Mój szacunek i podziw dla Jean-Paula Guerlaina i perfum, które stworzył, jest naprawdę ogromny. To jego zasługą było wprowadzenie do oferty marki Guerlain perfum dedykowanych mężczyznom. Wszystko zaczęło sie w 1959 roku od sławnego i genialnego Vetiveru, który do dziś pozostaje chyba najdoskonalszym zapachem z trawiastym składnikiem w roli głównej. Ale spod jego rąk wyszły także takie niekwestionowane arcydzieła perfumerii męskiej jak Habit Rouge (1965), Derby (1985), Heritage (1992) czy Coriolan (1998). Wszystkie genialne, arcymęskie, jedyne w swym rodzaju. Nie dam złego słowa powiedzieć o Mistrzu Guerlainie i jego perfumach. Niestety…. jego czas jako kierującego firmą minął, awłaściwie to jego „era” została brutalnie zakończona po tym, jak w wywiadzie dla francuskiej telewizji w październiku 2010 roku pozwolił sobie na niestosowny, rasistowski komentarz. Choć miał on w zamierzeniu żartobliwy charakter, to w niezwykle wyczulonej na sprawy narodowościowe i rasowe Francji wystarczyło, by następnego dnia pod butikiem Guerlaina w Paryżu przy Champs-Elysees pojawiły się grupy manifestantów bojkotujących szacowną markę, ten niezwykły klejnot francuskiej kultury i sztuki. Mimo szybkich przeprosin Guerlaina reakcja akcjonariuszy firmy była niemal natychmiastowa. Kontrakt Jean-Paula jako mentora i doradcy (bowiem głównym nosem Guerlaina, tzw. in house perfumer, jest od 2008 Thierry Wasser) został natychmiast zerwany, a ten odsunięty od decyzji mających wpływ na firmę. Jego miejsce, jako person in charge, zajął Thierry Wasser. Od tego momentu to właśnie Wasser odpowiada za kierunek, w jakim zmierza ta niezwykła firma. Ta bardzo smutna historia uczy, do jakiego „przesadyzmu” doszło francuskie społeczeństwo w zakresie – paradoksalnie -nietolerancji wobec wszelkich przejawów ksenofobii i rasizmu. Wypowiedż Jean-Paula Guerlaina miała być niewinnym żartem, ironiczną uwagą dotycząco tego, jak ciężko pracował nad zapachem Samsara, a stała się przyczyną iście historycznych zmian w „rodzinnym” biznesie Guerlain (który od pewnego czasu nie jest już stricte rodzinny, bowiem Guerlaina należy do koncernu Louis Vuitton & Moet Hennessy). Co ciekawe, Thierry Wasser jest pierwszym w ponad 180 letniej historii marki głównym perfumiarzem spoza rodziny. Syn Jean-Paula nie chciał kontynuować rodzinnej tradycji i poszedł własną drogą życiową.
Thierry Wasser ma niezwykle trudne i odpowiedzialne zadanie. Ma z sukcesem wprowadzić markę w XXI wiek, ma optymalnie umiejscowić Guerlaina na współczesnym trudnym i niezwykle konkurencyjnym, nastawionym na gigantyczne obroty i szybki zysk, rynku perfum. Jest to o tyle trudne, że Guerlain jest firmą bardzo tradycyjną i nieco wyniosłą, dumną ze swej historii i swych osiągnięć, stawiającą od zawsze na bezkompromisową jakość, a nie ilość. Stroniąca od badań rynku, testów konsumenckich i schlebianiu masowym gustom. Thierry Wasser zdaje sobie jednak sprawę z tego, że w efekcie pozostawienia takiego stanu rzeczy, Guerlain może w najlepszym razie skończyć jako muzeum perfum. Stąd konieczne są zmiany nie tylko w podejściu do biznesu, ale i w samych perfumach. Nowe czasy – nowe wyzwania.
Nowe perfumy Guerlaina muszą trafiać w gusty możliwie szerokiej rzeszy konsumentów, przy jednoczesnym zachowaniu wysokiego poziomu ich jakości, tak by nie deprecjonować marki. Klasyki Guerlaina pozostają w ofercie jako dorobek i spuścizna marki. Niektóre z nich stanowią bazę dla Wassera do własnych interpretacji i wariacji. „Kocham jego perfumy” – mówi Wasser o swym mentorze. „Moimi pierwszymi były Habit Rouge.„. Wasser właśnie opracował własną wariację na ich temat. Jego Habit Rouge L’Eau, mający właśnie albo już za chwilkę swą premierę, jest – jak się pewnie domyślamy – lżejszą i łatwiejszą w noszeniu adaptacją sławnego oryginału. Lekko świeży, z mniej cytrusowym otwarciem i lżejszą bazą, pozbawioną zupełnie nuty skórzanej będzie z pewnością świetną propozycją dla współczesnego mężczyzny.
