Następca klasycznego Egoiste z 1990 roku zdobył zdecydowanie większe uznanie mężczyzn na całym świecie. Czy słusznie? Na to pytanie być może uda mi się odpowiedzieć w tym wpisie.
Na wstępie warto nadmienić, że nad zapachem pracowało dwóch perfumiarzy. Oprócz Jacquesa Polge’a w tworzeniu Platinum asystował mu niejaki Francois Demachy – obecny nadworny nos Diora i szerzej człowiek odpowiedzialny za kwestie perfum w całej grupie LVMH (Louis Vuitton & Moet Hennessy). W tej więc chwili szycha najwyższch lotów w grupie dóbr luksusowych, ale przede wszystkim Mistrz perfumiarstwa. Przekonał mnie o tym już niejednokrotnie, a kolejnym dowodem jego kunsztu jest moim zdaniem najnowsza odsłona Fahrenheita – Aqua. Ale o tym w którymś z kolejnych wpisów.
Dlaczego wspominam o Demachy’m w aspekcie Platinum? Bo czuję w nim wyraźnie jego rękę. Wystarczy choćby porównać go z Dior Homme Sport, by zauważyć analogię. Oba pachnidła mają wspólną cechę w postaci wibrującej, ziołowej, świeżej natury oraz tej szczególnej, bardzo męskiej ziołowo-zielonej aury, która nieprawdopodobnie niesie się za nosicielem, na każdym kroku dając o sobie znać. O ile w Dior Homme Sport rządzą cytrusy i imbir, o tyle w Platinum mamy petit grain i szałwia. Jednak dzielą one kilka innych ważnych składników: rozmaryn, lawenda, wetiwer, cedr, co niewątpliwie ma wpływ na pokrewieństwo obu kompozycji.
Po bardzo ostrym, niesamowicie orzeźwiającym początku z cudnie zielonym liściem pomarańczy, rozmarynem i lawendą, zapach osiada na skórze i odsłania swoje ziołowo-zielone serce, w którym ową ziołowość powoduje szałwia, zaś zieloność – galbanum. Ta niesamowita żywica, zwana „zielonym kadzidłem”, w naturze pachnąca jak 1000 krotnie skoncentrowany sok wyciśniety ze świeżej fasolki strączkowej, odciska tutaj swoje wyraźne, nieco gorzkawe, nieco cierpkie piętno. Cierpkość to dobre określenie na to, co dzieje się w sercu Platinum, które zresztą trwa, zdawać by się mogło, bez końca. W fazie bazy w sumie niewiele się zmienia, zapach stopniowo wygasa na skórze, od czasu do czasu dając o sobie znać strzykając drobnymi igiełkami cedru zanużonymi w wytrawności dębowego mchu i wetywerii. Całość stanowi zamkniętą i zwartą opowieść. To obecnie dla mnie jedne z najlepszych dostępnych męskich perfum tzw. mainstreamu. Dziś to wiem, po latach niesprawiedliwego umniejszania wartości Platinum, kosztem klasycznego Egoiste’a, (którego zresztą uwielbiam, tyle że za zupełnie inne cechy). Słowem – dojrzałem do niego. Mea culpa!
Mało jest na rynku perfum męskich, które tak udanie łączyłyby wyrafinowane nuty z absolutnie rewelacyjnymi właściwościami użytkowymi: doskonałą projekcją, ponad 10-cio godzinną trwałością i ogólnie rzecz ujmując wyczuwalną wysoką jakością zarówno składników jak i samej kompozycji. Aura, jaką wokół noszącego rozpościera Platinum jest zaiste szczególna, supermęska, elegancka, świeża, czysta i pełna klasy. Pod tym względem przypomina mi Declaration Cartiera. Mistrzowski perfumiarski duet stworzył idealne, nowoczesne jak na tamte czasy męskie fougere, które stało się absolutną klasyką i znalazło swe doczesne miejsce w garderobach wielu facetów na całym świecie. Platinum ma w sobie ponadczasowy pierwiastek męskości i starzeje się moim zdaniem lepiej od starszego brata. Mnie przekonał po kilku całodniowych, globalnych testach. Testy nadgarstkowe nie oddają sprawiedliwości, mocy i doskonałości tego zapachu. Żeby go dobrze poznać, trzeba po ponosić. Ale tak chyba jest z każdymi perfumami, nieprawdaż?
