Le Labo (6) – „Fleur d’Oranger 27″

Francoise Caron – to perfumiarka wymagająca przedstawienia, bo mimo idealnego pochodzenia (urodzona w Grasse, siostra perfumiarza Oliviera Crespa, córka i wnuczka dystrybutorów materiałów dla przemysłu perfumeryjnego), kierunkowego wykształcenia  (Roure/Givaudan) i sporego dorobku, zdaje się pozostawać gdzieś poza głównym „gwiazdorskim” spektrum, jakby z dala od reflektorów. Zamiast mówić o sobie, udzielać wywiadów czy pisać książki, pozwala, by mówiły za nią jej pachnące dzieła. I mówią bardzo wiele. Caron w 1979 roku stworzyła uwielbiany przez przedstawicieli obojga płci, legendarny Eau d’Orange Verte dla Hermesa, co, jak sądzę, już wystarczyłoby, by uznać jej kunszt. Ale Francois to także autorka m.in. Ombre Rose dla Jean-Charlesa Brosseau, Iris Nobile Acqua Di Parma, Tumulte Pour Homme Ch. Lacroix, kultowego Cuiron dla Helmuta Langa, niszowych Palisander i Rose dla Comme des Garcons. Imponujące portfolio zapachów wybitnych i niejednokrotnie historycznych! Twórcy Le Labo docenili jej kunszt zamawiając u niej  perfumy do swej kolekcji.

Fleur d’Oranger 27 

Zanim opiszę moje wrażenia z obcowania z tymi perfumami, kilka zdań na temat samego składnika. W perfumiarstwie przyjęło się nazywać kwiatem pomarańczy (orange blossom, fleur d’oranger) absolut uzyskiwany z kwiatu gorzkiej pomarańczy w procesie ekstrakcji rozpuszczalnikami. Z tego samego kwiatu, tyle że metodą destylacji parowej, uzyskuje się tzw. olejek neroli, który – by pozostać wśród perfum Le Labo – jest głównym składnikiem kompozycji Neroli 36, o której dopiero co pisałem. Zapach absolutu jest cięższy, bogatszy, cieplejszy i bardziej zmysłowy, niż olejku neroli.

Fleur d’Oranger 27 to kompozycja, nad którą Francoise Caron pracowała ponad 3 lata. Wpisuje się ona w słoneczną i zmysłową, białokwiatową estetykę zapachów Daphne Bugey (choć nie mam wątpliwości, kto jest tutaj mistrzem, a kto uczniem) i plasuje się olfaktorycznie gdzieś pomiędzy jej Bergamote 22 i Neroli 36. Ściślej mówiąc – bliżej tej pierwszej (mam wrażenie, że podstawowa różnica między nimi to odwrócone proporcje olejku bergamotkowego i absolutu kwiatu pomarańczy, ale to oczywiście uproszczenie). Cała kompozycja powiązana i wzmocniona jest syntetycznymi piżmami. Jest jednocześnie świeża, ciepła i zmysłowa. Bardzo harmonijna i naprawdę piękna. W mojej subiektywnej ocenie urodą dorównuje Bergamote 22, pozostawiając Neroli 36 nieco z tyłu. Ma bardzo dobrą, ok. 10-cio godzinną, trwałość i raczej grzeczną projekcję. Ewoluuje raczej minimalnie, wytracając z czasem świeżość na korzyść najpierw delikatnej kwiatowości, a później ciepłej zmysłowości.

Celowo umiejscowiłem kompozycję Francoise Caron w kontekście wspomnianych dwóch zapachów Daphne Bugey, by podkreślić ogromne ich podobieństwo. Zaryzykuję stwierdzenie, że dla przeciętnego nosa mogą się one wydawać wręcz identyczne. Ale jak wiemy, Le Labo kieruje swoje pachnidła raczej do koneserów i klienteli wymagającej oraz bardzo często świadomej perfumowej tematyki. W tym kontekście oferowanie tak niewiele różniących się od siebie zapachów jest dowodem na bardzo specyficzne, mało komercyjne wydawać by się mogło,  podejście do biznesu. Już samo rozróżnienie olejku neroli i absolutu z kwiatu pomarańczy jako tematów dwóch osobnych produktów, do tego jeszcze trzeci zapach z bergamotką na przedzie, ale i kwiatem pomarańczy w sercu, ma w sobie wręcz pierwiastek edukacyjny! Wg mnie wystarczyłaby w ofercie Le Labo jedna kompozycja z tych trzech. Właśnie Fleur d’Oranger 27, która łączy świeżość Bergamote 22 z kwiatową zmysłowością Neroli 36. Ale – jak wiadomo – od przybytku głowa nie boli, a szerszy wybór oznacza więcej możliwości.

główne składniki: kwiat pomarańczy, bergamotka, petit grain, cytryna, piżmo

cdn.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s