Bleu De Chanel

No dobrze… Nadszedł czas, by napisać kilka zdań o tym, jaki właściwie jest ten zapach. To prawda, że Bleu nie zachęcił mnie po pierwszych testach. Nie ma w Bleu nowatorstwa, nie ma nawet nawet krzty oryginalności. Bleu to kolejny aromatyczno-drzewny świeżak z syntetycznym cytrusowym początkiem, imbirowo-cytrusowym sercem i ambrowo-piżmowym, syntetycznym finiszem. Poza tym Bleu to klon Dior Homme Sport. Mam wrażenie, że kompozycja Demachy’ego pod pewnymi względami nawet przewyższa dzieło Polge’a. No i przede wszystkim była pierwsza. Wszystko to prawda, ale…

Czy to znaczy, że Bleu jest zły?

Dałem Bleu czas. Dałem mu szansę. Chciałem go bliżej poznać. Ponosiłem go kilka dni i mogłem spokojnie ocenić wg swych kryteriów. Zanim jednak przejdę do wyników moich testów, pozwolę sobie na – nie tak znowu odległą od meritum, dość wielowątkową jednak – dygresję.

Otóż miałem ostatnio przyjemność zapoznać się z bardzo interesująca książką Dany Thomas pt. „Luksus. Dlaczego stracił blask”. Ta fascynująca książka ukazuje historię i odkrywa współczesność rynku luksusowych dóbr – głównie odzieży, ale także biżuterii i perfum. Jeden jej rozdział poświęcony jest rynkowi perfumeryjnemu. W kapitalny sposób – poprzez wypowiedzi Jacquesa Polge’a z Chanela oraz J.C. Elleny z Hermesa, a także rozliczne komentarze samej autorki – naświetla ona realia i prawa, jakie dziś rządzą tym rynkiem. Okazuje się, że spośród tzw. domów mody obecnie jedynie Chanel i Hermes (pomijam tu Guerlain jako markę typowo perfumeryjną) zatrudniają własnych „nadwornych” perfumiarzy. Inne marki korzystają z nosów pracujących dla jednej z kilku ogromnych korporacji zapachowo-aromatowych: International Flavours & Fragrances, Givaudan, Symrise, Firmenich, Takasago. Również jedynie Chanel i Hermes mogą pochwalić się największym udziałem składników naturalnych w swych kompozycjach (nawet do 60%). Obie firmy zaopatrują się głównie w laboratoriach w Grasse wytwarzających perfumowe składniki z surowców pochodzących m. in. także od plantatorów z Grasse i okolic. To dzięki jednemu z nich i jego uprawom jaśminu i róży stulistnej Chanel No. 5 wciąż pachnie tak samo jak przed laty. Z kolei dzięki temu, że są to wciąż najlepiej sprzedające się kobiece perfumy (na świecie co 30 sekund jakaś Pani nabywa ich flakon!), plantator ten ma jeszcze rację bytu.

Pozostałe znane luksusowe marki korzystają z typowo przemysłowych metod produkcji przy użyciu głównie składników syntetycznych (co samo w sobie nie jest złe) oraz – w znacznie mniejszej  ilości  – naturalnych, z tym że tańszych, a więc i gorszej jakości. W tym obszarze nie ma wyjątków. Tańszy składnik naturalny jest zawsze gorszej jakości niż jego droższy odpowiednik. No i jeszcze coś. To nie do końca jest tak, że jeśli na rynku pojawia się nowy zapach, dajmy na to domu mody X, oznacza to, że X zlecił stworzenie go jakiemuś perfumiarzowi, po czym sprzedaje perfumy pod swoją marką. Tak oczywiście bywa – ale bardzo rzadko. Najczęściej jednak to jeden z wyżej wymienionych koncernów tworzy kompozycję (jako jedną z wielu), ewentualnie daje do wyboru panu X kilka wariantów, konsultuje z nim kształt flakonu i opakowania, a następnie sprzedaje do hurtowni pod marką X, płacąc panu X za jej użycie na flakonie. Hurtownie z kolei zaopatrują perfumerie – sieciowe i te mniejsze. Zaskoczenie? Dla mnie i owszem.

Wróćmy jednak do Chanela No 5. Sam Jacques Polge regularnie kontroluje jakość tych perfum, by zapewnić, że są one wciąż takie same i wciąż tak samo dobre. Nie może sobie pozwolić na zaniedbanie w tym względzie, bo to produkt-legenda, pod specjalnym nadzorem, przynoszący Chanelowi od lat największe dochody. Szefostwo Chanela marzy o tym, by powtórzyć gigantyczny sukces Chanel No.5. Jednak w dzisiejszych czasach wydaje się to być niemożliwe. W świetle tych informacji spójrzmy więc na najnowszą męską premierę Chanela.

Chanel wiele sobie obiecuje po Bleu. Po raz pierwszy od czasów Egoiste nakręcił nawet reklamę telewizyjną męskich perfum. Reżyserem klipu jest sam… Martin Scorsese.

 

Współcześnie każdemu nowemu projektowi stawia się jakiś cel do osiągnięcia. Celem Chanela jest, by jego Bleu znalazł się w pierwsze 5-ce najlepiej sprzedawanych męskich zapachów w 2011 roku. Ja już teraz mogę zawyrokować, że Chanel zrealizuje ten cel. Będzie nawet lepiej – pierwsza trójka 2011, jeśli nie nawet 1 miejsce. Dlaczego tak uważam?

