„Płonąca dżungla, drewniany likier bogaty w ostre, palące przyprawy, słodki jak trzcina cukrowa i ciepły jak skóra”
O. Giacobetti o Idole de Lubin
Pamiętam pierwszy kontakt z Idole de Lubin. Toruńska Quality, test papierkowy, następnie naskórny. I zachwyt. Jakże piękny, głęboki, tajemniczy to zapach – pomyślałem. Inny od wszystkiego co wtedy znałem. A było to ładnych parę lat temu i znałem wówczas niewiele. Nie miałem pojęcia, kto stoi za tą śliczną kompozycją… Czułem jedynie tę niszowość, ten artyzm, to coś, co powoduje, że zapach pamięta się potem przez lata… Dziś testując Idole – nosząc go – wciąż jestem pod wrażeniem tego pachnidła.
To bardzo zrównoważone perfumy, których przewodnim tematem są egzotyczne, słodkie przyprawy – głównie drogocenny szafran (piękna Olivia poświęciła mu inną swoją kompozycję Safran Troublant dla L’Artisana). Obok przypraw w Idole wyróżnia się akord rumu, który tworzy się zaraz na początku w wyniku naturalnego wymieszania się woni trzciny cukrowej (surowca do produkcji rumu) z naturalną wonią alkoholu użytego jako rozpuszczalnik. Trzecią grupą olfaktoryczną obecną w Idole są nuty drzewne. Zapach „tłustego”, wonnego, rzadkiego i cennego drewna hebanowego oraz czerwonego sandałowca wieńczą to dzieło, które nieodparcie kojarzy się z Afryką, z morskimi podróżami statkiem, z piratami, i ich powszechną słabością do trzcinowej nalewki…. Gdzieś tam w oddali snuje się strużka kadzidlanego dymu, dodająca powagi tej niezwykłej kompozycji.
Idole to zapach tajemniczy, głęboki, bardzo intrygujący. To także kompozycja bardzo przyjemna, łatwa w noszeniu i wdzięczna. Jak inne dzieła Giacobetti, która posiada tę rzadką zdolność łączenia składników w zapachy bardzo zrównoważone, harmonijne, nośne, delikatne, łatwe w odbiorze, ale niebanalne, a przede wszystkim piękne. Taki jest też Idole. Okrągły, bez rażących ostrych krawędzi. Dający noszącemu co najmniej przyjemność obcowania z nim.
Moc zapachu umiarkowana. Zapach trzyma się raczej blisko skóry i trzeba dość liberalnie traktować atomizer, żeby cieszyć się Idole przez dłuższy czas, bo jego średnia trwałość 6-8 godzin dotyczy raczej delikatnej woni, jaką zostawia on na skórze po jakichś 2-3 godzinach od aplikacji. To wspólna cecha zapachów Giacobetti. Spod jej „nosa” nie wychodzą bomby perfumowe, wiercące w nozdrzach i wykrzywiające twarz, jak to czasem bywa w perfumerii niszowej (weźmy np. zapachy Normy Kamali albo ostatnie „trudne dziecko” A. Tauera Eau D’Epices). Przeciwnie – trademarki twórczości Olivii to subtelność, łagodność, umiarkowana moc i średnia trwałość.
Temat na oddzielną recenzję to flakon. Stworzony wg projektu Serge’a Mansau to piękno konceptu i wykonania. Doskonale komponuje się z cieczą, jej bursztynowym kolorem i przede wszystkim zapachem. Wg autora kształtem nawiązuje do tradycyjnej drewnianej łodzi felucca (widzoczny jest żagiel wygrawerowany w szkle), na której koczownicy pod osłoną nocy wynoszą na pokład posąg swego Idola, swój święty symbol (tu zatyczka w formie czarnego posągu – maski). Doprawdy świetne.
