Bertand Duchafour, perfumiarz-podróżnik, twórca kilku absolutnie niepowtarzalnych i wybitnych pachnideł, znany m.in. ze współpracy z L’Artisan Parfumeur, popełnił w 2007 roku ten orientalny fougere dla słynnego Amouage z okazji dwudziestych piątych urodzin marki. Jubilation for Men jest bardzo bliskowschodnie, arabskie w swym klimacie. Piękne, bogate, pełne wschodniego przepychu. Czegóż tu nie ma! Są składniki cytrusowe, ziołowe, kadzidlane, owocowe, przyprawy, kwiaty, drewna, balsamy, piżma, ambra. A wszystko to najwyższej jakości. Teoretycznie taka wielość wonności mogłaby dać w efekcie chaos, przytykającą nozdrza zapachową magmę. A jednak mistrzowski nos Duchafoura poukładał to wszystko tak harmonijnie i z takim umiarem, że wąchając Jubilation XXV wierzyć się nie chce, że jest ono aż tak złożone.
Na samym początku czujemy subtelną nutkę owocową. Głównie porzeczka, wzbogacona nieco o słodki olejek pomarańczowy i olejek dawana (artemisia pallens), który ma aromatyczny, nieco alkoholowy (brandy-rum) charakter. Nie ma tu mowy o klasycznym cytrusowym początku. I dobrze. Nuty owocowe są tu dość subtelne, bowiem już na tym etapie na skórze zaczyna promieniować cudny duet labdanum i kadzidła. Całość daje jednoznacznie orientalny charakter i sprawia nie lada frajdę wąchającemu. W sercu do głosu dochodzą przyprawy, głównie goździk. Jednak nie dominuje on, a jedynie harmonijnie splata się z pozostałymi słodko-przyprawowymi ingrediencjami: miodem, gwajakiem i cynamonem. Mimo, że w składzie wpisano różę, a film reklamujący Amouage Jubilation pokazuje pana wąchającego płatki róży, ja róży tu nie czuję. Jeśli jest, to została wkomponowana w sposób na tyle zręczny, że nie daje o sobie znać indywidualnie. Zakończenie jest dość ciche, głównie drzewne i lekko kadzidlane.
W kompozycji niemal od początku wyczuwam nutkę, którą opisuję zwykle jako tytoniową. Jednak w składzie tytoniu nie wymienia się. Po chwili zastanowienia wiem już, co odpowiada za ten specyficzny zapach. Nieśmiertelnik, helichrysum, immortelle, kocanka. Uwielbiam zapach olejku z nieśmiertelnika. To właśnie on dominuje w pięknym Sables Annick Goutal, a ostatnio odkryłem go w równie ślicznym Marquis de Sade Histoires de Parfums. Specyficzna, słodko-szorstka nutka, przywodząca na myśl trochę tytoń, ale jakby doprawiony cynamonem i imbirem.
Wspomnę tu, że testy zapachu robiłem jednocześnie na skórze oraz na płatku kosmetycznym. Wielka szkoda, że na skórze nie dzieje się to samo, co na włóknach płatka. Tam Jubilation rozkwita w pełni i bardzo spokojnie ewoluuje, tak że każdy etap daje się dobrze poznać. Niestety skóra nie jest już tak wdzięczna i w sposób wyraźny przyśpiesza życie zapachu. Nie daje aż takich możliwości wejścia w niuanse i powolnej kontemplacji pachnidła.
Jubilation XXV to perfumy ekskluzywne w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie mam wątpliwości, że Duchafour miał podczas ich komponowania do dyspozycji najlepsze możliwe składniki. Sądze też, że kierunek olfaktorycznych prac był z góry określony, przynajmniej jeśli chodzi o styl. Powstała kompozycja przepiękna, ale…. No właśnie. Uważam, że pachnidło to szczególnie przekona do siebie te osoby, które tolerują tego typu orientalną estetykę „Arabskich Nocy”. Ale takie jest Amouage. To nie są pachnidła tworzone w estetyce europejskiej (francuskiej) czy tym bardziej amerykańskiej (gdzie liczy się głównie słowo „fresh”). Amouage mają urodę arabskich attarów. Wąchając Jubilation XXV oczami wyobraźni widzę gęste „mazidlane” balsamy, kadzidła, cenne przyprawy i piękne karmazynowe róże.