Zacznę od tego, że choć Bleu nie jest absolutnie odkrywczy (przeciwnie – jest wtórny) i niczym nie zaskakuje, to jednak nie sposób odmówić mu uroku i jakości. Jacques Polge skroił go jako przystępną i super poprawną świeżo-drzewno-piżmową kompozycję i zrobił to w – moim zdniem – najlepszym możliwym stylu. A że w efekcie powstał klon Dior Homme Sport? Czy to przypadek? Tego nie wiem. Swoją drogą trzeba oddać Polge’owi (podobno perfumeryjnemu samoukowi!), że potrafi świetnie wyczuć trendy na rynku i dostosować do nich kierunek swych poszukiwań. Przecież to spod jego rąk i nosa wyszły tak odległe od siebie męskie pachnidła jak Antaeus,Egoiste i Allure Pour Homme, a każde w innej dekadzie, w zmieniających się rynkowych i estetycznych trendach.

Jacques Polge „wyjaśnia” w ogromnym skrócie, jak pracuje nad każdą kompozycją: „Najpierw mamy pomysł – co chcemy osiągnąć. Piszemy pierwszą formułę, która później jest ciągle modyfikowana. Istnieje porządek dotyczący każdego składnika. Zaczynam od nut świeżych, następnie są nuty głowy, owocowe, przyprawowe, nuty jaśminu, róży, białych kwiatów, później nuty drzewne, ambrowe, w końcu piżmowe. Tak powstają wszystkie nasze perfumy.” Tyle Polge.

W Bleu wszystkie składniki są doskonale dobrane, a nuty mistrzowsko zrównoważone. Bleu to świetny tzw. „everyday scent”. Mocny, orzeźwiający, energizujący, wyrazisty i trwały, o dość spokojnej ewolucji.Stworzony wg wszelkich prawideł współczesnego – bardzo trudnego i konkurencyjnego – rynku perfum. Wpisuje się idealnie w rynkowe trendy i  już jest hitem w perfumeriach (nr 1 wśród męskich pachnideł w rankingu TOP 10 pewnej dużej sieciowej perfumerii). Nie bez przyczyny. Jest obliczony na zysk i wieloletnią obecność na półkach. Ażeby mógł skutecznie konkurować z zalewającą sklepy designerską tandetą, nie może być wysublimowanym niszowcem. To jasne. Jednocześnie czymś musi wyróżnić się na tle konkurencji. Robi to moim zdaniem głównie marką oraz jakością – o półkę wyższą niż propozycje zdecydowanej większości konkurentów.

Grejpfrutowo-pieprzowy początek Bleu jest mocny i świdrujący nozdrza. Tnie powietrze jak skalpel i „inhaluje mózg”. Zaraz po aplikacji dosłownie wypełnia przestrzeń wokół nosiciela i doskonale pobudza do działania. Jest doskonałym rozpoczęciem pracowitego dnia. Jest głośny i wyraźnie manifestuje swoją obecność. Akord serca może przysporzyć Bleu wielu miłośników, bowiem obraca się w obszarach dotąd zarezerwowanych dla…. Fierce’a Abercrombie& Fitch (tyle że tu w lepszym jakościowo wydaniu) no i wspomnianego już Dior Homme Sport. Dominacja wyważonej ilości imbiru i muszkatu nad cytrusami w tle daje skoncentrowaną, energiczną aurę. To zresztą chyba najlepsza faza Bleu. Akord bazy – finiszu pojawia się dopiero po ok. 6 godzinach od aplikacji. Choć nie jest zbyt oryginalny, to jednak ta wyraźna (jak na bazę), ciepła mieszanka drzewno-piżmowo-ambrowa podoba mi się. Żeby tak każdy zapach w ten sposób się kończył!

Flakon w tradycyjnym, prostym kształcie. Ciemnoniebieska, niemal czarna barwa i czarna magnetyczna zatyczka. Oszczędny i elegancki napis. Prosto i na temat. Robi dobre wrażenie, choć nie powala.

Bleu jest nowoczesny, konkretny i bardzo dobrze wykonany. Ma odpowiednią moc i solidną ponad 8 godzinną trwałość. Z pewnością pozytywnie wyróżnia się na tle konkurencji. Gdzieś napotkałem opinię, z którą osobiscie się zgadzam, że Bleu to doskonały reprezentant nurtu świeżości w perfumach męskich. Pachnie tym, czym większość męskich kosmetyków pielęgnacyjnych i duża część wód toaletowych, ale pachnie o niebo lepiej. Jacques Polge stanął na wysokości zadania, a Chanel… no cóż… pewnie zaczął już skrzętnie liczyć zyski… Czy osiągnie swój target? Czas pokaże. Czy zaproponował perfumy godne swojej marki? To pytanie pozostawiam otwarte.

Nuty górne: grejpfrut, różowy pieprz

Nuty środkowe: imbir, gałka muszkatołowa, cedr

Nuty dolne: labdanum, kadzidło frankońskie, drewno sandałowe

twórca: Jacques Polge

rok wprowadzenia: 2010

moja klasyfikacja: nowoczesny, uniwersalny, świeży i elegancki „everyday scent”

ocena w skali 1-6:

kompozycja: 4/moc: 5/ trwałość: 5/ flakon: 4

45 uwag do wpisu “Bleu De Chanel

  1. Jestem niesamowicie zaskoczony tak wysoka ocena dla tego pachnidla, niestety ja jestem w bazie dalszych testow i wydaje mi sie ze raczej nie urzeknie mnie ta historia…
    Dior sport zdecydowanie lepiej wypada w moich oczach, i rowniez nie uwazam aby zapach sprzedawal sie lepiej niz Chanel Allure homme sport, lub Platinum Egoiste, a co do top 10 to kwestia nowosci wejdzie Dolce & Gabbana – Gentelman ktora zepchnie Chanel za sprawa logo,
    pozdrawiam i dzieki za swietna recenzje.