W swym charakterze bezsprzecznie mainstreamowy Platinum pozostaje jednocześnie doskonałym męskim pachnidłem typu casual. Nie dziwi mnie zupełnie jego popularność
Flakon klasyczny dla Chanela – prostota i elegancja. Klasa sama w sobie.
nuty otwarcia: rozmaryn, lawenda, liść gorzkiej pomarańczy
nuty rozwinięcia: galbanum, szałwia, geranium
nuty finiszu: labdanum, mech dębu, wetiwer, cedr
twórca: Jacques Polge/ Francois Demachy
rok: 1993
moja klasyfikacja: świeży, ale niebanalny, pełen klasy, bardzo elegancki i dający znać o sobie. Mężczyzna w niego ubrany nie pozostanie niezauważony. Gwarantuję to.
ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 5 / trwałość: 5/ flakon: 5
ciekawe jak z wiekiem doceniamy niektóre kompozycje, jak napisałeś czasami trzeba dorosnąć do żeby docenić, wieszając psy na perfumach tak na prawdę wieszamy nad sobą czarne chmury, z których kiedyś może polecieć deszcz oczyszczenia i zostaje poczucie żeśmy głupi i mało doświadczeni ludzie byli 😉 swoją droga Chanel trzyma swój poziom i jakby nie psioczyć na nią, Bleu jest dobrym pachnidłem choć niekiedy niezadowolenie bierze się z naszych niespełnionych oczekiwań, tak było w moim przypadku, teraz uświadamiam sobie, że wrócę w przyszłości do niego i kto wie może porwie me serce jak Twoje Platinum 😀
Zgadzam się z Tobą w pełnej rozciągłości. Co do Bleu to już na forum wyraziłem swoją opinie – to świetne męskie pachnidło. Kasuje w swojej kategorii większość konkurencji.
Czekałem na ten opis…w zasadzie jeszcze za czasów poprzedniej szaty graficznej bloga 🙂
Twoja cierpliwość została wynagrodzona 😉 Podobno w życiu tak jest zawsze 😉
Moim zdaniem Platinum Egoiste to miał być Drakkar Noir lat ’90-tych. W sumie ja też bardzo zlekceważyłem PE i od razu skreśliłem go po poznaniu klasycznego egoiste twierdząc że platinum jest banalny i taki powszechny. Jednak bardzo ładny i przyjemny to zapach, zdecydowanie elegancki i super męski. Zmieniłem całkowicie zdanie na temat tego pachnidła i oba chanele stawiam na równi.
No i to się nazywa uczciwe i dojrzałe podejście do sprawy. Ja także stawiam je na równi.
Wiedziałam, że ten zapach będzie musiał się u Ciebie w końcu pojawić. 🙂
No i zgadzam się. Jest casual, ale to nie przeszkadza mu być doskonale poskładanym zapachem. 🙂
Cieszę się, że masz podobne spostrzeżenia i że doceniasz Platinum, Sabbath. Pozdrawiam 🙂
To mój tzw signature scent. Uwielbiam go i mam nadzieje że nigdy nei przestanie być rozlewany 🙂
Ciesze się, że ten zapach Ci podpasował. Posiadanie własnego „siganture scent” to moje marzenie. Zapach który nieodłącznie kojarzy się z daną osobą. Ma to jednak także swoje minusy. Znużenie jest jedną z nich. Poza tym moja natura „wąchacza-badacza” mi na to nie pozwala. Wierzę, że kiedyś dorosnę do posiadania tego jednego-jedynego flakonu i wiem, że jestem w tym naiwny 😉 Może „gdy będę miał 65”?
zapach gabinetu stomatologicznego…..
to tylko znaczy, że stomatolog ma zacny gust.