Innym efektem działań nowego szefa Guerlaina jest najnowsza kompozycja Shalimar Parfum Initial. Odmłodzone i uwspółcześnione przez Wassera wcielenie klasycznego zapachu Jean-Paula Guerlaina jest skierowane do młodych, a nawet bardzo młodych kobiet i ma być ich pierwszym Shalimarem, a nawet pierwszymi perfumami w ogóle, a także zapachem otwierającym drzwi dla klasyka w przyszłości, gdy już do niego „dojrzeją”.
Ale wróćmy jeszcze do męskich pachnideł Guerlaina. Sławny Vetiver póki co pozostaje zapachowo nietknięty i jedynie zmienił niedawno flakon na identyczny z flakonem Habit Rouge. Zresztą zapach ten był już niegdyś w latach 1988-2000 sprzedawany w takiej właśnie butelce, której jestem zresztą przeszczęśliwym posiadaczem.
Bardzo cenię męskie perfumy Guerlaina. Szczerze mówiąc nie znam zapachów, które miałby w sobie więcej klasy i elegancji niż te stworzone przez Jean Paula. Chciałem, by wpis ten był swego rodzaju hołdem dla niego i dla tej niezwykłej marki, a także przygotowaniem gruntu pod mającą się pojawić wkrótce na blogu recenzję Coriolana. Zapraszam do śledzenia bloga!
Pamiętam te słowa… „Pracowałem jak Czarnuch na sukces Samsary” (to chodziło o Samsarę, co nie?).
Szkoda, że tak się to kończy. Spod nosa Wassera wychodzi głównie pop-papka.
Dokładnie o te słowa chodziło. No i oczywiście miałem na myśli Samsarę. Shalimar to dziecko Jacquesa Guerlaina, dziadka Jeana-Paula. Już poprawione 😉
wielka szkoda, że mentor musi odejść… ale cóż będąc osobą niemal publiczną i wysoce opiniotwórczą, trzeba liczyć się z tym co się mówi… szczególnie gdy w rachubę wchodzi bojkot wywołany negatywnym PR… Guerlain osobiście na własnej skórze przekonał się co oznacza nietaktowna wypowiedź…
szkoda, że na naszym podwórku nazywanie wykształciuchami inteligencji, Ślązaków Niemcami i mówienie do bezdomnego spieprzaj dziadu przechodzi bez echa…
Oczywiście przykład Guerlaina to przesadyzm i jego usunięcie to skrajna nadgorliwość, bo IMO uważam, że największymi rasistami są z reguły właśnie mniejszości… które zapominają, że akurat w przypadku Francji, są tam jedynie gośćmi… ale skoro francuzi pozwalają wchodzić sobie na głowę to proszę bardzo… za niedługo miejsce Notre Damme zajmie meczet a daniem narodowym stanie się kebab…
Cóż, wyrok w sprawie J-P G wcale nie jest tak łatwy do zanegowania.
Z kontekstu całości spornej wypowiedzi wynika, że ważniejsze było zdanie, które padło zaraz po niesławnym „pracowałem jak Czarnuch” [bo tak należałoby przetłumaczyć ów termin na język polski]; Guerlain powiedział: „nie wiem, czy jakikolwiek Czarny pracował tak ciężko [w domyśle: jak ja]”.
O ile pierwsza część wypowiedzi od biedy może być potraktowana jak wynurzenia szacownego, zamożnego Europejczyka starej daty, o tyle druga zalatuje już kolonialnymi miazmatami oraz zwykłą arogancją. Taa, jasne: oni obijali się na wakacjach zagranicznych, paląc zioło oraz tworząc bluesa, reggae, jazz i inne gatunki muzyczne. 😉
Właśnie TO, takie nagromadzenie klisz myślowych wkurzyło wielokulturowe francuskie społeczeństwo.
Może rzeczywiście Guerlaina, jakby nie było potomka ludzi, dzięki którym marka zarabia dziś okrągłe miliony, nie trzeba było od razu wpychać w dyby i przedstawiać jako wroga publicznego, ale – nie oszukujmy się – tego typu gafa mogłaby się powtórzyć. To już zbyt duże ryzyko, nie tylko handlowe. 🙂
Nikt nie lubi być obrażany. A sporna wypowiedź, mimo że nie celowo, obraziła wielu.
I wiesz, co moim zdaniem jest tu zasadniczym problemem? To, co napisałaś w ostatnim swoim zdaniu. „Obraziła wielu”. Moim zdaniem to gruuuuuuba przesada, ale mi trudno jest postawić się w sytuacji „wielokulturowego francuskiego społeczeństwa”. Wiem jedno – wszelkie mniejszości wszędzie, także w Polsce, są nadwrażliwe. Nie jestem zwolennikiem dyskriminacji w żadnym razie, ale przegięć nie powinno być w żadną stronę. Reakcja na słowa Guerlaina była – moim zdaniem – histeryczna i przesadna, tym bardziej ze szybko zrozumiał swój błąd i przeprosił.
