Serge Lutens „Serge Noire”

Serge Lutens. Artysta, wizjoner, koneser, pionier. Gentleman i esteta. Dyrektor artystyczny i twórca. Człowiek z innego wymiaru. Znawca sztuki perfumeryjnej w szczególe. Znawca sztuki w ogóle. Od dwudziestu już lat nieprzerwanie koncentruje się na swej największej życiowej fascynacji – na zapachu. Po to, by być bliżej przepełnionego niezwykłymi woniami orientalnego powietrza zamieszkał m Marakeszu. Tam pielęgnuje swój egzotyczny ogród. Tam przechadza się po targu chłonąc niezwykłe wonie marokańskich przypraw. Tam wreszcie szuka inspiracji dla swych kolejnych wyjątkowych perfum. Znajduje ją, po czym zamyka w jednym z eleganckich i nieco ascetycznych flakonów. My – perfumowi entuzjaści – podziwiamy go, choć wiemy, że perfumy nie są dziełami wyłącznie Serge’a, i że powstają w wyniku prac duetu Lutens – Sheldrake.

Zapachy Serge’a Lutensa nieczęsto goszczą na mym blogu. Tym bardziej, by nieco nadrobić to skandaliczne zaniedbanie, dziś prezentuję na dobry początek moje wolne myśli i spostrzeżenia nt. kompozycji: Serge Noire.

Serge Noire – Czarny Serge

Przedziwny to zapach. Mało „lutensowski”, a o dziwo przywołujący imię Maestra w nazwie. A może właśnie dlatego? Któż to wie. Ja z Czarnym Sergem mam od początku pewien ambaras. Otóż pomimo ewidentnych nut mineralnych i kadzidlano-popiołowego klimatu ja od pierwszych chwil odbieram tę kompozycję jako kuchenno-hmmm…. organiczną. Jak wiadomo rozpoznawanie zapachów, ich kojarzenie, to sprawka naszej pamięci zapachowej, która wypełnia się w wyniku życiowych, zapachowych doświadczeń. Stąd bardzo często gdy wąchamy perfumy, stają nam przed oczami obrazki z przeszłości. Mało kto wąchając dokona od razu identyfikacji choćby głównego składnika lub – co jeszcze rzadsze – mniej lub bardziej dogłębnej (choć nie wiadomo czy trafnej) analizy kompozycji, jej nut górnych, środkowych i dolnych. Natomiast prawie każdy rzuci szybko kilka określeń będącychskojarzeniami. Czasem właśnie one są tak silne, że przesłaniają odbiór całej kompozycji. Tak jest właśnie w przypadku mojego odbioru Serge Noire. Zaraz po aplikacji na skórze pachnie mi on czymś pomiędzy słonym potem, a kostką rosołową (kmin?!). Wyjdę tutaj trochę poza stylistykę swego bloga i napiszę, że pachnie mi wręcz „spoconą kucharką”, której odór potu miesza się z pozostałymi na dłoniach i fartuchu przyprawami – pieprzem, kostką rosołową właśnie i czym tam jeszcze. Niestety to skojarzenie jest tak silne, że doprawdy nie umiem znaleźć w tym pachnidle niczego tajemniczego, czarnego, magicznego, choć chciałbym. Z czasem ta organiczna strona zapachu traci na sile i dominację przejmuje sucha woń spopielonego drewna, która właściwie trwa do samego końca. To zdecydowanie bardziej interesujący dla mnie etap, w którym Serge Noire zasługuje na miano wyjątkowego, wysublimowanego, nieco enigmatycznego. Jedyne znane mi pachnidło, które mogłoby być do Czarnego Serge’a porównywanym to Black Cube Ramona Molvizara.