Nuty górne: absolut rumu, szafran, skórka gorzkiej pomarańczy, czarny kmin
Nuty środkowe: palma doum, palony heban, trzcina cukrowa
Nuty dolne: skóra, czerwone drewno sandałowe
twórca: Olivia Giacobetti
rok wprowadzenia:
moja klasyfikacja: bardzo noszalny, subtelny, uniseksowy przyprawowiec, uniwersalny co do okazji i pory roku
w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 4/ trwałość: 4/ flakon: 6!
Ja tak troche z innej beczki. Można sie spodziewać wpisu Old Spice Classic ? Zapach z 1938r. i to mnie intryguje, jak on pachnie. Niestety nie do kupienia w stacjonarkach i marketach.
Jeżeli ktoś z czytelników bloga zna OSC to poprosze o komentarz.
Maniek…. Twój wpis idzie w parze z Twoim imieniem… Rozwaliłeś mi system! A ziemniaki mi zgniły w piwnicy… Przy takim temacie wyjść z hasłem olspice… Zorintuj się, czy nie będzie kręcony jakiś remake Nikodema Dyzmy; masz naturalne predyspozycje by zagrać gł. rolę!!!
Przyznaję, że i mnie Idole urzekł od pierwszego testu. Wąchając blotter utwierdzałam się w przekonaniu, że muszę go mieć. Niestety, nie współgra z moją skórą i znika z niej błyskawicznie. Bardzo żałuję.
I masz rację, mimo pewnej czupurności, jest to kompozycja harmonijna i dośc łagodna. majstersztyk.
Różnimy się tylko w kwestii opinii o flakonie. Mnie podoba się na zdjęciach, ale na żywo nie bardzo.
Pozdrawiam. 🙂
Faktem jest, że Idole szybko staje się zapachem bliskim skóry i słabo wyczuwalnym. To uważam za jego największą wadę. Ale pannie Giacobetti jestem w stanie wiele wybaczyć 😉 Pozdrawiam również 🙂
Poprostu piekny zapach, moze z czasem wyjdzie woda perfumowana wtedy bym sie odwazyl na zakup.
Witam.
Trafiłem na tę ciekwą stronę, gdzie o zapachach czyta jak opowiadania A. Stasiuka (OK poniosło mnie :))
Proszę o informację, gdzie w taki mieście jak Wrocław mogę spotakąć większość prezentowanych zapachów. W tych najpopularniejszych drogeriach (wiem jestem złośliwy), które są w każdym centrum handlowym nie mogę spotać np. Idole de Lubin
i jeszce kilku.
Bardzo proszę o pomoc albo o zaprzestanie publikowanie opinii o zapachach nie do zdobycia.
Pozdrawiam
lolo
we wrocku jest perfumeria Quality Pani Missali. w hotelu Sofitel na ul. św, mikołaja 72. tam wyszperasz niszówki
Witam
Przymierzam sie do zakupu Idole de Lubin, jednak ciagle nie moge sie zdecydowac czy Idole de Lubin czy moze Kurkdjian Absolue pour le Matin.
Trwalosc chyba podobna, a Idole wydaje sie bardziej zaskakujacy i „czarodziejski”.
Co Pan mysli?
Serdecznie pozdrawiam
Hmm.. To przecież dwa różne zapachy, więc dylemat jest pozorny. Albo cytrusowo-musująca świeżość Absolue albo ciepła przyprawowość Idole. Co Pan wybiera?
Wlasnie
hm…. okreslenie cytrusow-MUSUJACA swiezosc, szczegolnie to MUSUJACA od razu mnie negatywnie nastraja – nie lubie nic co jest musujace – napoje, wina, szampany…. 🙂
Tu pomogą tylko testy.
dla mnie to totalny niewypal! ani to zapach ani flakon…nic oprocz ceny! osobiscie nigdy go wiecej nie kupie…ale…jak sadze sa tez zwolennicy Idole’a …jak widac dla kazdego cos innego..w tym wypadku zupelnie innego….