Bvlgari „Aqva Pour Homme”- chłód oceanicznej głębii

Bvlgari Aqva Pour Homme nie pozostawia nam złudzeń ani tajemnic. Nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z zapachem wodnym. Podobnie zapach ten kwalifikuje większość perfumowych portali. Ale czy jest to po prostu kolejny zapach wodny?

Specyficzna zielono-gorzka (stęchła?)  nuta to ten element Aqua, który nie pozwala mi myśleć o tym zapachu bez kojarzenia go z 11 lat starszym L’Eau d’Issey Pour Homme Issey Miyake, tego samego autora zresztą. Dlaczego? Ta nuta łączy obie kompozycje o ewidentnie wodnym charakterze (L’Eau = Aqua = Woda). Poza tym wspólnym pierwiastkiem są to jednak dwa różne zapachy. Podczas gdy L’Eau jest zapachem radosnym – głównie dzięki bukietowi kwiatów zamkniętemu w jego sercu (przypomina mi krystalicznie czysty strumyk płynący sobie spokojnie przez las i słoneczne polany, niosący lilie wodne, liście i gałązki), o tyle Aqua ma w sobie nieprzeniknioną, mroczną, oceaniczną głębię, w której czujemy morską florę w postaci wszędobylskich wodorostów. Właśnie. Cavallier zastosował w Aqua nutę wodorostu Posidonia (a być może nawet składnik z niego pozyskiwany, tego nie umiem stwierdzić). W bazie zaś umieścił składnik – nutę nieodłącznie kojarzoną z morzem – mineralną ambrę. Specyficzna słona nuta ambrowa gnieździ się na skórze przez wiele długich godzin, sugestywnie symulując zapach morskiej soli na nagrzanej słońcem skórze. Czuję ją nawet ponad 12 godzin po użyciu, bo Aqua ma świetną trwałość (choć ostatnie godziny to raczej delikatny szum niż morskie bałwany), przy umiarkowanej projekcji i raczej niewielkiej ewolucji na skórze.

Cavallier odświeżył w Aqua Pour Homme temat „akwatyczny” ukazując go jednak w innym kontekście niż w L’Eau. W efekcie powstał zapach nie tyle świeży czy wodny w sposób, jaki wydawać by się mógł „normalny” czy też naturalny, ile „słonomorski”, nieco konfudujący i … w sumie dość dziwaczny. Na pewno odważny i mimo wszystko – jak to zawsze u Cavalliera – bardzo dobrze się noszący.

Flakon to – zaskakująco – być może nawet najmocniejsza strona Aqua. Czarno-zielona kropla (pęcherz powietrza?) leży w dłoni przecudnie, dając dużą radość z samego obcowania z nim jako przedmiotem. Nazwa, zawartość i forma flakonu, który może również kojarzyć się z kamieniem, któremu obły kształt nadał przez długie lata ocean,  są w doskonałej synergii, prezentując swego rodzaju unikatową i nową jakość.

bvlgari-aqva_pour_homme

 

Nuty głowy: mandarynka, pomarańcza, liść gorzkiej pomarańczy

Nuty serca: lawenda, bawełna, wodorost Posidonia

Nuty głębi: mineralna ambra, szałwia, nuty drzewne

twórca: Jacques Cavallier

rok wprowadzenia: 2005

moja klasyfikacja: osobliwe i oryginalne pachnidło, uniwersalne, z lekkim przechyłem na wiosnę i lato, raczej nowoczesne i odważne – idealne dla takich właśnie mężczyzn

ocena w skali 1-6: kompozycja: 4,5/ moc: 4/ trwałość: 5/ flakon: 6

3 uwagi do wpisu “Bvlgari „Aqva Pour Homme”- chłód oceanicznej głębii

  1. pierwszy raz jak poczułem na kimś Aqua’e pomyślałem: fuck! co to tak pięknie pachnie?, pierwszy raz jak użyłem na sobie pomyślałem: ale cudo, ta wodorostowość wiła się wokół mojej szyi i wpadałą wprost w objęcia moich włosków w nosie ;P prócz oczywistego czyli dna morskiego(mrocznego, zielonego jak sam flakon, na swój sposób świeżego) przypomina mi pachnącą algami morskimi skórę mojej narzeczonej po kąpieli algowej, coś pięknego!

  2. Bvlgari APH za bardzo dymi tymi wspomnianymi glonami /wodorostami czy czym tam jeszcze. A już wersja Marine to w ogóle czysty hardcore…

    PS. Kiedy się doczekamy recenzji AQUA i CHIC Caroliny Herrery? 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s