    1. Oceny nie uważam za wysoką. Kompozycja jest na 4. Ta 5-ka to była moja pomyłka i właśnie to skorygowałem 🙂 Uważam, że Bleu jest dobrze zrobionym nowoczesnym męskim pachnidłem. Nie wymaga wyrobionego gustu. Jest luksusem dla mas i piszę to bez jakiegoś wywyższania się bo i mi Bleu jako takie podoba się.
      Abstarhując – wąchałem nowe DG The One Gentleman. Intrygujące, jednak zbyt nietypowe, by wyprzedziło Bleu w rankingach sprzedaży. Moim skromnym zdaniem. Poza tym magia marki Chanel zrobi swoje. D&G chyba jednak wypada słabiej w odbiorze publiki polskiej, ale mogę być w błędzie…

  2. No na 4 to zrozumiem bo 5tka mnie przerazila, i mocno zaskoczyla (a moze to z zachwtu nad damska: no5 😉
    -Chanel niestety szybko wielu potencjalnych klientow nie znajdzie za ta cene, jedynie fakt jego jak zwykle silna strona jest iz zapach utrzymuje sie calkiem dlugo, czesto bedac w lokalnych perfumeriach zerkam co ludzie biora do reki zazwyczaj od Chanel to allure homme sport, lub platinum egoist no zobaczymy czy to sie zmieni.
    Wracajac do Dolce&Gabbany mysle ze warto przetestowac glebiej tak samo do obrytego nowego Gucciego PH (od Fridy) na blogu jesli jestesmy przy takich Label’ach, na poczatku nie potrafilem zrozumiec co to ma byc, z czasem zaczol mnie intrygowac szczegolnie w biurze kiedy nie chcialem zameczyc wszystkich pracownikow…
    -warto czasem pachnoc lekko, a ten zapach to potrafi
    * wieksza dawka ilosci powinna zalatwic kiepsko trwalosc produktu lecz odkrylem ze na odziezy z domieszka kaszmiru dluzej sie trzyma nie mam pojecia dlaczego.

  3. Zapomnialem dodac iz testowalem w stacjonarce 🙂
    Bo wiem ze napewno w Twoje gusta trafia : Lalique – Encre Noire
    jesli zbyt kwasny, lub ostry jego dobrym odpowiednikiem jest
    Marc Jacobs – Bang (kretynski flakon)
    Nuty gł: pieprz: czarny, różowy i biały
    Nuty serca: drzewa pieprzowe, żywica elemi, żywica z kory styrakowca
    Nuty głebi: biały mech, wetiwer, paczula

  4. Czy mógłbyś, proszę, założyć stronę, grupę, cokolwiek na facebooku, żeby wygodniej się z Tobą wymieniało komentarze dt. perfum?

    Pozdrawiam!

  5. Wąchałem dzisiaj D&G The One Gentleman i musze przyznać, że to o wiele ciekawsza kompozycja od Bleu De Chanel.
    Gentleman’em bym go wprawdzie nie nazwał bo to taki troszke ‚bananowy słodziak’ aczkolwiek głęboki , ale zrobiłem zbyt szybki test żeby cos wiecej napisać. Z pewnościa wolałbym dostać w prezencie D&G.
    Duzo nowości wyszło w tym roku, większość to ‚lipa’ ale nic na to nie poradzimy. Dzisiaj zaskoczył mnie nowy Salvador Dali-Salvador, niestety tylko tym ze powstał.

  6. Mój laicki nos eksplodował z miłości do Gentlemen’a (jak wspomniano powyżej z gentlemen’em to on ma mało wspólnego) po pierwszym tescie na bloterze, nie moge doczekać się testów na skórze, Bleu kompletnie mnie nie przekonał choć lubie świeżaki, do Diora HS mu daleko(moje zdanie), nie moge zakwestionowac trwałości bo ta akurat zapewniona jest przez markę Chanel. Jeśli przebije się przez allure homme sport to będzie dla mnie niespodzianka…
    Pozdrawiam ;]

  7. Czuję się totalnym amatorszczakiem ale podzielę się z Wami moją opinią ;]
    Najbardziej zdziwiło mnie porównanie Bleu do Diora HS(uwielbiam HS od Diora). Musze się bliżej „przywąchać” Bleu i to najlepiej na skórze bo do tej pory miałem okazje na bloterze. Mnie Bleu zawiódł totalnie po pierwszej próbie, oczekiwałem czegoś nowatorskiego… Marka generalnie zobowiązuje a tu widać nie koniecznie(jedynie trwałość jest chanelowska). Podzielam uwagi na temat Gentlemen’a, narazie tylko na papierze dane było mi wąchać, po pierwszej próbie zapragnąłem sprawić sobie jak najszybciej, coś w nim jest(słodziak ale jakiś taki inny). Według mnie lepszy niż protoplasta.
    Ps. Dla mnie blog na 5 ;] Pozdrawiam i dziękuję za mile spędzony czas.