Moc Jubilation określiłbym jako dobrą. Nie jest to potężne pachnidło, ale ma wystarczającą intesywność, by się nim cieszyć, nie powalając jednocześnie na podłogę połowy żyjącego w błogiej perfumowej nieświadomości otoczenia. Trwałość Jubilation jest bardzo dobra. Zapach trzyma na skórze ponad 10 godzin, choć ostatnie kilka z nich to projekcja blisko skóry. Poza tym drobiazgiem nie ma się tu do czego doczepić.
nuty górne: czystek (labdanum), kolendra, pomarańcza, dawana, kadzidło (olibanum), czarna porzeczka
nuty środkowe: miód, liść laurowy, cynamon, orchidea, róża, goździki, nasiona selera, drzewo gwajakowe
nuty dolne: paczula, opoponaks, mirra, drzewo cedrowe z gór Atlas, piżmo, mech, ambra, oud, nieśmiertelnik
twórca: Bertrand Duchafour
rok wprowadzenia: 2007
moja klasyfikacja: męski z arabskim stylu, bogaty oriental, wieczorowy, elegancki
ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon: –
zapach charakterystyczny i zgodny z założeniem które powołało go do życia.
amouage ma być hołdem dla kultury wschodu i powstanie tej marki miało przybliżyć światu i pomóc odkryć na nowo/przypomnieć przepiękne meandry oraz bogactwo ich specyficznej spuścizny. a że świat arabski lubuje się w przepychu, oriencie, korzennych przyprawach i mocnych wonnościach to niech nikogo nie dziwi, że pachnidła które powstały na zlecenie szejków są przepełnione kolorytem wschodu.
tu próżno zwracać uwagę na kalkulację kosztów produkcji. ma być doskonała jakość bo tam nikt nie zważa na cenę, bo marka pretenduje do bycia ambasadorem kultury arabskiej. ma być kwintesencją tego co wschód ma do zaoferowania – a ma naprawdę wiele. chętnie bym powąchał tę wizytówkę kolebki kultury europejskiej 😉
Święte słowa w komentarzu powyżej. 😉 Żądanie od męskiego Jubilation, by było „mniej arabskie”, to jak oczekiwanie po kompozycji o nazwie – przykładowo – Cool Water ciężkiego kalibru: kadzidła, oudu, piżma i ambry w ilościach niebagatelnych. To całkiem inna bajka.
A europejskie (może niepozbawione całkiem charakteru, ale w sumie niezbyt odkrywcze) jest damskie Jubilation. 🙂
Zgoda. A kto tego żąda?? 😉
Cytat: „Sądze też, że kierunek olfaktorycznych prac był z góry określony, przynajmniej jeśli chodzi o styl. Powstała kompozycja przepiękna, ale…. No właśnie. Uważam, że pachnidło to szczególnie przekona do siebie te osoby, które tolerują tego typu orientalną estetykę „Arabskich Nocy”.”
Najwyraźniej niewłaściwie zinterpretowałam powyższe. Się zdarza. 🙂
Rozumiem. Jest na to ładnie brzmiące określenie: nadinterpretacja. 🙂
…albo też: reinterpretacja. Ale daję już spokój. 🙂
Też ładnie. Na prawdę. 🙂
jesli jest ktos chetny, sprzedam oryginalnie zapakowany i zafoliowany flakon 100 ml Jubilation XXV Man.
Za ile?
Dziś po raz pierwszy testowałem męskie Jubilation. Podoba mi się, choć po psiknięciu na skórę była to miłość, która stopniowo przechodzi. Teraz go tylko/aż lubię.
Tuż po aplikacji zachwycił mnie bogactwem składników, idealnym połączeniem słodyczy, wytrawności, dymu… W miarę upływu czasu bogactwo zredukowało się do dwóch/trzech komponentów – suszonych owoców, (żywic) i kadzidła. Niewątpliwie na plus przypisuję mu parametry – projekcja doskonała, trwałość będzie chyba też świetna(mija któraś już(5ta lub 6ta) godzina, a on wciąż pachnie i projektuje jak świeżo naniesiony. Tylko, że…
No właśnie, całość nie jest dla mnie niczym nowym.To znaczy, zaraz po psiknięciu na skórę – zdecydowanie nic innego tak nie pachnie – kadzidło, mirra, miód, owoce, żywice…. Ale w miarę rozwoju kompozycji – stwierdzam, że znam te klimaty/czy nawet tą „melodię”. JXXV określiłbym jako mieszankę dwóch zapachów Parfum d’Empire: Aziyade(który powstał nota bene w tym samym roku) i Wazamby.
Parametrowo – wydaje się, że będzie to najlepszy dla mnie Amouage. Kompozycyjnie – jest super, bałem się, że będzie za słodko, na szczęście nie jest. Tylko ta wtórność mi przeszkadza… Mimo wszystko wrażenie, a nawet uczucie jest na tyle silne, że rozważam zakup flakonu. Dużego flakonu 😀
Amouage „Jubilation for Men” to moj pierwszy zakup zapachu firmy Amouage. Uczynilem to dosc spontanicznie i nie zaluje. Za kazdym razem odkrywam go na nowo, moze dlatego ze nie uzywam go dosc czesto. Dla mnie to zapach doskonaly