Maison Francis Kurkdjian (1)

Wreszcie nareszcie, można by rzec. Poznanie perfum pod marką podziwianego przez mnie Francisa Kurkdjiana było czymś, na co czekałem ze szczególną ekscytacją i ze sporymi oczekiwaniami. O samym perfumiarzu pisałem co nieco przy okazji recenzji Le Male’a J.P Gaultiera. Markę Maison Francis Kurkdjian powołał on do życia w 2009  roku. Siedziba i główny salon znajduje się przy 5, rue d’Agler w Paryżu.

Co Maison Francis Kurkdjian proponuje mężczyznom? Ano całkiem sporo. Kilka kompozycji uniseksowych: hesperydowy Cologne pour le Matin (woda kolońska na poranek) i jego wzmocnioną wersję w postaci Absolue pour le Matin (woda perfumowana na poranek), pudrowy Cologne pour le Soir (czyli wodę kolońską na wieczór) i jej „uszlachetnioną”, orientalno-drzewną wersję Absolue pour le Soir (woda perfumowana na wieczór). Dedykowane stricte panom są orientalno-kwiatowe Lumiere Noire pour Hommei orientalno-drzewne APOM (A Piece of Me) pour Homme. Jakby tego było mało MKF oferuje uniseksową definicję nowoczesnej świeżości w postaci Aqua Universalis. Jak na drugi rok istnienia marki oferta jest całkiem pokaźna. Jednak MFK to nie tylko gotowe perfumy. To także pachnidła przygotowywane na zamówienie, które Francis miesza w porozumieniu i wg wymagań oraz gustów najbogatszych klientów. Bowiem 120 ml takiego pachnidła kosztuje co najmniej 8000 euro, więc nie jest to stawka dla zwykłego śmiertelnika. Prócz gotowych perfum zamawiający takie cudo otrzymuje jego recepturę, której powinien strzec jak własnego oka. W standardowej ofercie MFK znajdują się także pachnące osobliwości w postaci perfumowanych baniek mydlanych czy perfumowanych skórzanych bransoletek. Kurkdjian traktuje zresztą zapach znacznie szerzej. Trudni się również realizacją zamówień specjalnych, będących swego rodzaju zapachowymi instalacjami i happeningami (np. pachnące fontanny w Wersalu, pachnąca „mrożoną różą” choinka świąteczna, okolicznościowy pachnący Papier d’Armenie, niezwykle pachnący deser – sorbet z truskawek, bananów i kwiatu pomarańczy, perfumy o zapachu banknotów dolarowych itp.). Bardzo często zapach jest w nich uzupełniany światłem i muzyką. To doprawdy ogromnie twórcza, oryginalna i nietuzinkowa postać w świecie sztuki.

No ale dość przydługawego wstępu. Powąchajmy co nieco. Zacznę od kolońskich hesperydów, które w wykonaniu FK urzekły mnie swym połączeniem tradycji z nowoczesnością.

Cologne pour le Matin – modernistyczna wizja wody kolońskiej; cytrusowa, orzeźwiająca, o ciekawym, jakby musującym charakterze. Wyselekcjonowane składniki: kalabryjska bergamotka, sycylijska cytryna, biały tymianek z Maroka, lawenda z Prowansji kwiat pomarańczy z Tunezji tworzą prawdziwą „energy mixture”, która bez wątpienia ułatwi walkę z poranną sennością, nie tylko latem, ale chyba przede wszystkim w zimne, ciemne zimowe poranki, których tak wszyscy już mamy dość.

Zapach rozpoczyna się kilkuminutowym cytrusowym podmuchem, po którym pojawia się idealnie wkomponowany kwiat pomarańczy, który w sercu cieszy nas kilkadziesiąt minut. Gdy już mamy wrażenie, że zapach zaraz zniknie, w powietrzu pojawia się intrygująca nutka. Oto – zaskakujące dla mnie – w bazie Cologne odsłania swoje zielone oblicze (biały tymianek?), a co jeszcze bardziej zadziwiające – powraca wspomnienie bergamoty z początku! Zadziwiający trick i dowód mistrzostwa i nowatorstwa Kurkdjiana. Trwałość zapachu to ok. 4-5 godzin, więc poranna kolońska kończy się wraz ze schyłkiem poranka (o ile wstajemy o świcie ;-)). Projekcja poniżej średniej. Rozpatrywana jako woda kolońska  Cologne pour le Matin jest pachnidłem ze wszech miar udanym, zawodowo i zręcznie wykonanym, intrygującym i słonecznie radosnym. Uroczym.

główne nuty: kalabryjska bergamotka, sycylijska cytryna, biały tymianek z Maroka, lawenda z Prowansji i kwiat pomarańczy z Tunezji

Absolue pour le Matin – wg twórcy to nic innego jak woda perfumowana zrobiona na podstawie wersji kolońskiej (Cologne pour le Matin), przy czym oprócz wyższej koncentracji pachnącej substancji, artysta dodał tu opalizującą drzewną ambrę oraz kwiat fiołka. Rzeczywiście zapach stał się treściwszy (choć wcale nie cięższy), pełniejszy i bardziej wyrazisty. Rozpoczyna się podobnie cytrusowo jak Cologne, ale już na wstępie czuję tu większą moc i poważniejszą „treść”. Cytrusy uzupełnia gorzkawy, lekko cierpki fiołek oraz wyraźna, bez wątpienia wysokiej jakości ingrediencja ambrowa. Składniki te dodają całości „kopa” i czynią Absolue zdecydowanie ciekawszym bratem Cologne. Nasuwają mi się tu skojarzenia z Terre d’Hermes Pure Parfum, w którym wyczuwam podobną, lekko duszną, ale zdecydowanie szlachetną i daleką od taniego syntetyku ambrową nutę. To właśnie ona przejmuje prowadzenie i dominuje w trzeciej fazie Absolue, czyniąc z niego pachnidło nowoczesne i wyraźnie zaznaczające swoją obecność.

Moc zdecydowanie lepsza niż w przypadku Cologne, trwałość spokojnie 8-9 godzin, czyli – jak dla mnie -optymalna.


główne nuty: kalabryjska bergamotka, sycylijska cytryna, biały tymianek z Maroka, lawenda z Prowansji, kwiat pomarańczy z Tunezji, kwiat fiołka, ambra

Jedna uwaga do wpisu “Maison Francis Kurkdjian (1)

  1. gdy wącham Cologne pour le Matin nie mogę oprzeć się wrażeniu podobieństwa do Prady Infision d’Homme, z tym że w CplM czuć bardziej kwiat pomarańczy a w IdH czuć irysa, obydwa dają się wyczuć jako mydlane, odświeżające, radosne, musze koniecznie porównać te dwie kompozycje by się upewnić…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s