Intuicja perfumomaniaka podpowiadała mi, że w otwartym we wrześniu 2016 roku przy 10 RUE DE SÉVIGNÉ w Paryżu butiku Parle Moi de Parfum oferowane są warte uwagi pachnidła. Dlaczego?
Dlatego, że ta – zupełnie nowa na perfumowym firmamencie – marka jest wspólnym przedsięwzięciem rodziny o jakże znaczącym nazwisku, które nikomu interesującemu się na serio perfumami nie może być obce: Almairac. Oto klasyczny perfumowy family business, którego inicjatorem i mózgiem jest Benjamin Almairac, syn słynnego Michela Almairaca, perfumiarza- legendy, który swój talent i gigantyczne doświadczenie wykorzystuje komponując zapachy dla Parle Moi de Parfum. Ale to nie koniec, gdyż w powstanie i działalność butiku zaangażowani są także drugi syn Michela – Romain oraz żona perfumiarza Elisabeth.

Pozwolę sobie przypomnieć, że Michel Almairac, Grassois z krwi i kości – to weteran perfumowego rzemiosła, mający ma na swoim koncie m.in. takie pachnidła, jak: Chopard Casmir, Davidoff Zino, Chopard Heaven, Gucci Rush, Gucci Pour Homme, JOOP! Homme, Armani Bois d’Encens, Burberry Men, Burberry Women, Bottega Veneta for Women, Bentley Absolute for Men, Dunhill Alfred Dunhill, Lalique Hommage a l’Homme Voyageur, Laura Biagotti Venezia, Paloma Picasso Minotaure czy Rochas Lui.
Michel w ten oto sposób przedstawia swoją motywację dla powstania Parle Moi de Parfum:
„Gdy spędzasz swoje życie wyobrażając sobie i komponując (zapachy) dla innych, prędzej czy później chcesz tworzyć wg własnych marzeń i dzielić się tym. W pierwszej kolejności ze swoimi dziećmi. Później z innymi.”
Benjamin wspomina, że od dawna marzył o tym, by w centrum Paryża stworzyć miejsce, w którym mógłby prezentować klienteli perfumy skomponowane przez ojca. Perfumową tematyką siłą rzeczy nasiąkał od dziecka, obserwując go podczas pracy, słuchając jego opowieści o składnikach, komponowaniu i perfumowym biznesie, więc ten kierunek rozwoju jego zainteresowań wydawał się naturalny.

Stworzony przez Almaiarców butik Parle Moi de Parfum („Opowiedz mi o perfumach”) nie jest jednak zwyczajnym sklepem z perfumami. Pracujący w nim młody chemik na bieżąco przygotowuje z dostępnych tu składników wonne mieszanki – wg napisanych przez Michela formuł – i napełnia nimi flakony, które następnie uzbraja w atomizer, zatyczkę i etykietę. W tym sensie to miejsce przypomina nieco butiki Le Labo, z tym, że u Almairaców – zgodnie z zawartą w nazwie dewizą – możemy dodatkowo dowiedzieć się o procesie komponowania i powstawania perfum, jak i o składnikach je budujących. Intencją twórców jest nie dorabiać żadnej ideologii do oferowanych produktów i koncentrować się wyłącznie na perfumach jako takich, otwarcie o nich mówiąc.
Obecnie linia perfum składa się z ośmiu pozycji w koncentracji eau de parfum:
Une Tonne de Roses / 8, Guimauve de Noël / 31, Flavia Vanilla / 82, Totally White / 126, Cedar Woodpecker / 10, Milky Musk / 39, Tomboy Neroli / 65, Woody Perfecto / 107
Ich nazwy dość wyraźnie sugerują, z jakimi typami pachnideł mamy do czynienia i jakie nuty w nich dominują. Kończące nazwy liczby pozostają póki co tajemnicą. Nie sądzę, by – podobnie jak u Le Labo – oznaczały liczbę użytych składników. Michel Almairac znany jest z raczej krótkich i konkretnych formuł, więc użycie 107 czy 126 składników raczej nie wchodzi tu w rachubę. Co ciekawe i licujące z przyjęta przez twórców strategią, ta pierwsza ósemka to w istocie kompozycje, które Michel tworzył na przestrzeni ostatnich kilku lat z myślą o konkretnych zapytaniach od klientów, a które niestety – ku rozczarowaniu twórcy – nie zostały przez nich wybrane i powędrowały do szuflady. Michel nie chciał, by pozostały tam na zawsze, dał im więc życie pod szyldem Parle Moi de Parfum.
Uwielbiając drzewno-kadzidlane perfumy Almairaca (Gucci Pour Homme, Bentley Absolute for Men czy Armani Bois d’Encens) w pierwszej kolejności sięgnąłem po drzewną kompozycję Parle Moi de Parfum: Cedar Woodpecker / 10.
Przyznam się bez bicia, że – naiwnie i wbrew rozsądkowi – biorąc do ręki Cedar Woodpecker/ 10 liczyłem na jakieś tam choćby odległe powinowactwo do Pour Homme Gucci, choćby stylistyczne. Nie liczyłem na jego kopię, absolutnie nie! Ale może na bardziej wyrafinowaną, bardziej ekskluzywnie pachnącą kompozycję drzewno-kadzidlaną? Otrzymałem jednak coś zupełnie innego, na tyle oryginalnie pachnącego, że nieprzypominającego mi żadnych innych znanych mi perfum. Nie było mowy o rozczarowaniu. Raczej o miłej niespodziance.