  8. ale to już było. toniemy w zalewie zapachów popularnych, banalnych. czy tak trudno zaoferować coś własnego (nowego) a nie stworzonego jako wynik ankiety badającej opinie średnich nosów jaki jest twój ulubiony zapach…… to jest jakaś patologia. co rusz na półki w sieciówkach trafia jakaś spektakularna kicha (panie sprzedawczynie wśród echów i ochów) próbują mi wcisnąć kolejnego gniota pokroju paco rabane one milion, davidoff – champion, chanel – egoiste, CK – euphoria i eternity (i 50 innych od CK), które wszystkie pachną tak samo. (cytrusy, jakieś drewienko, garść ogórków i wodne nuty) wąchając te koszmarki mam nieodparte wrażenie że wszystkie są skrojone wg jednego wspólnego wzorca uniwersalnego pachnidła dla mas. czy za cenę wysokich współczynników sprzedaży warto zatracać wypracowany charakter i staczać się wypuszczając takie popłuczyny?. gdy powąchałem chanel bleu nie mogłem oprzeć się wrażeniu że to już było i że kojarzy mi się z jakimś proszkiem do prania z wyższej półki albo płynem zmiękczającym do tkanin.
    czy firma kalibru chanel MUSI niszczyć swój wizerunek czymś tak oklepanym i sztampowym? chyba ich kondycja finansowa i świadomość marki stoi na tyle wysoko że mogą sobie pozwolić na kreowanie i wyznaczanie standardów (dior, hermes) a nie powielanie. takie jest moje skromne zdanie. sorry za napastliwą formułę tego posta ale moja irytacja odnośnie rynku perfum sięga już zenitu.
    No może w przypadku hermesa ostatnio pan Ellena nie błysnął wypuszczając zmodyfikowanego cartiera declaration jako hermesa voyage, ale pewnie chciał sobie zapewnić kolejny sukces w porfolio używając wypróbowanej formuły po lekkim liftingu 😉 ale z kolei hermes d’ornge mile mnie zaskoczył. oczywiście w wersji concentrate. polecam!

    p.s. apropo kultowego chanel np 5.
    czytam tę niebieską część tekstu i przecieram oczka ze zdumienia? jakie naturalne składniki? przecież chanel no 5 to najpopularniejszy i zarazem pierwszy na świecie zapach w 100% aldehydowy. to jest czysty syntetyk przecież 😉 z 5 albo 7 akordów od c7 do c12 to się składa. chyba komuś coś się pomyliło albo go poniosło 😉

    1. No parę spraw istotnych tu poruszyłeś, więc się odniosę:

      1) na Twoje pytanie: „czy za cenę wysokich współczynników sprzedaży warto zatracać wypracowany charakter i staczać się wypuszczając takie popłuczyny” odpowiem – TAK. Takie czasy. Firmy muszą z czegoś żyć. Żadna z designerskich marek nie żyje dziś z krawiectwa „haute couture”. Większość zarabia na dodatkach – przede wszystkim torebki, apaszki, paski i inne pierdołki ze sławnym logo oraz perfumy właśnie. Hermes stara się wciąż być ekskluzywny (torebki Hermesa nie kupisz ot tak w butiku – możesz ja zamówić i poczekasz z pół roku na odbiór). Dior utrzymuje poziom. PRADA ma się nieźle. Chanel niestety trąci komercją coraz bardziej. Reszta to po prostu niby-luksusowa, ale jednak masówka.
      2) nie wiem dlaczego wymieniłeś genialnego IMO EGOISTE’a Chanela w takim negatywnym aspekcie? Podobnie Eternity Kleina – jeden z najpiękniejszych wodnych zapachów dla panów. Jestem pewien, że wąchałeś EGOISTE (czarny kartonik) i coś mi się zdaję, że pomysliłeś go z wersją Platinum….
      3) CHANEL No 5 nie jest w 100% aldehydowy. Nie znam takiego zapachu i chyba historia perfum też go nie zna. Owszem – jest pierwszym tak popularnym zapachem, w którym użyto aldehydów (i to sporo) otrzymywanych w wyniku syntezy laboratoryjnej, jednak to nie one stanowią główny jego budulec. Aldehydy same w sobie pachną niespecjalnie, niektóre nawet śmierdzą. Gdy jednak świadomie użyte, mają nadzwyczajną moc unoszenia i ubarwiania woni, szczególnie kwiatowych. Czas zweryfikować swą wiedzę na ten temat, Pirath. Odsyłam do wspomnianej we wpisie książki lub do wiarygodnej lektury w Internecie.
      Pozdrawiam

      1. ad.1 owszem żyją z mody użytkowej a nie wybiegowej i dodatków. jednak nie oszukujmy się też wiem jak ten mechanizm działa od kulis, pracuję w zbliżonej branży, więc wiem że chodzi o to ( w dużym uproszczeniu) by wyprodukować tanio (gdzieś w krajach trzeciego świata) i sprzedać możliwie drogo (w ekskluzywnych butikach i salonach). w końcu to dobra luksusowe i astronomiczna cena z narzutem tysiąca procent i lepiej nikogo tu nie dziwi, tym bardziej że to dobra luksusowe i ludzie w amoku i pogoni za marką i niestety często snobizmem zapłacą każde pieniądze za torebkę l.voultona, gucciego czy prady. a czemu tak windują ceny? bo mogą sobie na to pozwolić bo są na topie i już! 😉 ale do meritum. chanel podobnie jak marki wymienione to kreatorzy. to oni tworzą rynek, produkty, lansują modę i ją tworzą. jeśli wmówią masom że w tym roku modne są zapachy różane, to będą. albo że różowy to nowy czarny 😉 mają PR, miliardy euro na marketing i są ikonami w świecie. ikonami stylu. więc tym bardziej razi mnie że pomimo ogromnego potencjału w kreowaniu i wyrabianiu kanonów i tworzenia mody i stylu popełniają takie gafy. któż jak nie wielcy kreatorzy mogą ludziom wcisnąć wszystko bezkarnie i bezwstydnie? w końcu to rynek dóbr luksusowych, ludzie i tak kupią, tu nie trzeba wabić ceną, promocjami albo naginać się pod klienta. zresztą jak sam pięknie to ująłeś a ja podbiję stawkę. na torebkę od voultona czeka się średnio 2 lata 😉 więc kto tu rządzi klient czy producent?
        p.s. prada ma bardzo poważne problemy finansowe. są jak nadmuchana pusta bańka. nie mają zaplecza finansowego i żyją w tej chwili tylko dzięki kaprysowi banków. kryzys przetrwały bez uszczerbku właśnie stare marki z zapleczem. dior, chanel, gucci, ysl.

