Wywiad z Martine Micallef i Geoffreyem Nejmanem (2)

Zapraszam na drugą cześć wywiadu z twórcami maki Parfums Micallef.

PB: Geoffrey, od samego początku pracujesz nad perfumami wspólnie z jednym perfumiarzem Jean-Claudem Astierem. Wydaje się on być integralną częścią Waszego zespołu. To dość niespotykane współcześnie, gdy większość marek niszowych korzysta z zewnętrznych, wynajętych perfumiarzy. Dlaczego  zdecydowałeś się tworzyć perfumy tylko z jednym perfumiarzem? Jakie są zalety takiego podejścia? 

GN: Miałem zamiar odpowiedzieć Ci, że jestem bardzo lojalną osobą. Jedna żona, jeden perfumiarz [śmiech]. Ale lojalność jest dużą częścią tego wszystkiego. W naszym biznesie wszystko oparte jest na emocjach, przyjaźni i miłości. Myślę, że skakanie z kwiatka na kwiatek oznacza brak respektowania tych wartości. Tak jak wspomniałem dziś podczas prezentacji, z błogosławieństwem Jean-Claude’a i z jego pomocą zaczynamy obecnie poszukiwać wśród młodej generacji perfumiarzy. Jak widzisz na podstawie zdjęcia, Osaito jest naszym pierwszym krokiem w tym kierunku. Nie rozumiem tego pomysłu, by zmieniać perfumiarzy, szczególnie, gdy jest się marką, która chce być identyfikowana przez swój unikalny charakter. Częścią tej unikatowości jest perfumiarz. To jest ten człowiek, który nadaje perfumom ostateczny kształt. Ma swoje indywidualne metody i sposoby łączenia poszczególnych składników, a niektóre z nich są i będą we wszystkich jego kompozycjach. W ten sposób buduje swoją sygnaturę. Tak więc jestem nieco innego zdania niż większość dzisiejszego rynku. Razem z Martine podzielamy te same zasady i wartości od pierwszego dnia. Oczywiście na przestrzeni lat zmienialiśmy dostawców opakowań, flakonów, ale gdy znaleźliśmy odpowiednich ludzi, pozostaliśmy z nimi. Mam w tej chwili dostawców, którzy pracują z nami od 12 lat. Nigdy ich nie zmieniliśmy. To jest ważne. Mamy podzieloną odpowiedzialność. To praca zespołowa i praca rodzinna. To buduje naszą tożsamość.

PB: Ale Wasze perfumy potrafią bardzo różnić się od siebie, choć są stworzone przez tego samego człowieka. Wasze najnowsze Osaito jest zupełnie innym zapachem od np. Emira. Nigdy bym nie powiedział, że oba stworzył ten sam perfumiarz…

GN: Z całym szacunkiem i skromnością, ale to akurat jest moja część tej pracy.  Biedny Jean-Claude! Jego włosy czasem stają dęba, gdy mówię: „Nie rób tego w ten sposób! Naprawdę chcę, żeby ten zapach był taki!” A on na to odpowiada: „Oh! Nie możesz tego zrobić w ten sposób! Nie można mieszać tych dwóch składników!”.

PB: Czyli kłócicie się czasem?

GN: Jak w każdej sytuacji są dyskusje, czasem bardzo ożywione, ale to akurat jest zabawna część tego wszystkiego. Mówię do niego: „Koniec końców, gdy okaże się, że zrobiłem błąd, wrócimy do Twojej formuły, ale spróbujmy chociaż!”. Watch był typowym przykładem. Gdy tworzyliśmy Watch, byłem jeszcze początkujący. Byłem z Jean-Claudem w jego laboratorium. Zawsze lubiłem zapach jaśminu i wanilii. (Tak właściwie to wanilia jest we wszystkich naszych perfumach, tyle że w różnym natężeniu. Czasem nawet jej nie czujesz, ale nadaje ona całości ciepła) Więc powiedziałem do Jean-Claude’a: ”Zróbmy perfumy, w których zmieszamy nuty kwiatowe i wanilię.” A on na to” „Nie możesz tego zrobić. Możesz stworzyć perfumy kwiatowe z odrobiną wanilii w tle, ale nie możesz połączyć obu tych składników w akordzie górnym.” Powiedziałem: „Zróbmy to.” Później śmiał się mówiąc „Wiesz, z moją wiedzą chemiczną nigdy bym nie śmiał tego zrobić!” I to jest przyczyna, dla której Watch stałe się sukcesem. Jest obecnie sprzedawany także w Emirates Airlines i jego sprzedaż bije rekordy. To jedne z naszych najlepiej sprzedających się perfum. Są na rynku od 15 lat.