Cedar Woodpecker/ 10 to minimalistyczna kompozycja drzewna, z dominującym duetem cedru i irysa oraz słodkimi cytrusami na wstępie. Wszystko to pogłębione i utrwalone bardzo solidną dawką piżm.
Początek przykuwa uwagę komfortową i ciepłą świeżością i luksusową aurą. Odrobina słodkich cytrusów nadaje mu nieco soczystości. Serce stanowi bardzo przyjemny i lekki akord drzewny z wyczuwalnym, bardzo naturalnie pachnącym cedrem (wedle źródeł na cedrową nutę złożyło się kilka różnych esencji), piżmami i dość skrzętnie wmiskowanym irysem, którego indywidualnie nie jestem w stanie tu poczuć. Na pewno nie jest ziemisty, raczej minimalnie pudrowy. Głębia zapachu jest najpierw naturalnie drzewna, delikatna, raczej bliska skóry, później całkiem wyraźnie piżmowa. Piżma przypominają mi te z Claire de Musc Serge’a Lutensa, są czyste ale też minimalnie zwierzęce i pozostają na skórze na długo po tym, gdy wszystko inne już uleci.
Reasumując, Cedar Woodpecker/ 10 to zapach minimalistyczny, bez zbędnych ozdobników, z elegancką i naprawdę przyjemną sygnaturą. Pozostawia subtelny, ale intrygujący ogonek. Jego trwałość przekracza 8 godzin. Brakuje mu może trochę mocy i nasycenia, które – wydawać by się mogło – powinno wynikać naturalnie z deklarowanej koncentracji eau de parfum, ale obfitsza aplikacja minimalizuje ten mankament. Zdaję sobie zresztą sprawę, że dla wielu osób ta swoista aura zapachowego niedomówienia może być bardzo atrakcyjna. Nie każdy przecież gustuje w mocnych olfaktorycznych deklaracjach. Niemniej, Cedar Woodpecker/ 10 ma w sobie coś, co powoduje, że im częściej go używam, tym chętniej po niego sięgam, tym lepiej mi się go nosi, tak jakby „wrastał” we mnie i stawał się moim zupełnie osobistym zapachem. Na czym to polega – nie wiem. Niektóre pachnidła tak mają, ale nie zdarza się to często. Tym bardziej miła to niespodzianka.
Do perfum Parle Moi de Parfum z pewnością jeszcze na blogu powrócę. Wszak na recenzję czekają jeszcze wetiwerowe Woody Perfecto /107 i różane Une Tonne de Roses/8, a – kto wie – może także i pozostałe zapachy z ich oferty?
nuty: cytrusy, irys, cedr, piżma
perfumiarz: Michel Almairac
rok premiery: 2016
moja ocena w skali 1-6:
zapach: 4,5/ projekcja: 3,5/ trwałość: 4,5
Bardzo, ale to bardzo się cieszę z powstania tej inicjatywy, i tej mieszalni. A chodzi głównie o stwórcę perfum, wielkiego Michela Almairac’a, i to, że jego dzieła będą udostępniane bez tej „naturalnej ” biznesowej prezerwatywy. Rozumiem też personalnie jego motto, bo sam jako twórca do wynajęcia, często zauważałem, że „zarząd” często wybierał wersje o mniejszym artystycznym potencjale. Ale tak to jest – w zabawie z innymi bardzo często. dlatego jestem bardzo ciekaw i nie mogę się doczekać testów.
Ostatnią rzeczą, jaką bym napisał o perfumach PMdP jest to, że są odważne. Są przede wszystkim ładne i jednak – moim zdaniem – obliczone na sprzedaż, co jest oczywiste, wszak to biznes jak każdy. Ja nie wiem nawet, czy Almairac jest w stanie zrobić coś przedziwnego i pachnącego „inaczej”. Ma zamiłowanie do minimalistycznych formuł, harmonijnych aczkolwiek raczej nowoczesnych akordów/ Lubie jego styl, choć nie tak, jak innego minimalisty J.C.Elleny.
Też się tego nie spodziewam – tej odważności. Jeśli na sprzedaż, i np: zapewnienie swoim synom spokojnego bytu, to niebyt dobrze rokuje. Poznałem kilka pachnideł Michela, i napewno jest w nich klasa. jak się przeglądnie jego portfolio, to tworzył dla przeróżnych segmentów. Nie znam, ale z czystej ciekawości zapróbkuję. Napewno GPH ( Bentley FMA), i Voleur de Roses dla L’artisana- to dla mnie arcydzieła … a J.C Ellena – ach oczywiście – minimalista, wizjoner, klasyk gatunku choć jego minimalizm już czasem wchodzi prawie w czystą idee zapachu, wręcz na granicy wyczuwalności … jego zapachy często ledwo odbijają się od ich czystej intencji, są w jakiś sposób nieuchwytne … to bezkompromisowy artysta