        ad.2. to nie błąd, napisałem o tym świadomie. te zapachy są wtórne i masowe. zarówno wąchając egoiste jak i moje ulubione allure od chanel i wymoczki od CK stwierdzam autorytatywnie że to już było. ja mam świetną pamięć do zapachów. dlatego ciężko mi znaleźć coś czego już z czymś nie skojarzę. nawet pomimo częstych (nieuniknionych) podobieństw w składzie, a to ostatnio ma miejsce lawinowo. Eternity, owszem jest ładne, ale banalne i podobnie jak wszystkie zapachy o Kleina pachnie tak samo. nihil novi jak mawiała szlachta sarmacka. te zapachy nie wniosły nic nowego, są wtórne i dla mnie bez polotu. zresztą dobija mnie ich popularność, co jeszcze bardziej potęguje moją niechęć do nich. lubię pachnieć indywidualnie, najlepiej niszowcem, albo czymś na pograniczu. pasjami kocham declaration od cartiera i pachnę tym tylko ja, a idąc deptakiem w galerii handlowej hurtem na palcach jednej ręki zliczysz zapachy noszone przez mijanych panów. króluje adidas, paco raban, chanel, i CK. dla mnie to zapachy zrobione na zamówienie, takie masowe a nie indywidualne kompozycje, które przykuwają moją uwagę. są popularne i banalne.
        ad.3. tak wiem sporo się muszę jeszcze nauczyć. jednak moc aldehydu zależy od jego stężenia. im więcej go użyjesz tym inny mniej lub bardziej intensywny zapach uzyskasz. przykład. aldehyd nr12 (o ile pamiętam wiśnia). dasz śladową ilość poczujesz migdały/marcepan, dasz więcej poczujesz wiśnie/czereśnie a bardzo dużo, pestkę wiśni. wszystko zależy od stężenia. nuty syntetyczne są tanie i wysoko powtarzalne, a przecież liczy się czysty zysk. i uncja absolutu jaśminowego z grass kosztuje 300 dolarów a syntetyka 1 dolar 😉

  9. widzę też że ktoś się porwał na marca jacobsa – bang 😉 aż mnie korci….
    flakon istotnie odpustowy, bo ciężko wyrazić eksplozję w formie statycznej, ale chodzi mi o zawartość. i niestety straciłem zmysł powonienia…..
    niestety mój wąchacz nie zniósł raptownej konfrontacji z połączeniem trzech rodzajów pieprzu (biały, różowy i czarny). tego dnia wąchanie zakończyłem tylko na bang….. i jeszcze późno wieczorem już w domowych pieleszach czułem bang….. podczas kolacji też bang….. szczotkując zęby przed lustrem pomimo intensywnej miętowej woni pasty do zębów nadal czułem bang….. nazajutrz koszmar szczęśliwie się zakończył i konkluzja…..
    owszem jest to nowatorskie, świeże, nieszablonowe i odkrywczo szokujące, ale…. gdyby perfumiarz jacobsa postanowił złamać czymś ten wszędobylski pieprz czymś słodkim albo cierpkim albo czymkolwiek, albo użyć tego w mniejszym stężeniu…. rozbić tę falę drażniącego zmysły pieprzu, osłabić jego irytującą, paraliżującą jak gaz pieprzowy monotematyczną nutę, która zabija wszystko w otoczeniu i wywołuje łzawienie oczu (u koleżanki z pracy po użyciu próbki i zbyt szybkim poniuchaniu).
    zapach miał szansę stać się czymś świeżym w oklepanym świadku perfum, ale coś czuję że ze zbliżoną intensywnością z jaką zdobywa szturmem półki w drogeriach jako lansowany hicior – przeminie bo ludzie będą bali się tego używać w obawie o życie i zdrowie najbliższych ze swojego otoczenia po aplikacji 😉

  10. taka mała uwaga, chanel po spocie reklamowym egoiste zrobił jeszcze spot chanel allure homme sport.
    wiec bleu to nie jest pierwszy spot od czasów egoiste

      1. i Egoiste Platinum też się doczekał reklamówki, zresztą „jakby” kontynuacji tej od 1. egoista.

        Swoją drogą jednak Egoistę zwykły NIE jest banalnym zapachem,powiem więcej dużo ludzi go nie lubi,obrzydza ich.

        to a propos tego co napisał Pirath.

      2. sprawa sie wyjaśniła
        pomyliłem flakony i zwracam honor egoiście, który notabene bardzo mi się podoba… tym banalnym okazał się platynowy egoista… ot zwykła pomyłka

      3. nie podba mi się pirath-cie dlaczego określasz Platynowego Egoistę banalnym?? Piszesz ze lubisz Declaration a Platinum jest z tej samej kategorii zapachów i jest równie dobrym i poprawnie skrojonym zapachem co ten od cartiera. Będę zaciekle bronił nowszej wersji Egoiste-y- ubóstwiam ten zapach. A jesli chodzi o syntetycznosc- to każdy zapach posiada. Wiec prosze mi tu nie wypisywać że Platinum jest mneij lub bardziej syntetyczny od Declaration czy innych zapachów. A co do Bleu to właśnie testuję i się wkrótce wypowiem…:P

