórą…otwierał się i mówił o sobie, dawał znać, rozwijał się, zachwycał…
    Tego oczekuję od perfum. Wyrazu. Głośności. Mocy. Trwałości. Projekcji. Cudnego Zapachu i Piękna.
    YSL L’Homme…podoba mi się. Ale jest za…cichy.
    Proszę, poradź mi coś, od kilku miesięcy tak szukam i szukam.
    Z góry dziękuję za pomoc…
    sam.an@go2.pl
    Darek

    1. Niezwykle trudno jest doradzać komukolwiek w kwestii perfum. Każdy ma swoje upodobania, do tego, jak sam zauważyłeś, zmieniające się w czasie. Moja sugestia to regularne wizyty w perfumeriach i testy kolejnych zapachów. Może trafisz na swojego nowego Azzaro Chrome… Pozdrawiam. 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s