Cartier „Roadster”

Zachęcony pozytywnymi komentarzami na jego temat postanowiłem poddać testom tę kompozycję uroczej Mathilde Laurent, której nowa wersja Declaration niedawno temu tak bardzo przypadła mi do gustu. Nie będę ukrywał, że zakupiona miniaturka Roadstera czekała na testy kilka ładnych miesięcy, będąc od czasu do czasu opróżnianą, ale napisanie recenzji jakoś mi nie szło. Dlaczego?

Właściwie to już po pierwszym użyciu zapach spodobał mi się. Urzekła mnie śliczna miętowa nuta, nie aż tak częsta w perfumach. Jednak miałem z nim kłopot. Kilkukrotnie później użyty sprawiał mi przyjemność, nie powiem, ale jakoś nie inspirował do pisania. Jako że jest to zapach doskonale wpisujący się w obecną ciepłą aurę, nadszedł w końcu czas i na niego. Skończyłem miniaturkę i choć mam apetyt na więcej, to jednak wystarczy by skrobnąć opinię. Przyzwoitą opinię.

W sumie to bardzo proste i choć wcale nie oczywiste pachnidło, poza tym zdecydowanie nie pozbawione uroku. Akord górny ma wspaniale orzeźwiający charakter przede wszystkim za sprawą potężnej dawki mięty, która nie tyle towarzyszy cytrusowej bergamotce, ile ją dominuje. Nie jest to jednak zarzut. Otwarcie jest naprawdę bardzo nietypowe i urocze. Pierwsze skojarzenia ze wspaniałym Piper Nigrum Villoresiego są jak najbardziej na miejscu. Mięta z początku jest niewinna, lekka, zwiewna, zielona. Zapach świeżego listka mięty jest bardzo sugestywny i trwa pewnie ok. 10 minut. Zieloną miętę z otwarcia w sercu zastępuje mięta pieprzowa o nieco cięższych molekułach. Woń jej trwa kolejne 20-30 minut po czym stopniowo przechodzi w akord bazy, w którym generalnie dominuje wanilia. Jest więc nieco słodko, ale bez przesady. Całość predysponuje Roadstera do bycia nietypowym i niebanalnym zapachem – idealnym na lato. Perfumy te są udaną alternatywą do wszelkiej maści cytrusowców i wodniaków, niczego im nie ujmując. Poza tym Roadster jest bezpieczny, profesjonalnie skonstruowany i narażony wyłącznie na otrzymywanie komplementów od otoczenia.

Trwałość zapachu na mnie jest solidna – ponad 10-cio godzinna. Projekcja raczej stonowana, ale wyczuwalna. Z pewnością bardziej obfite użycie dałoby całkowicie zadowalający efekt.

Flakon interesujący. Jego kształt umożliwia zarówno postawienie jak i położenie go na półeczce. Zatyczka odwzorowuje pokrętło do nakręcania jednego z flagowych modeli zegarków Cartiera o tej samej nazwie.

nuty górne: bergamotka, mięta zielona

nuty środkowe: mięta pieprzowa, nuta ozonowa

nuty dolne: drewno kaszmirowe, paczula, labdanum, wanilia

twórca: Mathilde Laurent

rok wprowadzenia: 2008

moja klasyfikacja: lekki, orzeźwiający, uniwersalny, oryginalny, „miętus” we flakonie

ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon: 4

9 uwag do wpisu “Cartier „Roadster”

  1. he he no wreszcie 😉
    cieszy mnie, że doceniłeś ten zapach, dla mnie osobiście niesamowicie wybitny i niepowtarzalny… nic nie jest podobne do roadstera, który sam w sobie jest zapachem niezwykle przyjemnym, lekkim i taktownym… czuć tu lekkość i złożoność kompozycji jednocześnie… roadstera ciężko zdefiniować i uchwycić słowami… jest zapachem enigmatycznym i niezwykle transparentnym… zapewne dlatego nie mogłeś długo wyczuć weny twórczej…
    też tak miałem w przypadku kilku zapachów, a na niektóre do tej pory brakuje mi sił i odwagi by zmierzyć się z kompozycją i przelać wrażenia na papier…

    1. Coś w tym jest. Czasem nie wiadomo, jak dany zapach „ugryźć” 😉 Z reguły powinno to dobrze o nim swiadczyć, a przynajmniej o jego unikatowości. Tak jest na pewno w przypadku Roadstera. Przy okazji gratuluję udanej transakcji! 😉

      1. Kurde, wiecie, ja mam tak w przypadku Tsara VC&A – kompletnie odpadam przy każdej próbie opisania go. 🙂

      2. TSAR to dziwny stwór. Miałem go onegdaj i dziś troszkę żałuję, że się pozbyłem, bo kupiłem go w ultraniskiej cenie (50 zł było za nowiusieńką 100-kę!). Jest rzeczywiście trudny do sklasyfikowania i opisu, ale bez wątpienia ma charakter i wysoką jakość. Bardzo oryginalny i specyficzny.

  2. a dziękuję 😉
    widzę że wieści rozchodzą się lotem błyskawicy 😉 okazja była tak dobra, że żal byłoby nie skorzystać – tym bardziej, że oba zapachy bardzo lubię, niedawno oba mi się skończyły i do tego były w atrakcyjnej cenie 😉

    wracając do roadstera, czy wąchałeś już może edycję black? czy też jest to ten sam produkt upchnięty w nowe opakowanie?

  3. Ten zapach jest okropny. Mieta z cytryna (niby jest bergamotka, ale na mnie to pachnie zwykla, pospolita cytryna) na poczatek(to jeszcze jako tako mi sie podobalo, ale trwalo bardzo krotko), a potem waniliowy puder, ktory mnie dusi. On sie na mnie uklada w tej sposob i nic nie poradze. Widzialbym „to” na sobie tylko i wylacznie jesienia, i to chyba na wieczor. Nie wyobrazam sobie nosic Roadstera wiosna, a tym bardziej latem, niezaleznie od pory dnia. Plus – jest to oryginalna kompozycja, nie powiem. Ale wybitnie mi nie pasuje.
    Tak „na pocieszenie” dodam, ze Roadster Sport jest jeszcze gorszy, bo calkowicie nieoryginalnie pachnie. A raczej bardzo pospolicie 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s