Witam serdecznie.
Na jednym z zagranicznych forów wyraziłeś opinię na temat tego pachnidła,stąd
moje pytanie,posiadasz wiedzę w którym roku nastąpiła reformulacja i czy aby na pewno nastąpiła ??
W 2004 r. dostałem w prezencie flakon zakupiony poza granicami kraju i dosłownie
uwielbiałem tą wspaniałą woń bez dwóch zdań.W 2008 r. dokonałem zakupu już w Polsce w lokalnej sieciowej perfumerii i zapach okazał się być nie tak głęboki i bogaty jak ten poprzedni ale trwałość i moc niemalże taka sama czyli bardzo dobra.
Pierwszy ten z 2004 r. miał kod „5802” drugi z kolei zakupiony w 2008 r.
„8901” Mam ogromną ochotę wrócić do niego ale czy on już czasami nie odszedł…
Witam,
niestety nie mam pojęcia, kiedy nastąpiła reformulacja, ale nastąpiła z pewnością. Twoje doświadczenia zresztą także to potwierdzają. Sam bez namysłu zakupiłbym kolejny flakon, gdybym miał pewność, że to stara wersja.
Bardzo dobry opis świetnego zapachu. Luca Turin napisał o nim „Sad Fougere”, ale uważam, że kompletnie nie ma racji.Ostatnio zrobiłem sobie perfumowy rachunek sumienia i sam przed sobą przyznałem, że to chyba najlepszy zapach jaki wąchałem.
To taka nowoczesna woda kolońska, jednak mniej ciepła i jakby metaliczna. Poprzednia wersja była doprawdy genialna. Ziołowa, odświeżająca, nieco surowa ale również bardzo męska. Był czas, gdy każdy chciał pachnieć Platinum Egoiste, stąd masa podróbek i trochę się zapach zdewaluował przez nie. Ale w zasadzie jest tu wszystko czego mężczyznie potrzeba. Szałwia, lawenda, neroli, galbanum. Niby oklepane składniki, ale Polge do spółki z Demachy’m zrobili dzieło, które długo potem zachwycało kolejne pokolenia mężczyzn.
Zgoda. Platinum jest absolutnie wyjątkowy i nie będzie przesady w tym, jeśli nazwę go kwintesencją męskich perfum. Turin lubuje się w kontrowersyjnych sądach. Ma do tego prawo. A ja mam prawo się z nimi nie zgadzać. Tak jest też w przypadku jego oceny Platinum. Inna sprawa, że aktualna wersja zapachu jest faktycznie „sad”…
słyszę pogłoski o reformulacji tego klasyka, czy to prawda?
Owszem. Prawda. Zepsuto nawet jego. Szczegóły na ten temat można znaleźć tu
ale to potwierdzone? tam są tylko odczucia, chciałbym twardych dowodów na tę zbrodnię. podobno stary Egoiste też po reformulacji… czyżby chodziło o wypromowanie BŁEEE?
Cóż, pozostają jedynie poszlaki tej zbrodni. Dowodów nie ma. 😦
Świetny zapach! Taka szamponowa nuta to dla mnie odkrycie. Znacie jeszcze jakieś podobne zapachy? Głównie świeże, szamponowe, „czyste”?
Są zapachy próbujące naśladować Platinum Egoiste, ale w tym zakresie nie ma chyba nic lepszego. Szkoda czasu i pieniędzy na szukanie. 🙂
Nie obraziłbym się, gdybyś zdradził tych naśladowców 😀 Egoiste, choć zniewalający zapachem, to powalający ceną …
Dość udaną i przystępną cenowo alternatywą jest wg mnie S.T. Dupont „Passenger Cruise”. Podobno – choć tego nie sprawdzałem – bardzo podobny jest także „Legend” Mont Blanc.