Jednak Serge Noire nie zagości na stałe w moich zbiorach. Przynajmniej w najbliższym czasie. Obiektywnie przyznam, że jest intrygujący i nietypowy – nawet bardzo (szczególnie jak na Lutensa). Może spodobać się zwolennikom woni suchych, drzewnych, kadzidlanych, pieprzowych, ale i pachnideł po prostu dziwnych, „odjechanych”. Subiektywnie jednak muszę stwierdzić, że mi z nim po prostu nie jest po drodze.

góra: dymny, skrystalizowany popiół

 

środek: soki roślinne

dół: żywice, czystek

nos: Serge Lutens/ Christopher Sheldrake

rok: 2007

ocena: 4/6


29 uwag do wpisu “Serge Lutens „Serge Noire”

  1. oj tak zapach jest wybitny ale w kontekście IMO skrajnego odjechania…
    prawdziwe indywiduum i mam bardzo podobne odczucia w kwestii jego odbioru…
    owszem serge noir zaskakuje swą skrajną odmiennością i intryguje ale jest to ten rodzaj atencji którą wywołuje u mnie kontakt nosa z lizolem – czyli szok, ale nic przyjemnego…

    1. Dokładnie. W sumie troszkę szkoda, bo ogólnie to jedno ze zdecydowanie osobliwszych pachnideł niszowych i jednocześnie jedno z najmniej noszalnych, niestety.

      1. no właśnie…
        rozumiem ze nisza zrywa ze sztampowością i poprawnością polityczną, ale czy tak jak papier „zniesie wszystko”?
        gdzieś zapewne jest zawarta ta subtelna różnica pomiędzy noszalnością perfumy – a awangardą w sztuce…
        wydaje mi się że tym razem lutens ją znacznie przekroczył…

      2. Faktycznie Serge Noire wydaje się być sztuką dla sztuki. Gdzieś zapodział się zasadniczy cel perfum: ich noszenie na własnym ciele. Choć z tego co wiem, Serge Noire ma jednak swoich zwolenników. Pytanie tylko, czy oni ten zapach „tylko” lubią, czy może „aż” noszą….

  2. mam wrażenie że noszą go dla zasady podkreślenia na siłę swej oryginalności i podbudowanie „kosmicznym” zapachem swojego image…
    naprawdę ciężko mi uwierzyć że komuś ten zapach szczerze i w nieudawany sposób przypadł w całej linii do gustu i nosi go z przyjemnością dla samego zapachu…
    no chyba, że chce za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę otoczenia, a są ludzie którzy w tym celu sięgają po wszelkie formy oddziaływania i wyrazu 8)
    przypomina mi to kobiety nie potrafiące chodzić w szpilkach, a porywające się na 10 centymetrowy obcas… owszem wzbudzają uwagę ale czy to szykowne i sexy – czy też żałosne i wzbudza politowanie?

    1. To ja będę go bronić. Zakochałam się w tym zapachu od drugiego wąchnięcia ale jednak pozostawał jako odskocznia po całym dniu pracy, tylko i wyłącznie jako delektacja w domowym zaciszu. Potem stopniowo zaczęłam go „wynosić” z domu bo chciałam czuć go nie tylko w domowych warunkach… I tak został moim zapachem, moją drugą skórą.
      Z tym że ja nigdy( po za tym pierwszym razem) nie odbierałam go jakoś ciężko, dla mnie ten zapach to bajka…
      Ale co prawda nie wiem jak odbiera je otoczenie bo jakoś nigdy mnie to nie interesowało.

  3. Witaj.

    Miałbym pytanie troszkę z innej beczki. Chciałbym zapytać w jaki sposób testując perfumy się nimi psikasz i w jakich ilościach, gdzie? Tylko skóra, czy również ubrania? Chciałbym orientacyjnie wiedzieć, by móc ustosunkować się odnośnie ich twałości ocenianych przez Ciebie. 🙂

    Pozdrawiam! 🙂

    1. Witam. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły mam jedną zasadę – nie perfumuję odzieży. Co do trwałości perfum, to trzeba pamiętać, iż moja jej ocena jest czysto subiektywna. Wiem, że trwałość zależy od skóry, od jej chemii, stopnia nawilżenia itp. Stąd absolutnie nie można traktować mojej oceny trwałości jako obiektywnego wyznacznika. Trzeba przetestować samemu – nie ma rady!

      Pozdrawiam!