Ech, to się nie dogadamy; w tej kwestii oczywiście. 🙂
Przez ładnych kilka lat w centrum mojej uwagi znajdował się etnocentryzm, mowa i zbrodnie nienawiści, ludobójstwo, negatywne stereotypy i klisze i tak dalej. Coś takiego zmienia spojrzenie na sytuację „mniejszości”.
A przewrażliwienie, coś w tym jest. Tylko co? I ile? Kwestia dyskusyjna. Choć myślę, że to nie czas ani nie miejsce na ideologiczne „starcie tytanów”. 😉
to zrozumiałe, że oczekiwania wobec zapachów Guerlain są wygórowane. Spojrzeć należy w odwrotnym kierunku na półkę z damskimi zapachami. Żadna marka na przestrzeni trzech lat nie wypuściła na rynek zapachów na tak wygórowanym poziomie. Idylle w moim przekonaniu jest jedną z najlepszych kompozycji kwiatowo szyprowych w sieciowych perfumeriach, wkrótce premiera Shalimar Parfum Initial, który już nabyłem i przyznam, że będzie to jedna z najciekawszych premier tego roku. W związku z premierami właśnie w perfumerii Douglas wszedł Eau d’ Ikar marki Sisley zdominowany na każdym etapie esencją z krzewu pistacji. Zachęcam do testów
Tym bardziej zadanie Wassera jest trudne, choć jedno jest pewne – to wybitny nos. Jean Paul Guerlain nie postawiłby na złego konia. Wiemy, że konie to jego druga największa pasja. 😉
fqjcior, bardzo dobry i ciekawy artykuł. Myślę, że udało ci się bez prawienia zbytnich komunałów to, co było założeniem – oddałeś hołd marce. Rzeczywiście, obcując z jakimkolwiek Guerlain’em nie można się oprzeć wrażeniu, że – niezależnie od własnego gustu zapachowego – obcuje się z czymś wysokiej klasy. Rozumianej w dobrym, pozytywnym sensie dodam. Co do określenia, za które pan został pozbawiony czci i honoru, to cóż… Mam wrażenie, że już jakiś czas temu „przekręciliśmy się” o 180 stopni i brniemy dalej – dziś w ramach politycznej poprawności nie wolno powiedzieć wielu rzeczy. Tolerancja polega chyba na tym, że każdy może wygłaszać swoje poglądy czy swobodnie żartować. Obecnie jest ona jednobiegunowa.
Dziękuję, belor. Zgadzam się w pełni co do tego, że tzw. polityczna poprawność i tolerancja to dwa różne bieguny, także w naszym kraju.
hmm, nie wiem, czy francuskie „negre” nalezaloby tlumaczyc jak angielskie „nigger”? chyba bardziej jak „negro”, co nie oznacza „czarnucha” tylko jest juz nieuzywana wersja obecnie stosowanego zwrotu „czarnoskory”. w wielu miejscach doszlo do takiego przekrecenia znaczen, a jesli wezmiemy pod uwage, ze JPG jest w podeszlym juz wieku, to nietrudno zrozumiec, dlaczego uzyl przestarzalego zwrotu, ktory dla niektorych okazal sie zbyt mocny. pomijajc wielki szacunek i podziw dla jego pracy, nie wiem czy nalezaloby te wypowiedz przyjmowac i okreslac jako rasistowska, bo JPG nie jest na tyle glupi, by ni stad ni zowad dawac wyraz swoim rasistowskim (jesli w ogole) pogladom… widzialam ten wywiad i choc byloto niezbyt fortunne przyjeto to ze zbyt duza przesada… a propos spytalam czarnoskorego znajomego czy bylby tym urazony i zaczal sie smiac stwierdzajac, ze doskonale wiemy o co tu chodzi i jak prasa potrafi przedstawic pewne fakty tak, by ludzie pomysleli o nich w okreslony sposob.
Mo kochani, skoro bawimy się w spółkę z Inwestorem takim jak Louis Vuitton & Moet Hennessy to należy się spodziewać wszystkich dobrych ale i złych konsekwencji. Gdyby Guerlain nie miał taaakiego inwestora robiłby sobie co chciał i mówił co chciał, miałby wierna rzeszę klientów, ale byłby pewnie butikiem, może małą siecią butików. No a tak jest masowa klientela, masowe wymagania ale masowy napływ pieniędzy. Cos za coś.
Trudno się nie zgodzić z tymi stwierdzeniami. Całe szczęście Guerlain działa dwutorowo, rozwijając także ofertę butikową wysokich lotów, pielęgnując tradycję.