Dzięki bardzo. Już wiem na co wydam pieniądze w najbliższym czasie. Po testach „Legend” Mont Blanc z chęcią podzielę się wrażeniami 🙂
Koniecznie napisz, jak sprawuje się Mont Blanc. 🙂
Długi czas poszukuję jednej perfumy, musi być mainstream’owa, bo czuć ją w tłumie nieraz. Taki zapach delikatny, podchodzi pod Platinium Egoiste, ale jest zdecydowanie mniej ostry. Głównie nuta szamponowa/mydełkowa. Masz może jakiś pomysł? Zawsze mi ludzie uciekają i nie zdążę zapytać czym pachną 🙂
Musisz nastepnym razem zapytać przechodnia albo zapytać Panią w perfumerii, co ostatnio w tym gatunku panownie chętnie kupują.
Od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga i jak na razie w niemalże 100 % zgadzam się z Twoimi recenzjami i opiniami (wyjątek stanowi Terre D’Hermes – tylko proszę nie bić;). no ale to może dlatego że miałem wersję „Pure Perfume”) Ale teraz mam przez Cibie cholerną zagwozdkę;) Najpierw przeczytałem wpis o Dior Homme. Już go kiedyś posiadałem i jakoś mnie nie zachwycił, ale po przeczytaniu wpisu przypomniałem sobie o nim. Spróbowałem na nowo i okazało się że po prostu do niego dorosłem (jest genialny i wydaje mi sie że choć nie mam go na sobie to cały czas go czuje). Ale później poczytałem o Chanel PE. Wstyd się przyznać ale nigdy nie było go w mojej kolekcji. Wpis mnie zaintrygował więc się wybrałem, „poniuchałem” i teraz za nic na świecie nie mogę się zdecydować a niestety na oba nie mogę sobie pozwolić. Chyba będę musiał używać na zmianę. Pozdrawiam i gratuluję blogu:)
Dziękuję za miłe słowa. Terre d’Hermes w wersji EDT jest wg mnie zdecydowanie lepszym zapachem. Jeśli chodzi o wybór pom. Dior Homme a Platinum Egoiste, moja sugestia jest taka, by najpierw nabyć Diora (lepiej sprawdzi się jesienią i zimą) \, a na wiosnę poszukać Egoisty. Pozdrawiam!
http://allegro.pl/chanel-platinum-100ml-edt-unikat-robo-i4264598544.html
Wyhaczone na Allegro,starsza wersja platyny,może ktoś poszukuje.
Cena zabija. Gruba przesada, choć zapach – co tu wiele mówić – zacny.
Jeżeli to oryginalne zdjęcie flakonu – czytałem, że bardzo często wersje z tym batch code’em pojawiające się na Allegro to podróbki…
Serdeczne dzień dobry wszystkim,dziesiąty rok używam PE w okresie wiosenno-letnim.
Wg.mnie bohater tego tematu to absolutna czołówka w swojej kategorii.Oczywiście można rozwinąć temat o kwestie reformulacji,itd itp,jednak i tak nie zmieni to mojej opinii o tym zapachu.
To jest absolutny must have w “słonecznym mainstreamie”.
Jednak małymi krokami zbliża się jesień i zima i przychodzi pora na…….amora:),czyli na Red Vetyver.
Dla mnie oba zapachy,czyli PE i RV to absolutni liderzy w kategoriach ciepło-zimno:)………
Poznałem ten zapach dzisiaj i po kilku minutach otwarcia, które wydało mi się cytrusowe i jakieś nijakie do głosu doszedł dziwnie znajomy akord głębi, który bardzo przypomina mi Adidas Active Bodies. To możliwe?
Active Bodies pamiętam jako zupełnie inny od Platinum Egoiste. Ale może po tych wszystkich reformulacjach wszystko jest dziś możliwe?