  11. Nie wachalem niczego gorszego od tego nowego CHANELA Bleu. To jest zwyczajnie koszmar. Nie mam pojecia – a nie uwazam sie za tepego – jak mozna wypuscic takie syntetyczne zlewki na rynek i to pod taka marka!! To jest jak policzek albo nawet lepiej – spluniecie – wszystkim Klientom w twarz, ktorzy ewentualnie natna sie na to paskudztwo. Wachalem w zyciu nisze i nienisze, zapachy stare i nowe, rozne kopie (ktore oczywiscie nie istnieja oficjalnie w swiadomosci perfumomaniakow), ale cos takiego jak Bleu wola o pomste. Moze nie powinienem tego pisac, bo to nie wypada – ale zycze im zeby nie sprzedali zbyt wiele tego produktu – gdy porazka rynkowa stanie sie faktem, zrozumieja ze ludzie to nie barany i ze maja troche rozumu i wymagan co to produktow, ktore ogolnie uznajemy za jakis tam luksus – tym bardziej za cene ktora trzeba zaplacic za takiego Chanela !!
    Sorry – kompletna porazka

    1. zgadzam się… i podobny los powinien spotkać Gucci za Gucci by Gucci, Gucci Sport i najnowszy męski Guilty, bo damski jest bardzo przyjemny…

  12. nie chcialem byc zbyt doslowny ani obcesowy w ocenie Chanela, ale naprawde zetknalem sie juz wczesniej z tak pieknymi zapachami ze nie rozumiem faktu wciskania Klientom coraz wiekszych perfumeryjnych bubli z nadzieja ze moze jeszcze jeden czlowiek da sie nabrac,… a przeciez kiedys w latach 80-tych i 90-tych tez powstawaly takie zapachowe perly; wiele z nich wycofano z produkcji stare Krizie (Moods), Laura Biagiotti Uomo (1989), KL Lagerfeld meski, wiele ciekawych francuskich wod z firm mniej znanych jak Les Copains (to akurat chyba Wlochy), Montana, Jil Sander Background, czy Feeling i wiele wiele innych one moglyby wrocic zamiast tego nowego Chanela!
    Chyba ze ,.. teraz po prostu nastala moda na malo meskich mezczyzn – i mamy to co mamy rowniez na polu perfumerii – miernote i konformizm, gdzie wszystko musi pachniec rowno, slodko i pieknie.

    1. Twoje ostatnie zdanie mówi wszystko. Tak właśnie jest i z tym trzeba się pogodzić (lub nie ;-). Dziś jest moda na pachnidła mało męskie, transseksualne, neutralne, przyjemne w powszechnym tego słowa znaczeniu, głównie świeże. Biorąc to pod uwagę, uważam że Bleu i tak wybija się ponad konkurencję (z wyjątkiem Diora i Hermesa) jakością kompozycji i składników. To bardzo dobre MASSMARKETOWE pachnidło.
      Jednocześnie te szanowane marki (Chanel, Dior, Hermes), a także Tom Ford wypuszczają linie butkiowe, gdzie mamy do czynienia z najwyższą jakością składników i doskonałymi kompozycjami. Tych zapachów nie kupisz w sieciówkach, tylko w butkiach firmowych tych marek. Tak to dziś wygląda.

  13. Prawdziwa nazwa tego zapachu powinna brzmieć Joke de Chanel…Któregos razu w perfumeri sprawdzałem kilka zapachow i natrafiłem na BdC, psiknąłem napoczątku na pasek, po wyjściu i jakimś czasie byłem przekonany że sie pomyliłem i to co innego pachnie….nie nie nie ma pomyłki to nowy Chanel…jeden z ostatnich bastionów trzymający poziom lat 70 , 80 i po czesci 90 tych padł !!! Wiwat tramwajowe świeżaki !!!

  14. wszystko co zostalo do tej pory napisane to PRAWDA! jak rowniez to, ze swiat dazy do tzw unifikacji wszystkiego w tym rowniez i plci, prosze zwrocic uwaga na nasze ulice…jak wygladaja mlodzi ludzie??? czasami az trudno zauwazyc roznorodnosc plciowa… dziewczeta sa zmaskulinizowane a chlopcy zniewiesciali….i tak sie dzieje od szeregu lat i na calym swiecie…swiat zapachow nie jest od tego woly……o ile ewolucja i wszystko co z nia zwiazane zatacza krag..za jakis czas powrocimy wiec do zapachow tzw czysto meskich…czy czysto damskich …to kwestia czasu….

  15. W tym zpachu jest cos urzekajacego, nie od razu, ale jest,
    Pierwsze moje wrazenie bylo niekorzystne, ale po kilku miesiacach ten zapach mi sie zaczyna podobac. Jest zlozony, nieco ciezki , ale po pierwszej godzinie bardzo przenikliwy.

    1. No właśnie. Z początku nie przekonywał mnie również, ale dziś uważam, że w swym „gatunku” jest świetny. Poza tym gwarantuje poranne orzeźwienie i przebudzenie jak mało która woda 🙂

  16. Do jest dobry zapach, Jest właśnie na cztery jak uczniowie w szkole, piątki są dla prymusów,a 4 dla tych co są pilni. Te zapach właśnie taki jest, trzymający poziom.

  17. Dziś sobie pobrałem na pasku i jest jak pisze autor, czym te perfumy w rzeczy samej są to okazuje się po ośmiu godzinach; niech żyje zakończenie!!!

    I zaczyna tu chyba co poniektórych chwytać znużenie wrażeń (acedia).

    No niestety, jest tak jak w filozofii, wszystko już zostało powiedziane a nam pozostały tylko wariacje na te same tematy ino lepiej albo gorzej wykonane; a jeśli na dodatek banał projektuje Polge to jestem za, będzie to przynajmniej najlepszy banalny zapach na świecie.

