Pierwszy męski zapach Toma Forda Tom Ford for Men nie przypadł mi do gustu. Zapamiętałem go jako zaskakująco nijaki, mdło-cytrusowy, pozbawiony mocy i trwałości. Później miałem okazję testować w perfumerii wersję Extreme. Ta zabrzmiała mi wówczas znacznie lepiej. Gęściej, mocniej, bardziej charakternie i intrygująco. Koniec końców testy „domowe” niestety nie potwierdziły mego entuzjazmu. Owszem, w świetle pierwszego, naprawdę marnego Tom Ford for Men, wersja Extreme wypada nieco lepiej, ale to wciąż dziwnie bezpłciowy, nudny i jakby niedokończony zapach. Nie ma on absolutnie nic wspólnego z przyczepioną mu „ekstremalną” etykietką… Nie ma w nim doprawdy nic, ale to nic ekstremalnego. Zdumiewające, jak mocno jakością ustępuje szeregowym damskim zapachom tej samej marki (jak choćby White Patchouli czy Black Orchid), nie wspominając już o kompozycjach z linii Private Blends.
Owszem jest w tym zapachu całkiem ciekawa męska i zmysłowa nuta. Połączenie słodkich cytrusów z czekoladą, słodkimi truflami i tabaką daje intrygujący efekt. W pierwszych minutach rzecz pachnie dosłownie jak rozrzedzona polewa czekoladowa. Zapach ma sygnaturę, ma charakterystyczną kombinację nut, która nawet mi się podoba. Niestety jest jedno duże „ale”. Pomijając fakt, że Extreme od razu, bez zbędnych ceregieli, odsłania swoje główne atuty, to jeszcze – co gorsza – nie pozostawia nic na później, ponieważ zaskakująco szybko znika ze skóry, stając się jedynie wspomnieniem samego siebie. Szkoda, ogromna szkoda, bo gdyby zapach ten miał głębię i bogactwo Tobacco Vanille i tnąca powietrze projekcję Grey Vetiver, byłby naprawdę doskonałym męskim pachnidłem. Extreme pachnie na mnie w sposób zauważalny ledwie 3 godziny, po czym lokuje się przy samej skórze i nie chce z niej projektować, do tego stopnia, że zapominam, że go w ogóle użyłem. Niestety.
Mimo deklarowanego przez producenta bogactwa składników (no bo czegoż tu nie ma? fiołek parmeński, czarna trufla, czarna śliwka, czarna figa, kadzidło Shoyeido -cokolwiek to oznacza, a brzmi to wszystko co najmniej niedorzecznie) zapachowi brak głębi, kompozycyjnego szlifu, sensownej ewolucji. Od razu pachnie jak własna baza. Jest jak szybki seks bez gry wstępnej podczas after party po jednym z nowojorskich pokazów mody. Tak go widzę. Jako taka – szybka, wieczorowa olfaktoryczna broń faceta udającego się do klubu w celu uwiedzenia i, przepraszam za wyrażenie, „zaliczenia” równie szybkiej jako on „panienki”, Extreme może okazać się przydatny i trafiony… Niestety mimo – niczym nie uzasadnionej – wysokiej ceny koniec końców pachnie on tanio i marnie. Nawet elegancki i naprawdę udany flakon nie ratuje tu sytuacji. Jeżeli już szukamy czegoś w podobnym klimacie, ale o niebo lepszej jakości i z prawdziwą klasą, proponuję Guerlain L’Instant Pour Homme (w wersji EDT) nieodżałowanej Beatrice Piquet. W tej konwencji nie można chyba zrobić nic lepszego…
nuty górne: cytryna, bazylia, kolendra, kardamon, cynamon, rumianek, czystek (labdanum)
nuty środkowe: czarna śliwka, fiołek parmeński, cedr, drewno sandałowe, szafran, tymianek, czarna figa
nuty głębi: rum, wetiwer, karmel, wanilia, czarna trufla, balsam jodłowy, skóra, ambra, paczula, kadzidło Shoyeido
twórca: brak danych
rok wprowadzenia: 2007
moja klasyfikacja: współczesny męski zapach wieczorowy o wysokiej cenie i niskiej jakości; dla mężczyzn, którzy chcą pachnieć nie ważne jak, byle Tomem Fordem (to jednak lepiej sięgnąć po Grey Vetiver); wg mnie szkoda czasu i pieniędzy
ocena w skali 1-6: kompozycja: 3/ moc: 3,5/ trwałość: 3/ flakon: 5
Dziwnie czułem się, czytając tę recenzję. Tak jakbym to ja był jej autorem. Mam identyczne odczucia.. baaa – nawet skojarzenia, bo też o wiele bardziej od Tom Ford Extreme podoba mi się Guerlain L’Instant EDT i to właśnie o tym zapachu pomyślałem w kontekście Forda. W perfumerii TF Extreme zaintrygował mnie – do tego stopnia, że postanowiłem wziąć udział w rozbiórce, dzięki której zdobyłem 10 ml dekant. Niestety – wielkie rozczarowanie. Próbowałem dac zapachowi szanse, ale po kilku dniach szczęśliwie znalazł się kupiec na pozostałe 9 ml 🙂 Generalnie, całą linię TF omijam szerokim łukiem. Jedyny wyjątek to Black Orchid, tylko ta cena.
