Najnowsze perfumy Frapin wzięły swą nazwę od określenia nielegalnych sprzedawców alkoholu dystrybuujących wysokoprocentowe trunki podczas amerykańskiej prohibicji. W 1889 roku pewna lokalna gazeta nazwała w ten sposób nielegalne bary w Pennsylvanii. Z czasem ten proceder stał się bardzo intratnym interesem, a lokale zdobyły renomę miejsc przeznaczonych dla wyższych klas społecznych.
Nikogo nie powinny zaskoczyć alkoholowe konotacje najnowszych perfum Frapin. Ta słynąca głównie z wyrobu ekskluzywnych francuskich koniaków firma każde swoje pachnidło wiąże w jakiś sposób ze swym głównym „zajęciem”. Speakeasy nie jest tu wyjątkiem. Zapach ten może nawet pochwalić się intensywną nutą rumu w otwarciu. Później jednak nabiera zupełnie innego charakteru. Zanim o tym, jak Speakeasy rozwija się na skórze, nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał choć jednym zdaniem o tym, kto stoi za tym zapachem. Dla mnie spore zaskoczenie. Marc-Antoine Corticchiato, znanym nam doskonale ze swych doskonałych pachnideł pod marką Parfum d’Empire, popełnił Speakeasy dla Frapin, wspierając w ten sposób (w jakimś sensie) niszową konkurencję. Szlachetne. Wiedząc o tym śmiało mogę napisać, iż ręka tego utalentowanego perfumiarza jest tu wyczuwalna. Ciepło, głębia, harmonia i bogactwo, pełnia i swoista zapachowa „okrągłość” – cechy znane z takich choćby perfum jak Ambre Russe, Cuir Ottoman, Wazamba, Equistrius, Fougere Bengale czy Aziyade – obecne są także i tu, w Speakeasy.
Krótkie i intensywne rumowo-cytrusowe otwarcie jest tylko bardzo żywym preludium do pięknej kompozycji, w której role pierwszoplanowe grają tytoń oraz wanilia owinięte w szlachetną skórę. Tak. Pierwsze i najtrafniejsze moje skojarzenie biegnie w kierunku Tobacco Vanille Toma Forda i nie jest to wobec Speakeasy zarzut, bowiem wspomniane perfumy Forda są przecież doskonałe. Tyle, że w Speakeasy nie tyle wanilia tworzy słodką „poduchę” dla tytoniu, ile absolut z fasoli tonka, przebogaty w kumarynę, dodatkowo jeszcze wzmocniony przez Corticchiato absolutem z rośliny zwanej Deer’s Tonque lub Liatrix, która niegdyś używana była do aromatyzowania mieszanek tytoniowych.
Także ona zawiera dużo pachnącej wanilią kumaryny (zwie się ją czasami także dziką wanilią). W miarę upływu czasu woń traci na słodyczy i staje się bardziej ambrowa z wyraźną skórzana aurą (szczerze mówiąc przy kolejnym teście skórę poczułem już na samym początku). Jest więc Speakeasy mniej kulinarny, aniżeli Tobacco Vanille, za to bardziej skórzany i – mam wrażenie – bardziej męski. Celowo nie wspomniałem o uwzględnianym w opisach sercu tego pachnidła z miętą i geranium (jakże naturalne i oczywiste połączenie), bowiem ten etap jest dla mnie nie do wyodrębnienia.
Speakeasy to perfumy ze wszech miar godne uwagi, zręcznie skomponowane, idealnie pasujące do tego, co za oknem dziś i przez najbliższe pół roku. Ogrzeją noszącego w mroźne dni niczym ciepło z domowego kominka. Otulą go ciepłym i miękkim szalem utkanym z rumu, tytoniu i skóry. Dobrze, że mamy w naszym klimacie jesień i zimę, bo to doskonałe pory roku na takie perfumy.
nuty górne: ekstrakt z rumu, indyjska dawana, włoska słodka pomarańcza, musujaca limonka z Brazylii,
nuty środkowe: zimna rosyjska mięta, egipskie geranium
nuty głębi: akord skórzany (absolut z czystka, absolut z labdanum, styraks), akord tureckiej tabaki (absolut z tabaki, absolut z Liatrix, absolut z kwiatu nieśmiertelnika, absolut z fasoli tonka, białe piżma)
twórca: Marc-Antoine Corticchiato
rok wprowadzenia: 2012
moja klasyfikacja: ciepłe, zmysłowe i otulające pachnidło przyprawowo-skórzane
moja ocena:
- zapach: bardzo dobry
- projekcja: dobra
- trwałość: 9-10 h
Frapiny w ogole są ” wow” …1697 ( mój osobisty top – B. Duchaufour), 1270 ( czekoladowiec ), świetny przyprawczak Caravelle Epicee, aromatyczny Paradis Perdu … jedyny , ktory mi ze względu na ewidentny kminek nie przypadł – to Isla of man … Ciekaw jestem twojego zdania