Róża niezmiennie pozostaje jednym z ulubionych tematów perfumeryjnych. Królowa kwiatów mimo swego wielowiekowego panowania ciągle wzbudza emocje zarówno twórco perfum jak i ich użytkowników. Dzięki kolejnym pokoleniom perfumiarzy oraz rozwijającej się technologi i techniki pozyskiwania wonnej esencji z jej płatków, róża co rusz odkrywana jest na nowo. Bywa umieszczana w różnych kontekstach, w wielorakich zestawieniach, choć zwykle z wielkim szacunkiem dla jej niezwykłej woni, mocy i siły przebicia. W końcu królowa jest jedna i rządzi niepodzielnie. Stąd wiele perfum z wyraźną nuta róży pachnie bardzo podobnie, można by rzec – zwyczajnie. Ale pojawiają się też odważniejsze przedsięwzięcia, dzięki którym poznajemy różaną woń w zupełnie nowym, często bardzo ekscytującym świetle.
Takim pachnidłem z pewnością jest Mon Nom Est Rouge, które skomponowała niezwykle utalentowana perfumiarka młodego pokolenia Cecile Zarokian (o póki co skromnym, ale za to bardzo obiecującym dorobku: Amouage Epic Woman, Jovoy Paris Private Label, Undergreen Pink, zapachy marki SULEKO czy najnowsze pachnidło Laboratorio Olfattivo Kashnoir). Majda Bekkali – właścicielka podobnie młodej i świetnie zapowiadającej się niszowej marki perfumowej – zatrudniła Cecile do opracowania pachnidła zainspirowanego jedną z jej ulubionych książek – „Nazywam się Czerwień” Orhana Pamuka. Tak powstał zapach niezwykły. Mon Nom Est Rouge.
Połączenie tureckiej róży z przyprawami i kadzidłem może nie brzmieć zbyt oryginalnie i na pewno znalazłoby się wiele perfum je zawierających. Jednak o niezwykłym charakterze tego zapachu stanowią nadające całości metalicznego połysku aldehydy. Nie jest to jednak znana choćby z twórczości Antoine’a Lie’a (Etat Libre d’Orange, Blood Concept) nieco dysonansowa, chwilami wręcz drażniąca, naturalistyczna nuta żelaza, gdyż jej lśniące ostrze zostało tu stępione całą masą składników – przypraw i balsamów, tworzących niemal pikantno-miodową woń. Bardzo interesująco współgra z całością kadzidło, dodając całości głębi i intrygi. Zapach leniwie rozwija się od przyprawowo-różano-metaliczno-aldehydowanego intro przez gęstą różano-przyprawowe serce po ciepły i bardzo intensywny akord bazy, złożony z słodko-balsamicznych nut. Całość przyjemnie projektuje i jest bardzo trwała.
Mon Nom Est Rouge to przykład wspaniałej perfumeryjnej sztuki, pełnej wyobraźni i inwencji, połączonych z doskonałym warsztatem i szczyptą odwagi. Gdybym nie widział, kto skomponował to pachnidło, a ktoś próbowałby mi wmówić, że to Bertrand Duchaufour – uwierzyłbym bez wahania. W moim mniemaniu takie porównanie to komplement dla Zarokian. Nie chodzi mi o kopiowanie stylu mistrza, ile o podążanie podobną ścieżką – niezwykłych zestawień składników dających niecodzienny, ale jednocześnie zupełnie noszalny, a przy tym bardzo sygnaturowy efekt, jednocześnie posuwających naprzód drobnymi kroczkami sztukę perfumeryjną . Takie perfumy lubię najbardziej.
Nuty głowy: pieprz, cytryna, elemi, pieprz różowy, aldehydy, nuty metaliczne
Nuty serca: turecka róża, geranium, przyprawy: kardamon, kminek, cynamon, imbir, kadzidło
Nuty bazy: cedr, drzewo sandałowe, ambra, wanilia, biały tytoń, labdanum, paczula, bób tonka, piżmo
twórca: Cecile Zarokian
rok wprowadzenia: 2012
moja ocena:
- zapach: bardzo dobry
- projekcja: dobra+
- trwałość: ponad 12 godz
A dla mnie pachnie bardzo podobnie do Epic Woman – tak, że może być traktowane jako tańszy zamiennik. O tym, że autorem jest ta sama osoba, przeczytałam dopiero teraz…
Rzeczywiście wiele osób zwraca uwagę na to podobieństwo. W sumie to dobrze, że jest tańsza alternatywa, szczególnie że pachnie bardzo zacnie. 🙂
Pamiętam, że ten zapach poleciła mi pani Stanisława Missala w ramach konkursu związanego z doborem zapachu do osoby.
Nie jest to ujęcie róży, które kocham, ale muszę przyznać, że perfumy są ciekawe. Większość różanych zapachów kojarzy mi się z bułgarskim olejkiem różanym. Natomiast tutaj, podana jest ona w niebanalny sposób, będąc przy tym kompozycją całkowicie „noszalną”.
Może jeszcze kiedyś ponowie testy, ale teraz bym wystawił 4-5 temu zapachowi
Czy będzie pasować mężczyznom? Na ile jest podobny do Lyric Man?
Obawiam się, że akurat te perfumy nie są da mężczyzn. Są mocno inne od Lyric Man.
Kupiłem „Tendre Est la Nuit” – 120 ml i „Mon Nom Est Rouge” próbkę – 2 ml. Te pierwsze jeszcze nie próbowałem, bo wiem, że są podobne do „Montecristo”, które mam. Wczoraj psiknąłem na szyję po jednej aplikacji z każdej strony „Mon Nom Est Rouge”. Po dwóch godzinach zaczęła się straszna reakcja alergiczna, która trwa do dzisiaj: czerwone plamy i świąd. Zapach bardzo mi się podoba, ale niestety nie będę mógł go używać.
Może to i dobrze, bo wg mnie to raczej kobiece perfumy.