PB: Wycofaliście Style z oferty? To był dobry zapach. Bardzo dojrzały, trochę w klimacie Antaeus Chanela…

GN: To ciekawe, co mówisz. Style nigdy nie sprzedawał się dobrze.

MM: Nie. Może był zbyt klasyczny…

GN: Z kolei inny, którego pewnie nie miałeś nawet okazji spróbować, tak krótko był w sprzedaży, to Shanaan…

PB: Nie, nie testowałem go…

GN: To była wielka frustracja, gdyż po spróbowaniu Shanaan ludzie nie chcieli go kupować!

MM: [śmiech] Uciekali!

GN: Tak, uciekali. Ja natomiast bardzo lubiłem ten zapach. Nosiłem go przez długi czas. Zawsze, gdy go użyłem, ludzie pytali mnie: „Wow! Czym pachniesz? To fantastyczne!”

MM: Także niektórzy z naszych przyjaciół nosili te perfumy. Pierwsza nuta nie jest łatwa do zrozumienia…

GN: Tak, akord głowy zawiera przesadnie dużo kadzidła. Ludzie mówili, że czują się, jakby weszli do kościoła. Ale gdy zapach osiadł na skórze i pojawiały się nuty serca, stawał się cudowny. Ale ludzie nie mieli cierpliwości ani też chyba nie oczekiwali, że zapach się w jakikolwiek sposób zmieni.

MM: Ten zapach powinien był być sprzedawany inaczej, niż to, co robiło większość sprzedawców. Powinien był być wcześniej podany na blotter, tak by pierwsza nuta wyparowała. To była bardziej kwestia tego, w jaki sposób oferowaliśmy te perfumy…

GN: Tego typu opowieści mamy na temat każdego naszego zapachu…

MM: Ja także kocham Shannan. Jest taki zmysłowy, gdy go nosisz…

PB: Wśród Waszych perfum znajduję kilka dedykowanych mężczyznom. AKOWA, Emir, Royal Vintage czy Jewel for Him to przykłady zachwycających męskich pachnideł o najlepszej jakości i świetnych parametrach. Jestem bardzo wdzięczny za to, że nie zapominacie o mężczyznach i o tym, że także i oni chcą mieć wybór i możliwości, by pachnieć nadzwyczajnie. Czy Wasz najnowszy zapach Osaito także jest przeznaczony raczej dla mężczyzn? Gdyż tak można sądzić po obejrzeniu video clipu i wizuali…

GN: Podczas tworzenia założeniem było, że będzie to zapach męski. Ale współcześnie w perfumach tak naprawdę nie można postawić granicy pomiędzy tym co męskie, a tym co damskie. To zależy od kultury i od narodowości. Są mężczyźni, którzy noszą róże (w Arabii Saudyjskiej) i tego rodzaju – dla nas kobiece – nuty. Ale szczególnie tą trylogią; AKOWA, Osaito i trzecim zapachem, który będzie miał premierę w przyszłym roku… Będzie to trylogia duchowego podróżnika który szuka swej tożsamości i powodów swego istnienia. W przyszłym roku zakończy on swą misję i zrozumie przesłanie, dowie się dlaczego tam jest, po co, co lubi i co chce zrobić ze swym życiem…

PB: Czyli trzeci zapach będzie ostatnim i także męskim?

GN: Tak, to męska saga.

PB: Jak sobie radzi AKOWA?

