W poprzednim odcinku perfumowych podróży podziwiałem sycylijskie ogrody w interpretacji Bertranda Duchaufoura. Dziś pozostaję we Włoszech, tyle że udaję się na północ do jednego z najbardziej ekskluzywnych włoskich kurortów – miasteczka Portofino. Tej legendarnej miejscowości wypoczynkowej perfumiarz Diora Francois Demachy poświęcił jeden ze swych zapachów z cyklu Les Escales de Dior – Escale a Portofino.
Perfumy te adresowane są co prawda do kobiet, ale wykonany swego czasu z czystej ciekawości test w perfumerii przekonał mnie o uniwersalności tego pachnidła. Francois Demachy – „nos” Diora i twórca zapachu – oficjalnie przyznaje, że do jego skomponowania użył aż 16 składników naturalnego pochodzenia. Nie są to li tylko czcze przechwałki, bo naturalność aż bije z tej uroczej woni.
Portofino otwiera się przepiękną mocną i naturalnie pachnącą mieszanka cytrusów (w tym głównie bergamotki i cytronu), nut zielonych (petit grain) oraz orzecha i kwiatu pomarańczy. Całość jest wibrująca, lekko słodka, lekko cierpka i bardzo sugestywna. Dosłownie zapiera dech w piersiach. Już dla samego otwarcia warto przynajmniej sprawdzić te perfumy. Mnie ono po prostu urzekło. Ma w sobie jakiś element retro, klasyczny sznyt, jakby pierwiastek dawnych szyprów, będąc jednocześnie bardzo dzisiejsze. Ale dalej wcale nie jest gorzej. Gdy już feeria cytrusów opadnie (a trwa ona dobre kilkanaście minut) zapach zielenieje i staje się lekko gorzki. Demachy zastosował tu ten sam patent, co Jean-Claude Ellena w swoim Vetiver Tonka i umieścił w centrum zapachu nutę gorzkiego orzecha, którą bardzo dobrze uzupełnia zieloność liścia pomarańczy i galbanum. W efekcie zapach nabiera intrygującej, jakby szorstkiej i gorzkawej faktury. Finisz jest podobnie szorstki, dość suchy i drzewny, utrzymany w nowoczesnym klimacie. W jakimś stopniu ta kompozycja – poza bazą – przypomina mi Eau Sauvage, choć tam gorzkawą nutkę wprowadza nie orzech a jaśmin.
Perfumy mają zadowalającą projekcję i ponad 8 godzinną trwałość. Są doskonałym wyborem na ciepłą aurę, choć pewnie rozświetlą też skutecznie jesienne słoty.
Flakon ma prosty kształt i prezentuje się naprawdę pięknie. Wykonany jest perfekcyjnie i bardzo solidnie. Zatyczka jest autentycznie posrebrzana (z czasem ciemnieje). Elegancki i niewymuszony umiar, szyk i klasa. Podobnie jak sam zapach.
Gdyby trzymać się utartych schematów, Escale a Portfino jest zdecydowanie mniej kobiecy, niż choćby irysowo-pudrowy Dior Homme. Portofino to współczesna kolońska we wzmocnionej wersji, której nie brak ani projekcji ani trwałości. Jest doprawdy rewelacyjna. Polecam testy, bo naprawdę warto.
nuty górne: kalabryjska bergamotka, włoski cytron, liść gorzkiej pomarańczy z Sycylii
nuty środkowe: gorzki orzech, kwiat pomarańczy, Hedione
nuty dolne: cyprys, cedr, galbanum, kmin, piżma
twórca: Francois Demachy
rok wprowadzenia: 2008
moja klasyfikacja: współczesna cytrusowa, aromatyczna i bardzo naturalnie pachnąca, „bogata” woda kolońska; uniwersalna, dla obojga płci; na pewno świetna na wiosnę/ lato
moja cena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 4,5/ trwałość: 4/ flakon: 5
o ile woda sygnowana nazwa miasteczka jest calkiem OK, o tyle samo miasteczko jest bez watpienia cudem!!! POLECAM!!!!
Wierzę na słowo, choć wolałbym kiedyś sprawdzić osobiście 🙂
Chętnie bym przetestowała, tylko gdzie można znaleźć te perfumy? Jeśli chodzi o zapachy na lato, ostatnio się zakochałam w L’eau de gentiane blanche Hermesa. Uważam te perfumy za cudowne, bo są świeże, ale nie cytrusowe (lubię cytrusy, ale jakoś do mnie nie pasują), poza tym jest to bardzo prosta, gorzka kompozycja bez wetiweru (który też lubię, ale ileż można mieć wetiwerowych perfum?).
Te perfumy można znaleźć w jednej z dużych sieciowych perfumerii. Są bez problemu dostępne. Gentiane Hermesa to bardzo interesujące i nietypowe, gorzkie i nieco cierpkie pachnidło. Także je lubię.
Escale a Protofino są naprawdę przepiękne 🙂 Przypominają mi Armani Eau Pour Homme oraz Tom Ford Neroli Portofino, w których również główną rolę odgrywa nerola. Chyba będzie to mój wybór na wiosnę i lato 🙂 Niestety doszły mnie słuchy, że są one powoli wycofywane ze sprzedaży (koniec produkcji/reformulacja?) Warto więc zaopatrzyć się we flakonik 😉
Ten zapach to jeden z wielu dowodów na mistrzostwo Demachy’ego, gdy chodzi o nuty cytrusowe i drzewne.
..Był fenomenalny !