  4. ‚naprawdę ciężko mi uwierzyć że komuś ten zapach szczerze i w nieudawany sposób przypadł w całej linii do gustu i nosi go z przyjemnością dla samego zapachu…’

    Mi zapach przypadł do gustu i naprawdę lubię go nosić:)
    Z tym, że używam gdy jestem w złym humorze. Jest trochę diaboliczny.
    Prosty przekaz – bez kija nie podchodź;-) Nie mam tu jednak na celu zrażenia kogoś brzydotą zapachu, tak go nie postrzegam.
    Dymno-kamforowy ooo 😉

    nosiciel Serge Noire

  5. hmmm nikt nie wspomina o goździkach, a mi od początku do końca zapach kojarzy się wyłącznie z goździkami. Kupowałem SERGE LUTENS Serge Noir EDP conc. 50ml

    1. Podobnie, mało kto pisze o kamforze i goździkach w Kouros.
      Jak dla mnie, najważniejsze w nim składniki.

  6. Mnie ten zapach się podoba. Nie zachwycił mnie, nie straciłem dla niego głowy. Jednak jest ciekawy i jestem skłonny zużyć moją próbkę podczas wieczornych wyjść i czuć się w nim komfortowo.
    Gdyby 50ml kosztowało tyle co 50ml zapachu Diora czy Gucci w internetowych sklepach, pewnie wielu ludzi z nizin społecznych, mających niezły gust perfumowy i aktywnie udzielających się w internecie, nabyłoby Serge Noir. Choćby jako ciekawostkę i odmianę. Niestety wydawanie 400zł na 50ml zapachu, który jest ciekawostką używaną raz na miesiąc dla wielu z nich jest szaleństwem.

    Warto zauważyć że w cenie 100ml SN, można mieć 100ml flakon Amouage Dia Men.

  7. Czarny Serge przeżywa ostatnio jakiś renesans? Kolejna recenzja i kolejne ciekawe wrażenia. Podoba mi się to, że Tobie się nie podoba. Coś ze mną jest nie tak chyba, bo sporą radośc sprawia mi, kiedy ludzie fujają na moje ulubione zapachy. W Serge Noire szczególnie chętnie doszukują się smrodków. Spocona kucharka to Pikuś w porównaniu z krowimi plackami czy zapachem kaszanki, który odnaleźli w SN forumowicze na Wizażu.
    A z ostatnim akapitem zgadzam się entuzjastycznie. To znaczy – lubię SN i opis jak ulał pasuje do mnie. 😀

    1. Także zauważyłem, że Czarny Serge generalnie wprowadza perfumistów w konfuzję i mnie to nie dziwi. Krowie placki czy zapach kaszanki – porównania tyle szokujące, co w pewnym sensie uzasadnione, bo Noire jest organiczny, kminowy i podobne porównania może prowokować.
      Wiem, że lubisz odjachane pachnidła Sabbath, więc faktycznie Serge Noire to coś dla Ciebie. Skoro cieszy Cię każda negatywna recenzja SN, to niniejszym cieszę się, że mogłem poprawić Twoje samopoczucie 😉

      1. od siebie wtrącę, że na specjalne zamówienie mogę popełnić epopeję w kilku aktach, gdzie w nad wyraz opisowy, barwny i pełen szybkich zwrotów akcji sposób, mogę opisać jak koszmarnym torturom byłem poddawany testując tego Serga… jamk mną sponiewierał i jak bardzo go nie lubię…
        Specjalnie dla Ciebie Sabbath 😉
        (p.s. w razie czego będzie można sprzedać sieci CBS prawa do nakręcenia o tym 400-stu odcinkowego sitkoma) 8)