GN: Wierzę, że AKOWA to zapach, który potrzebuje wniknąć do zwyczajów ludzi. Na początku był ekstremalnie szokujący. Nawet przesłanie jakie mu towarzyszyło, było swego rodzaju szokiem. Czarny mężczyzna z zielonymi oczami… Chcieliśmy zaszokować ludzi. A teraz czujemy dreszczyk obawy, ponieważ pierwsze reakcje były odrzucające. W pewnym momencie powiedziałem nawet do Martine: „Nie sądzisz, że jest zbyt brutalny?” Ale ona odpowiedziała: „Poczekamy, zobaczymy”. Teraz widzimy pewien postęp w akceptacji dla tego zapachu. Przypomina mi to bardzo naszą sytuację z przeszłości z oudem.

PB: Pamiętam, że gdy pierwszy raz powąchałem AKOWA, pomyślałem: „Wow! To jest coś nowego, coś innego. Czekałem na to! Jest cudowne!”

GN: To jedyny zapach na rynku zawierający pewien sekretny składnik…

PB: A Osaito?

GN: Osaito jest zupełnie inny. To dobre następstwo w ramach tej trylogii. Lepiej wyjaśnia wiadomość, jaka chcieliśmy przekazać konsumentowi. AKOWA to źródło życia. Ziemia afrykańskiego kontynentu. Musiał być w jakiś sposób prymitywny, zwierzęcy. A teraz poprzez odkrycie elementów wiatru, góry, powietrza, oddechu – mamy Osaito. Będziesz zaskoczony trzecim zapachem…

PB: Nie mogę się doczekać! Które zapachy są Waszymi bestsellerami?

GN: Ananda, Royal Vintage, Royal Musk, Mon Parfum, Jewel for Him, Watch. 25% naszej kolekcji to zapachy, które dobrze się sprzedają.

PB: Geoffrey, kilka lat temu wylansowałeś markę perfumową pod swoim własnym nazwiskiem G. Nejman. Wszystkie one były bardzo dobrymi męskimi pachnidłami. Ale zniknęły z rynku dość szybko. Co się stało? Czy zamierzasz je kiedyś wznowić?

GN: Moja żona zapłaciła mi dużo pieniędzy, bym nie kontynuował tej marki i schował ją do szuflady. [śmiech]

MM: Nie! Byłbyś wówczas moim konkurentem! Myślę, że wygrałam! [śmieje się] To była kwestia marketingu. Konsumenci nie rozumieli, dlaczego powstała nowa marka z tak naprawdę tymi samymi ludźmi jako twórcami. Pytali Geoffreya, dlaczego ruszył z nową marką zamiast te same zapachy wydać w ramach Parfums Micallef.

GN: Tak jak mówi Martine, to nie  było dobre, gdyż przede wszystkim jesteśmy ze sobą zbyt blisko prywatnie, a po drugie byliśmy zbyt blisko siebie także w obszarze marketingu. G.Nejman powinien był mieć osobne pozycjonowanie. Nawet osoby sprzedające nasze perfumy wiedziały przecież, że jesteśmy małżeństwem, więc ustawiały obie linie zapachowe obok siebie. Niemalże ze sobą konkurowaliśmy! By jednak G.Nejman miał szanse na sukces, potrzebny był osobny PR, osobna historia… Co jednak moglibyśmy któregoś dnia zrobić, gdy już pójdziemy łowić rybki na emeryturze, to…

MM: Nie!!!

GN: …to moglibyśmy przywrócić markę G.Nejman. [śmieje się]

MM: Nie! To żart!

PB: Jedyny zapach z linii G.Nejman jaki przetrwał w ramach Micallef to Emir. Co z pozostałymi?

GN: Były to: Le Sportif, Le Professionnel and Le Seducteur. Trzy pachnidła. To, którego ludziom rzeczywiście brakuje, to Le Seducteur. Ten był bardzo aromatyczny. Zresztą cały pomysł był dobry. Przede wszystkim Martine zaprojektował fantastyczny flakon. Był ciężki i miał piękną zatyczkę…

PB: Czy pamiętacie perfumy zrobione dla Denisa Duranda?

