Equipage (fr. „ubranie”) to historycznie pierwsze pachnidło francuskiej firmy kierowane do panów. Powstało lat temu 40, a nad jego kształtem pracował sam Guy Robert (ten sam, którego 13 lat później pewien szejk arabski poprosił o opracowanie pierwszego zapachu dla Amouage, ale to już zupełnie inna historia). Artyście udało się stworzyć zapach, którego nie ima się czas. Equipage to niecodzienny, ciepły i ponadprzeciętnie elegancki zapach kwiatowo-przyprawowy mający skórzaną aurę. Doskonale wpisuje się w główny przedmiot działalności francuskiej firmy, produkującej przecież od dziesiątek lat wyroby skórzane. To właśnie z nich Hermes jest znany i za nie ceniony, a nawet uwielbiany.
Palisandrowa nuta połączona z eugenolem i jaśminem od samego początku dają charakterystyczny i nietypowy, jakby kremowy efekt. Z tego kremowego tła delikatnie promieniują delikatne, nieco „warzywne” nutki oraz subtelna woń goździka. Upływ czasu nie wpływa niestety pozytywnie na Equipage. Zapach staje się coraz bardziej delikatny i już po ok. 3 godzinach niemalże nie czuję go na sobie. To – przyznam – jego największa wada obok bardzo subtelnej projekcji. Wynika z tego, że aby cieszyć się tym zapachem dłużej, trzeba go aplikować w sporych ilościach. Moja 2-mililitrowa próbka niestety na to nie pozwoliła. Pozostał gdzieś tam niedosyt i potrzeba spróbowania więcej. Jeśli nadarzy się taka okazja – chyba z niej skorzystam.
Gdybym nie znał Equipage, a ktoś dał mi je do powąchania i obwieścił, że zapach zrobił kilka lat temu Jean-Claude Ellena, uwierzyłbym od razu i nawet poparł bym go. Bo kompozycja Roberta ma podobny, minimalistyczny, transparentny, sugestywny i bardzo zrównoważony charakter, podobnie jak pachnidła Jean-Claude’a. Equipage jest doskonale zrównoważony, dyskretny i dojrzale elegancki. Wydaje się być idealnym wyborem na dzień spędzany w pracy, a także świetnym prezentem dla taty lub dziadka. Bo Equipage to perfumy dla panów, nie chłopców i o tym warto pamiętać. Acha… Może też spokojnie zagościć na kobiecej skórze. Tylko ta zatrważająco kiepska trwałość… Duży minus.
nuty górne: bergamotka, drewno różane, konwalia
nuty środkowe: goździk, jaśmin, sosna
nuty głębi: tonka, wetiwer, paczula
twórca: Guy Robert
rok wprowadzenia: 1970
moja klasyfikacja: elegancki, lekko skórzany zapach dla dojrzałego mężczyzny, formalny, uniwersalny, sprawdzi się wiosną i latem
ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 4/ trwałość: 3/ flakon: 4
Rok 1986 przyniósł drugą kompozycję Hermesa przeznaczoną dla mężczyzn. Bel Ami (czyli Piękny Pan) – nazwa nawiązująca do znanej powieści Guy’a de Maupassanta. Znowuż skórzana, znowuż elegancka, tym razem jednak bardziej agresywna, mniej wygładzona i chyba też bardziej męska. Stworzył ją Jean-Louis Sieuzac (autor Fahrenheita, a także damskich Dune i Opium). Klasycznie aromatyczny początek, w którym oldskulowe cytrusowe combo miesza się z ziołową szałwią może przypominać Antaeusa i można o nim powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest oryginalne. Późniejszy rozwój zapachu nie jest tak fascynujący, jak w przypadku kompozycji Jacquesa Polge’a. Znacznie mniej się tu dzieje. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że poza tradycyjnie ożywionym cytrusami początkiem reszta zapachu kręci się lepiej lub gorzej wokół skórzanego tematu nie proponując żadnej wolty. Fakt – skórzany temat jest tu oddany na dobrym poziomie (choć daleko mu do niesamowitego „dziadka” Knize Ten). Jednak….Bel Ami jest nieprawdopodobnie statecznym starszym panem, po którym próżno spodziewać się szaleństw. Mamy za to solidna dozę dostojeństwa, życiowego doświadczenia i mądrości. Tak postrzegam Bel Ami. To kompozycja znacznie bardziej konserwatywna, zachowawcza i „staromodna”, aniżeli o 15 lat straszy Equipage. Szczerze mówiąc, zanim spojrzałem w metryki obu pachnideł, byłem święcie przekonany, że to Bel Ami jest tym starszym, a Equipage młodszym… Okazało się na odwrót.
nuty górne: mandarynka, pomarańcza, bergamotka, szałwia
nuty środkowe: goździk, paczula, kłącze irysa, bazylia, jaśmin, cedr
nuty głębi: wanilia, drewno sandałowe, wetiwer, mech dębu, styrax
twórca: Jean-Louis Sieuzac
rok wprowadzenia: 1986
moja klasyfikacja: elegancki, skórzany zapach dla dojrzałego mężczyzny, formalny, uniwersalny, sprawdzi się jesienią i zimą
ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon: 4
Świetna recenzja. Długo czekałem na opis innych męskich produktów Hermes’a poza Terre. Teraz jeszcze tylko Roccabar i będzie „hermesowy” komplet.
A propos EQUIPAGE: mialem okazje kupic stara wersje tego zapachu i tu UWAGA!:
nowa wersja (w charakterystycznej wspolczesnej butelce w ktorych rozpoznajemy wiekszosc Hermesow) jest mozna powiedziec zupelnie inna od starej, na korzysc tej ostatniej.
Stara wersja jest bogata, ciepla, pelna w zapachu; nawet kolor plynu jest ciemniejszy; calosc budzi zaufanie. Natomiast nowy Equipage jest jakby rozwodniony i plaski w zapachu, rowniez jego trwalosc jest jedna z najslabszych na rynku (ale to moja opinia).
Niestety firmy produkujace kosmetyki stosuja samobojcza taktyke uzupelniania i poprawniania wlasnych dziel sprzed lat co prowadzi do drastycznego spadku jakosci swoich produktow (swoja droga ciekawe co za cwiercinteligent jest odpowiedzialny za „zepsucie” takiego zapachu jak Equipage.. (?) …) Czy Firma takiej klasy jak HERMES moze sobie pozwolic na takie praktyki ? Przeciez ja na pewno nie kupie nigdy wersji po reformulacji – i pewnie wiele innych osob tez tak zrobi. Dlaczego wspaniala stara wersja jest wlasciwie juz wycofana ? Przeciez jest 1000 razy lepsza! Oto pytanie – moze ktos mi na nie odpowie ?
bo pewnie była za droga w produkcji i nie zarabiali już na niej krocie, a teraz cięcie kosztów jest trendy…
trzeba by zbojkotować i przestać kupować ten badziew to szybko zaczęli by wycofywać to z rynku i wrócili do starej formy
To nie są sprawy kosztów produkcji. Sam „zapach” jest kosztem głównym, czyli dobór składników i kompozycja. Jeśli stara wersja była dobra, to nowa po prostu jest nowym zapachem. Koszt produkcji flakonika 100 ml nie różni się od objętości 50 ml, ponieważ to jest poniżej 1 EUR!!! Butelka jest nośnikiem kosztów oraz kampania reklamowa. Ale podstawowy koszt to kreacja zapachu.
controleur de gestion z branży kosmetycznej.
Dla mnie Bel Ami pachnie jak zielone Polo, no i zgadzam się że to jednak zapch dla statecznego starszego pana.