  8. Miałem ostatnio okazję przetestować innego LUTENSA Miel de Bois (wiem że nie tego dotyczą powyższe opisy, ale …..), i muszę napisać, że takiej PORAŻKI chyba przez ostatnie 2 lata nie poczułem tak jak teraz:( Beznadziejnie nietrwały, nie posiadający kompletnie pomysłu na samego siebie, nadęty i pusty, za niestety bardzo duże pieniądze… To jest dokładnie to o czym pisałem kilka dni temu gdy odpisywałem Namiestnikowi – rozumiem różne gusta i racje, ale Lutens – podobnie jak wielu innych „niszowych” twórców, poległ na całej linii z tym zapachem i – moim zdaniem – poza może GRIS CLAIR – z każdym pozostałym ze swojej kolekcji (nie znam butikowych edycji niektórych z tzw. serii pałacowej), ale znam ich tyle, że mogę spokojnie mieć jakiś osąd i wiedzę w jakim kierunku podąża Mr. Lutens.
    Gdy pomyślę jak niekomfortowo czułem się z tym zapachem robi mi się żal i niedobrze na myśl jak bardzo zakłamane są osoby które na siłę promują taką markę, aby tylko sprzedać jak najwięcej sztuk flakonów tego producenta. Być może mają w tym jakieś interesy (z pewnością), natomiast dla człowieka który po prostu interesuje się zapachami, i na takiego który próbuje otrząsnąć się z tej marketingowej otoczki – czeka przykra niespodzianka – ponieważ nie da się tego ani używać ani nikomu polecić, a co gorsza – z ewentualną odsprzedażą tego wynalazku też miałem olbrzymie kłopoty (! 😦 …)
    Czuję się do głębi zniesmaczony – przepraszam, że piszę raczej w takim minorowym tonie – ale to bardziej z troski o Was Drodzy maniacy perfum, abyście po prostu uważali na takie rzeczy, bo ilu z nas jeszcze straci mnóstwo pieniędzy i nabierze się na sztuczki i banialuki jakie oni wszyscy piszą na swoich stronach i za pośrednictwem swoich klakierów!

  9. Nie da się u LUTENSA w ogóle stwierdzić jakiegokolwiek orientu – to chyba jakiś ponury żart, gdy słyszę jak tylko wciąż jest on kojarzony z Orientem; kolejna bajka mająca na celu wprowadzenie Klienta w konfuzję i zapędzenie go w kozi róg. Nie ma tam przestrzeni, pomysłu, znawstwa sztuki perfumiarskiej – NICZEGO. Chcecie przykładów na naprawdę dobre pozycje ze świata perfum ? Proszę – żebyście nie mówili że tylko krytykuję: LALIQUE ENCRE NOIR (stosunek jakości do ceny jest powalający!), oczywiście KOUROS (legenda – i wszystko w temacie), NARCISO RODRIGUEZ FOR HIM (kwestia gustu; jest tam jakaś awangardowa myśl – ale nie za 400 zł!), COMME DES GARCONS 2 MAN (ciekawa sprawa jeśli ktoś chce trochę niszy i trochę mainstreamu w jednym), wspomniana niedawno M7 (niezła rzecz), można jeszcze nawet do niektórych Joop’ów i Dunhili się przymierzyć – i choć brzmi to śmiesznie – to właśnie dokładne sprawdzenie takich popularniejszych marek powoduje, że można coś z nich wybrać, a nie łudzić się jakimiś dziwactwami i drożyzną.
    Dobra i stosunkowo niedroga „nisza” to: RANCE, MONTALE, L.T. PIVER, ewentualnie LUBIN (IDOLE), VILLORESI, CARTHUSIA, REMINISCENCE (ale to raczej nie nisza a trudniej dostępna marka selektywna), IL PROFUMO (niektóre zapachy, ale ogólnie ich poziom jest dość wysoki), na pewno MICALLEF (który posiada w swojej kolekcji prawdziwe perły) i wiele innych ciekawych firm.
    Chwalmy to co naprawdę pachnie a nie dzięki czemu będą o nas mówić! W pewnym momencie w życiu wszelka awangarda się przejada – i zostaje realna jakość jaką dany produkt potrafi nam zaproponować. I pozostaje wtedy gorzka prawda – gorzka dla wielu producentów.
    Pozdrawiam wszystkich piszących – miejmy oczy i nosy otwarte – i czujne :)!