MM i GN: Tak!

PB: Czy zamierzacie zrobić coś podobnego ponownie?

MM i GN: Nie!

PB: Pytam, gdyż pachnidło to jest bardzo interesujące także dla mężczyzn…

MM: Tak, ale to był znów przypadek trudny do zrozumienia dla naszych klientów, ponieważ zapach jest bardziej męski, a flakon jest bardzo sexy, z koronką itd.

PB: Ale jest wciąż w sprzedaży?

MM: Tak. Wciąż produkujemy go w małych ilościach, ale wkrótce zostanie wycofany. Nie był udany komercyjnie i okazał się czymś, czego nie powinniśmy byli robić. Ludzie pytali nas, kto to jest ten Durand. To projektant mody z południa Francji, ale nie jest szeroko znany.

PB: Geoffrey, jesteś spełnionym przedsiębiorcą z doświadczeniem w finansach. Jak jest Twoja opinia o ostatnich transakcjach zakupu, jakich dokonał Estee Lauder na rynku marek niszowych (Le Labo, Frederic Malle, ostatnio także Kilian). Czy potrafisz wyobrazić sobie, że sprzedajesz Waszą firmę jednemu z Wielkich Graczy?

MM: Zależy od ceny! [śmieje się]

GN: Martine jest zawsze bardzo praktyczna. Ale zgadzam się. To kwestia ceny. Ale by odpowiedzieć prawidłowo, mamy dziś ten trend. Pokazuje on ewolucję niszy, która 15 lat temu nie reprezentowała niemal niczego. Stanowiła może 3%  rynku… Dziś stanowi 25-28%. Tak więc wielkie marki już nie mogą przechodzić obok tego obojętnie. Muszą się tym zainteresować. „Big Boys” obserwują te marki niszowe, które dojrzały w tym rodzaju biznesu. Z pewnością któregoś dnia zostaniemy więc zagadnięci przez jedną z nich i jej ludzi. A nie możemy pozostać firmą rodzinną, gdyż nasze córki wybrały inna drogę życiową, a syn pasjonuje się gotowaniem. My z kolei chcemy kiedyś przejść na emeryturę. To dlatego w naszym entuzjastycznym i ważnym biznes planie postawiliśmy sobie cele na koleje 5-7 lat. Realizacja tego planu otworzy nas na wykup przez jedną z dużych marek.

MM: Nasza marka nie będzie łatwa do sprzedania tym ludziom. Jest bardzo złożona. Gdy popatrzysz na marki, które oni kupują, są to te, które z łatwością mogą uczynić bardziej komercyjnymi.

GN: Nasza marka to realizacja koncepcji połączenia sztuki z perfumami. Właśnie zacząłem czytać książkę o luksusie i sporo się z niej dowiaduję. W tej książce można znaleźć stwierdzenie, że luksus jest sztuką. Tak więc my jesteśmy i jednym i drugim jednocześnie!

MM: Jesteśmy bardzo pewni swego. Nie jest naszym priorytetowym celem, by zostać sprzedanymi jednemu z dużych graczy. Być może pewnego dnia się to zdarzy, ale będzie to dla nich sporym wyzwaniem. Większym niż to było w przypadku Malle, dlatego że nasza strategia jest kompletnie inna. Jeżeli któregoś dnia będą mieli w swym portfolio Parfums Micallef, będą musieli utrzymać jej ekskluzywny status.

PB: Cóż, życzę Wam więc, aby te następne 5, 10, a nawet 15 lat były najlepszymi w historii Waszej oraz Waszej firmy!

GN: Prawdopodobnie będziesz na bieżąco, jako że spotykamy się co najmniej raz w roku i mam nadzieję, że spotkamy się ponownie!

PB: Również mam taką nadzieję! Dziękuję za interesująca rozmowę.

MM i GN: Dziękujemy! To była przyjemność!

IMG_4722

P.S. Dziękuję Perfumerii Quality Missala za umożliwienie przeprowadzenia rozmowy z Parfums Micallef.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s