    PS: Raczej się nie zdecyduję.

  18. Bleu jest smutnym przykładem na koniec zapachów męskich, zdecydowanych, samczych.. takich jak np. Polo zielone, ciekawe jak się Polo sprzedaje? w sieciówkach stoi gdzieś na dole, w kąciku, choć cenę trzyma, nad nim na półkach puszy się tandeta. myślę, że nie bez przyczyny stoją tam beckhamy, la costy i diesle. zaczęło sie równanie w dól, schlebianie masowym gustom i dla mnie to jest jak sztuczna skóra i plastikowe drewno w jaguarze czy bentleyu..

    1. Muszę się zgodzić z powyższym wpisem. Mnie niestety Bleu nie przekonał. Może i jest dobrej jakości, ale ja nie chcę nosić takiego zapachu. Nie podoba mi się i już.

  19. Cześć !

    Przede wszystkim na wstępie pragnę pogratulować fqjciorowi powyższej recenzji. Łatwiej bowiem jest pisać o zapachach, które porywają nas od początku do końca, trudniej natomiast zmierzyć się z zapachem na swój sposób kontrowersyjnym, a nawet stanowiącym swoistą „kość niezgody” ( co widać po wcześniejszych komentarzach ). Fqjcior przedstawił zagadnienie w szerszym kontekście, co było moim zdaniem konieczne przy recenzowaniu tego pachnidła. Ja bardzo zweryfikowałem swoje podejście do Bleu De Chanel na przestrzeni tych niemal dwóch lat od premiery. Początkowe rozczarowanie niepostrzeżenie zamieniło się w akceptację, a w końcu w… sympatię do tego zapachu. Owszem, Bleu De Chanel jest skonstruowany cynicznie aż do bólu ( w sensie wpisywania się we współcześnie panujące trendy i potrzeby rynku ), lecz jednocześnie ten zapach bije na głowę niemal całą konkurencję jakością kompozycji i wyegzekwowaniem tematu nowoczesnej świeżości. Niestety dużym mankamentem pozostaje wysoka cena. Nie przeszkadza to jednak utrzymywać się Bleu De Chanel w czołówce rankingów sprzedaży od prawie dwóch lat, i tu fqjcior się nie mylił, przewidując sukces rynkowy tego pachnidła. Reasumując, Bleu De Chanel to moim zdaniem idealnie skrojony produkt wysokiej jakości, któremu jednak nie można odmówić specyficznego uroku.

    Serdecznie pozdrawiam –
    Cookie

    1. Dziękuję Danielu za ten miód na me serce 😉 Ja z niezmienną przyjemnością używam Bleu, szczególnie w dni, kiedy potrzebuje pachnieć nowocześnie, nieniszowo, energetycznie, zdecydowanie i długo. Pozdrawiam!

      1. Panowie, potrzebuję małej pomocy. Ide niedługo na weselna imprezę. Dodam, ze jestem małym perfumoholikiem od dawna. Nie zawsze kupuje te z wyższe półki, teraz mam np. AVON fullspeed(lol) . Ale do rzeczy. Polećcie mi proszę jakies perfumy które zwróca na mnie uwagę całego otoczenia. Ale nie chodzi mi o zapach typu A*MEN Muglera czy Obsession CK czy Opium YSL bo te wg mnie sa za ciężkie. Chodzi mi raczej o cos lotnego, z ogonem, świeżego i trwałego. Proszę o odpowiedź tu na forum jeśli to mozliwe. Dziekuje, pozdrawiam właściciela bloga.

      2. Haha, do jakiej ceny… szczerze? nieważne, ważne, zeby była mozliwość zakupu w formie testera na allegro. 😉 myśle, ze do 10 zł za 1 ml. sie zmieszczę. 😉

  20. A co, chciales przechytrzyc innych panow i pachniec najladniej na sali, zwracac na siebie uwage i przycmic innych, i to wszystko psikajac sie testerem za kilka zl? Hehe, dobre sobie. Teraz merytorycznie – taki zapach nie istnieje, bo kazdy ma inny gust, nawet jakby istnial (w utopijnym swiecie) to zaraz kazdy by go zaczal kupowac dla siebie (chcac byc lepszy niz inni), i by sie nikt suma sumarum z tlumu znow nie wyroznil;) kazdy by pachnial tym samym, jak dzis polowa sali weselnej Aqua di Gio, a druga polowa planynowym Egoista:D

