Barcelona w pierwszych dniach października to wciąż miasto słońca i wysokich – jak na nasze polskie standardy – dziennych temperatur 30-32 C, przy dwudziestu kilku stopniach późnym wieczorem. Przez centrum tego wielkiego miasta przewijają się tysiące turystów i rodowitych jego mieszkańców.
Barcelona w swej centralnej części jest bardzo czysta, zadbana i pachnąca. Stacje metra i wagony są utrzymane w niezwykłej czystości. W klimatyzowanych wagonach rozpylany jest subtelnie pachnący odświeżacz powietrza. Mijając setki przechodniów bardzo często czułem od nich perfumy. Mężczyźni w Barcelonie wciąż noszą przede wszystkim nieśmiertelne Paco Rabanne Pour Homme, czasem Dior Homme.
Wielkie targowisko miejskie, trochę ukryte, przy ulicy La Rambla, to prawdziwy festiwal zapachów. Wprost nieprawdopodobne! Mocne kulinarne wonie zmieniają się z sekundy na sekundę, w miarę mijania kolejnych stoisk. Niecodzienny mięsno-mączny aromat suszonej wołowiny, mocne zapachy świeżych morskich ryb, charakterystyczna, delikatnie rybia woń owoców morza, zmiksowane z wonią przypraw, wreszcie potraw przygotowywanych w rozlokowanych w strefie gastronomicznej barach. Wszystko to przeplatane chlorowym zapachem środków dezynfekujących, używanych do utrzymania czystości stoisk. Dla wrażliwego nosa takie olfaktoryczne spektrum jest prawdziwie dojmującym przeżyciem.
Ale Barcelona to również ekskluzywna ulica Passeig de Gracia, przy której znajdziemy butiki wszystkich liczących się ekskluzywnych firm. Tam też natrafiłem na sklep Hermesa, a w nim to, co tygryski lubią najbardziej 🙂 O tym, co stamtąd wyniosłem, już wkrótce na blogu. Zapraszam do śledzenia!
Kupiłeś jakiegoś Hermessence’a? 🙂
A nawet dwa, a trzeciego dostałem 🙂
Gratuluję zatem 😉
Vetiver?
Dziękuję! Szczegóły już wkrótce na blogu 🙂
Jeśli Vetiver Tonka to zamontuj lepiej kraty w oknach… 😛
Ja tam z ich kolekcji to tylko choruję na niego…
Raz miałem okazje kupić, ale to było niespodziewana wizyta w butiku i money nie miałem na to przeznaczonych. Później już okazji nie było. Hermes otworzył się w Pradze bodajże rok temu, ale znając życie i tak się tam nie kopnę.
No niestety zmartwię Cię. To on 🙂 Między innymi 🙂