  10. Trochę może żartem skomentuję, że wygląda to tak, jakby fani „niszowców” (przypomnę, że mówimy o zwolennikach zapachów oryginalnych, budzących przecież czasem nietuzinkowe emocje i skojarzenia) dzielili się jeszcze na niszowy mainstream i ortodoxów. Czemu nie ?! Tylko dlaczego komentuje się często nie same zapachy, ale intencje osób chcących je nosić? Czy w ten sposób nie odmawia im się w pewnym sensie prawa do posiadania takiego, czy innego gustu? Marcel Proust pisząc swoje genialne powieści wdychał woń gnijących na jego biurku jabłek…
    SN jeszcze nie znam, właśnie na niego czekam!

    1. Dyskusja o perfumach bardzo czesto przeradza się w dyskusję o gustach, a ta jak wiadomo skazana jest na niepowodzenie. Z doświadczenia wiem też, że różnica zdań nt. danych perfum potrafi wręcz doporowdzic do bardzo emocjonalnych reakcji, czasem nawet do poważnych konfliktów między ludźmi (albo raczej ich avatarami). Ale wtedy to już nie perfumy są „winne”, tylko poziom dyskutujących. Niemniej gratuluję zakupu Serge Noire i życzę zadowolenia z tego z pewnością nietuzinkowego zapachu. 🙂

  11. Dla mnie nutka kminu miesza się z wonią palonego pierza z poduszki,po ok godzinie robi się przyjemniej 🙂 pozdro

  12. Dostałem próbkę, więc myślę czemu nie. Psiknąłem trzy razy i… Nie czuję tu poszczególnych nut… to dla mnie po prostu „Kouros”. Wiem, że pewnie się nie zgodzicie ale przyzwyczaiłem się że moje skojarzenia potrafią być skrajnie różne od innych perfumomaniaków. Po godzinie zaczyna robić się coraz ciekawiej, ale podobnie jak w przypadku Kourosa za wcześnie dla mnie na takie zapachy. Może za 20 lat, jak dobry Bóg pozwoli dożyć;) ? I jedno jest pewne – zapach ewidentnie nie do biura. Jeśli już to dla statecznego już Ojca i to na wieczór do garniaka.

  13. Nie zgadzam się zupełnie z powyższą wypowiedzią. W ogóle przypasowywanie perfum do wieku uważam za niestosowne. Niech każdy nosi co lubi i kiedy lubi.
    Czarny Serge faktycznie nie jest łatwym zapachem. Dla mnie to dobrze, nie każdy po niego sięgnie. Jestem po 20-tce i dobrze się w nim czuję. Faktycznie, bardziej pasuje mi do garnituru, gdyż to raczej „poważny” zapach. Ale po prostu uwielbiam moment, kiedy przyprawy się „ulatniają” i wkracze gęste kadzidło.

  14. Kamfora dala mi skojarzenie nastepujace „Dolce Vita u dentysty”…jednakowoz , nie przeszladza mi to skojarzenie , …perfumy intryguja , przedzieram sie pamieciowo, przez tunele, zasieki w tajemiczych ogrodach… Obwachuje mosiezne drzwiczki starych piecow ..kaflowych i innych rusztow..
    Tak pachnie palszcz Serg-a …jestem tego pewna 🙂

  15. Pierwszy test Czarnego Lutensa odrzucił mnie, zbyt męski, zbyt popiołowy(lato).
    Ale że nie skreślam nigdy zapachu, po paru miesiącach(jesień) odkopana próbka zachwyciła każdy mój nerw, stopił się z moja skórą i stała się częścia mnie. Ja nie odbieram tego zapachu ani jako trudny ani ciężki ani tez dziwny(o ile nie porównujemy do tego co czujemy na ulicy). Na poczatku były to tylko psiki w domowym zaciszu dla własnej przyjemności ale z czasem weszły globalnie. Jedyny zapach który od początku do końca całkowicie ze mną współgra.

    1. Świetnie, że S.Noire tak Ci przypasował. Nie dalej jak wczoraj testowałem go w jednej z paryskich perfumerii. Kmin wciąż dominuje. Kucharka nie zniknęła… 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s