Creed Aventus Cologne – na skrzydłach młodości

Obecny w sprzedaży od 2010 roku Creed Aventus to nie tylko bestseller brytyjskiej marki (zdetronizował wieloletniego lidera ranikingu Green Irish Tweed). To także, z jakiegoś powodu, jedne z najczęściej aktualnie kopiowanych męskich perfum. Lepsze lub gorsze imitacje znajdziemy zarówno w ofertach marek niszowych, jak i mainstreamowych. Tę niemalże lawinę naśladownictwa należy chyba skonstatować słynnym aforyzmem Charlesa Caleba Coltona:

„Naśladownictwo jest najszczerszą formą pochlebstwa.”

Aventus okazał się być na tyle zapachowo unikatowy i jednocześnie estetycznie akceptowalny, że zdobył i wciąż zdobywa popularność zdecydowanie wykraczającą poza standardy marek luksusowych, do jakich przecież zalicza się Creed.

Olivier Creed – perfumiarz marki od lat 70-tych XX wieku – ma doskonałe wyczucie piękna i balansu. Jego kompozycje słyną z urzekających nut, pięknych akordów i niezwykłej harmonii między nimi. Formuły perfum zawierają najwyższej jakości składniki. mi.n słynną naturalną szarą ambrę, która nadaje zapachom Creed nieporównywalnej głębi i ciepła, ale też czegoś nieuchwytnego, co odróżnia je od wszystkich innych. Wystarczy obcować z nimi przez pewien czas, by się samemu o tym wszystkim przekonać. Wiele z nich posiada niepowtarzalny, charakterystyczny akord, który trudno zapomnieć. Aventus posiada wszystkie te cechy i jeszcze jakiś błysk geniuszu, coś, co spowodowało, że trafił on w gusta mężczyzn w na całym świecie. To że podoba się także kobietom (gdy noszony przez mężczyzn) z pewnością też nie jest bez znaczenia. A jednak zeszłoroczna premiera wersji Cologne była nie lada sensacją. Marki mainstreamowe wypuszczają tzw. flankery (zwykle już po roku od premiery), by podtrzymać zainteresowanie linią zapachową. Tu taki zabieg raczej nie był potrzebny, ale też Creed nie jest marką mainstreamową. Ma inną filozofię i odmienną motywację.

Jak wyjaśnia Olivier Creed, komponując wersję Cologne chciał stworzyć świeższą i bardziej nowoczesną wersję Aventusa, mającą charakter uniseksowy (przypominam, że w 2016 marka wypuściła moim zdaniem fenomenalny damski Aventus for Her). Cologne kierowany jest – wg Oliviera – bardziej w kierunku młodych klientów. Faktem jest, że klasyczny Aventus okazał się być – nie bez przyczyny – całkiem popularny wśród dojrzałych mężczyzn, często biznesmenów i menadżerów, co spowodowało przypięcie mu takiej „dorosłej” łatki.

Skomponowanie Cologne zajęło nieco Olivierowi ponad rok, co jak na standardy marki okazało się dość krótkim czasem. Ideą było wykorzystanie niektórych charakterystycznych dla Aventusa nut i połączenie ich z innymi, świeższymi, w klasycznym Aventusie nieobecnymi. Tak, by Cologne był echem Aventusa, ale nie nim samym. To się moim zdaniem udało. Co ważne, słowo cologne nie oznacza tu niskiej koncentracji zapachu (mamy bowiem do czynienia z wodą perfumowaną), ani nawet wykorzystanie klasycznych kolońskich nut. To tylko sposób na podkreślenie lżejszego i świeższego charakteru zapachu. Nie wiem, czy nie lepiej było nazwać go po porstu Aventus Fraiche

Aventus Cologne to zapach z kategorii świeżej i drzewnej z owocowym motywem przewodnim. Ma rześkie otwarcie, w którym natychmiast czuć DNA protoplasty, tyle że tu zostało ono oprawione w czerwony pieprz, mandarynkę i imbir. Jest słodko-cytrusowe i lekko pikantne. Czerwony pieprz przydaje drgań i wibracji innym molekułom, nie dominując aromatu swym charakterem (jak zrobiłby to jego czarny brat). Zapach naturalnie ewoluuje w kierunku wytrawnego, drzewnego serca złożonego z paczuli, wetywerii i sandałowca. Około godziny po aplikacji zapach staje się mocno drzewny i wytrawny, z wyczuwalnymi wiórami sandałowca. Baza ze znaną z protoplasty brzozą (choć użytą tu chyba raczej w minimalnym stopniu), styraxem, tonką i piżmami ładnie utrwala aventusową sygnaturę.

Cologne jest w istocie świeższą, lżejszą i bardziej wytrawną wersją klasyka. Nie odnajdziemy w nim brzozowej nuty skórzanej (tak wyraźnej w pierwszych wypustach Aventusa, a tak niewytłumaczalnie wyciszonej w kolejnych latach produkcji zapachu), ale także i ananasowa nuta przewodnia klasyka została tu zminimalizowana, niemal wyrugowana. Nie spowodowało to jednak „utraty tożsamości” i Aventus Cologne wciąż pachnie jak Aventus, choć jednak nieco inaczej. Różnice oczywiście najwyraźniej czuć przy jednoczesnym porównaniu obu wersji.

Koncentracja eau de parfum gwarantuje Cologne solidną trwałość na skórze. Ci jednak, wedle których klasyczny Aventus jest nietrwały (czego osobiście nigdy nie doświadczyłem, a miałem już trzy różne batche), mogą jeszcze słabiej ocenić trwałość Cologne. Ja zauważyłem, że zapach ten szybciej traci na intensywności, szybciej przestaję go sam na sobie czuć, a jednak potrafi się odezwać nawet wieczorem po wielu godzinach od aplikacji. Słowem – trwałość jest solidna, ale moc i projekcja – trochę jednak jak przystało na cologne – są słabsze. I z tym trzeba się liczyć. Mimo to sięgam po Cologne bardzo chętnie, szczególnie przy obecnej parnej i upalnej aurze, podczas której klasyk wydaje mi się jednak nieco za esencjonalny. Cologne jest w swej mniej złożone i bardziej niedopowiedziane.

Reasumując Aventus Cologne to udane uzupełnienie linii zapachowej Creeda. Niekonieczne, ale kto wie, może i sensowne. Wszak panowie Olivier i Erwin dowiedli już nie raz, że mają wyczucie rynku. Czy Cologne stanie się hitem wśród młodszej klienteli? Czas pokaże. Ja natomiast myślę, że dotychczasowi fani Aventusa chętnie zaopatrzą się we flakon Cologne, by mieć świeższą i lżejszą alternatywę swojego ulubieńca.

nuty głowy: mandarynka, imbir, różowy pieprz

nut serca: wetyweria, paczula, sandałowiec

nuty bazy: tonka, piżmo, styrax, brzoza

rok premiery: 2018

nos: Olivier Creed

moja ocena: zapach: 4,5/ trwałość: 4,5/ projekcja: 4,0 –> 3,0

Dodaj komentarz