Dość rzadko spotykana w temacie zapachów zbieżność oceń i odczuć. Zapachy wszyscy odbieramy bardzo subiektywnie, bo nie potrafimy odłączyć samej woni od powiązanych z nią skojarzeń, wspomnień i emocji. Ale jak widać zdarzają się bardzo zbliżone oceny. Szkoda, że w tym przypadku niestety niezbyt pozytywne. 🙂
Ja z męskich zapachów Forda lubię Grey Vetiver. Ten mu się nawet udał.
Poznałem Ford for Men i wersję Extreme jedna z nich to skojarzenia pieprzowo imbirowe jakie obrazują mi Euphorię Klaina.
Dwa dni temu perfumeriach pojawiła się nowa wersja Dior Homme Sport, stara z imbirem w sercu została zamieniona nutą irysa w środku zapachu, cedrat i cedr zostają bez zmian. Stary sport został spakowany i odesłany do dystrybutora, podobnie się rzecz ma z Miss Dior Cherie L’eau, którą zastąpiła Eau Fraiche pachnąca mydłem Jeleń po stronie damskiej. Nowy sport to inny odbiorca ponieważ zbliżył się on do niedawno wycofanej wody kolońskiej. Patrząc z punktu widzenia sprzedażowego Dior notuje diametralne spadki sprzedażowe.
Bardzo interesujące jest to co piszesz! Wniosek taki, że Dior Homme Sport będzie pachniał teraz bliżej Dior Homme Cologne, a orzeźwiający duet cytrusów i imbiru przechodzi do historii. Nie wiem, czy to dobre informacje…W każdym razie muszę koniecznie przetestować nowe forumlacje Diorów przy najbliższej okazji.
pierwszy test mnie zauroczył ale nie zalegał mi w pamięci, za to Grey Vetiver mnie tak długo męczył aż kupiłem setkę, zapewne kupię kolejna gdy skończe obecną, z wersją extreme tak nie będzie, mam podobne odczucia do Waszych… podawany skąłd to jakaś kpina z klienta…
Z tym składem to jakiś szacher-macher, ściema i wydmuszka. Bez dwóch zdań. Kto to w ogóle wymyślił??
podobnie jest z zapachem TF for men!! o ile fqjcior pamietasz, wysylalem ci cala butle do przetestowania wraz z wieloma innymi..do dzis u mnie stoi prawie nietknieta…wielkie rozczarowanie tym zapachem!!!za niemale pieniadze|!!!!
Pamiętam to dokładnie. Miałem okazję wówczas zapoznać się w wieloma ciekawymi zapachami. 🙂 Niestety TF for Men do interesujących nie należy. Porażka. Z jego mainsteramowej linii bronią się jedynie Grey Vetiver. Niezłe wrażenie zrobił na mnie tez najnowszy Noir, ale tak naprawdę jakość odnajdziemy przed wszystkim w jego Private Blends, które charakteryzują się także tym, że są bardzo „noszalne”.
dokladnie! mialem okazje zapoznac sie z tzw seria „Private.. i przyznac musze , ze jest doskonala!!!sa to male” dziela sztuki”zamkniete w bardzo prostych ale jakze stylowych flakonach!
Niestety kupilem najdrozej jak sie dalo, bo w Douglasie. Oczarowal mnie flakon i zapach z poczatku, bo mnie akurat sie spodobal. Trwalosc, projekcja sa natomiast skandaliczne, niewarte nawet 1/4 ceny. Dziwne to, ze kreatorzy wypuszczaja cos takiego nie bojac sie, ze produkt zszarga ich dobra opinie. Bubel za 5 stow, z czego rzecza najwartosciowsza jest butelka.
Czyli nie tylko ja zostałem nabity w piękny flakon. Niestety, mam identyczne doświadczenie i także z Douglasa. Złożyłem reklamację na zwrot pieniędzy bądź wymianę na inny produkt, bo dla mnie niedopuszczalne jest, by wydając kilka stów otrzymać coś, czego trwałość ulatuje po 30 min. (sic!).
Przyjeli reklamacje? Czy uslyszales, ze widzialy galy/nos co braly?
Złożyłem reklamację i na podstawie prawa konsumenta w ciągu 14 dni roboczych firma miała się do niej ustosunkować, czego… nie zrobiła (sic!). Dostałem zwrot kasy od Douglasa. Podwójny minus dla Toma Forda i jego przedstawicieli.