  21. Mój zapach!
    Tej woni jaką zostawia Bleu szukałem 5 lat.
    5 lat temu spotkalem starszego pana ok 60tki,ktory wszedl do pomieszczenia w ktorym przebywalem. Witając się z nim,poczulem sie tak jakbym sie w nim zakochal 😛 (śmiech) ale to byla milosc do zapachu..od pierwszego powąchania,ktory rozsiewal po calym pomieszczeniu.
    W glowie mialem tylko jedna mysl..i tak az do ok godziny po jego wyjsciu „Boże!czym ty chłopie pachniesz-to jest to!” Normalnie mnie murowało kiedy ta woń dopływala mi do nosa…mmmm 🙂
    Dwa lata pózniej spotkalem sie z kolega przy piwie,ktory zjechał do Polski na swiateczna przerwe. Usiadlem przy kuflu piwa i odrazu go zaatakowalem pytaniem ze „stojacymi uszami”hehe.Czym ty pachniesz?! Bylem juz zadowolony,ze narescie bede wiedzial czym pachnial tamten facet (oczywiscie kolega byl „wypachniony” bleu ktorego jeszcze nie znalem,,,,no i zagadki ciag dalszy :-/ kumpel odpowiedział: „jakiś chanel,ale nie pamietam nazwy…ciemna butelka”
    Dostalem tylko wskazowke!! hehe!! A wiec szukamy w chanelach!…testowalem „anteusza” i bleu EDP,bo to jedyne ciemne flakony od Chanel(chyba). Ciagle to nie bylo to co oni mieli na sobie…az dalem sobie spokoj 😦
    Wiecie już gdzie tkwił błąd ?
    Jest cos takiego jak edp i edt linii bleu de chanel…a to dwa inne zapachy! Podobne,ale jest jednak pewna a zarazem duza roznica-dlatego edp myliły mi w nosie!
    Edt czyli zapach,ktory poznalem blisko 5lat temu w koncu odnalazlem na poczatku grudnia 2016r.Przypadkiem! Mialem niedosyt wsrod mojej malej kolekcji i postanowilem zamowic kolejne probki do zapoznania nowych, innych zapachow…edt bleu tez wrzocilem do koszyka(spontanicznie) i…myslalem, ze sie poplacze(smiech)!kiedy po aplikacji i juz jej dzialaniu na skorze po ok 1,5 h skakalem z radosci i nie wierzylem 😀 Narescie !!! 😀
    Ok 5 dni po tym incydencie doszla do mnie cała setka tego cuda. Odrazu zamowilem calą butlę! Kocham ten zapach…az pokusilem sie ostatnio na deostick tego cacka! 🙂
    Poprostu..kazdy ma swoj gust 🙂
    Bleu EDT jest moim nr jeden!

    1. Bardzo interesująca opowieść. Pokazuje, jak wrażliwy jesteś na zapach perfum. Znam to z autopsji. 🙂 Poszukiwania były bardzo ekscytujące, ale zakończyły się pełnym sukcesem i widać, że znalazłeś swojego perfumowego Graala. Gratuluję!

      1. Dzięki! 🙂
        Teraz troszkę o tym za co kocham ten zapach.
        B.D.C. Edt jest dla mnie eksplozją prowokacji osób trzecich! Największą zaletą tego zapachu jest dyskrecja,ale oczywiscie „niecicha” co mnie uwiodlo od pierwszych sekund gdy ktos nimi pachnial juz po rozwinieciu(baza)O co chodzi? Te perfumy grają jak piekny,klasyczny lub rockowy utwór na bardzo dobrym sprzecie naglasniajacym! Wie kiedy uderzyc basem,sopranem..gdzie ma”zagrać” dzwiek gitary,trojkata i innych instumentow. Liczy sie kazdy detal! W bleu jest dokladnie taki uklad..niesamowicie gra wszystkimi nutami(przynajmniej jesien/zima). Jego „dzwieki” sa wybalansowane i czyste! Wiedza kiedy uderzac w nasze uszy w tym przypadku nos/mozg..nie grają nahalnie,glosno i brzydko… co dla mnie najwazniejsze-nie są na pograniczach kiczu…ze czuc Cię z 2 km lub na cale pomieszczenie(masakra :-/ ) dlatego warto tez uwazac w tej kwesti z aplikacja! WYSTARCZĄ DWA STRZAŁY!!! (powyzej dwoch bedziemy dlugo dlugo czekac za jego pieknem,tym co dla nas kryja tuz po rozwinieciu sie w stu%.Wtedy bedzie za bardzo kolonsko,ostro i „prosto”).
        Mowiac kolokwialnie po co duzo sie pryskac? Ludzie to jest CHANEL,a nie coś za 2 dyszki (smiech 😀 ) im wiecej tym gorzej..ogolnie juz mowiac ze co niektorzy nie maja pojecia co do aplikacji-sorry! (niekoniecznie Chanel)
        Wracajac do bleu-prowokuje maxymalnie(ja pierdz##le!)w taki sposob,ze musisz podejsc blizej i blizej zeby poczuc to piekno,one mowia szukaj mnie..kiedy zalatuja z wiatrem daja do myslenia…czym tak pachniesz?(mowie o ludziach co poczuli to i ugiely im sie kolana np.ja! hehe)
        Najlepiej sie zaczyna dziać po ok 1,5h i tak do ok 10h-o mamo! 🙂
        Nie bez powodu marka Chanel obdarowala ten zapach szyldem „BE UNEXPECTED” czyli…bądź nieoczekiwanym! Tak tez z nimi wlasnie jest i o czym piszę…
        Co do parametrów:
        Zapach 6/6
        Projekcja gra jak Metallica z sympohią dyskretna a zarazem ostro(!) Szalenie prowokujca,czyli taka jak przystalo na to dzieło! 6/6
        Trwalosc 6/6 (na mnie bite 12h bez dopsikiwania się-broń Boże!
        Flakon minimalizm z pelną gębą klasy tej marki 6/6
        Aplikacja: na kazda okazje,ale raczej nie do sportowego stroju typu dres (casual)
        Ocena koncowa-kocham i stosuje codziennie od poczatku grudnia 2016 (pozostalych narazie nie aplikuje do „wyjsc”,reszta idzię tylko na testy lub dla draki na przedramię 😉 )
        Ps. Opisuję,to co czuję!Moje emocje do danego zapachu!Nie jestem perfumeryjnym mądralą i nie poprawiam nosow domu mody,ze to takie i owakie oraz „jak to mogles zrobic?” Ze gniot itp. Opisuje to co w moim gucie i naprawde mnie sie podoba-to czego nie lubię- nie tykam na forach! O gustach sie nie dyskutuję!! Jezeli komus to nie odpowiada to prosze nie komentowac w zly i hejterski sposob. Kazdy ma prawo do swoich wypowiedzi..tych lepszych i tych gorszych.
        ….bardzo dobry blog i swietne opisy! 🙂

Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi