Histoires de Parfums – „1969” i „1725 Casanova”

Kontynuuję przegląd perfum niszowej marki Histoires de Parfums – tych które sam twórca – Gerald Ghislain – dedykuje panom lub obu płciom. Po kolejnych testach mam coraz lepsze zdanie na temat jego zapachowej biblioteki. Te zapachy świeca jasnym światłem na mapie niszowego nieba łącząc intrygujące tematy i pomysły z doskonałymi i – co ważne – bardzo noszalnymi – kompozycjami. A więc….

…1969

Rok 1969 jawi się w historii nowoczesnej jako przełomowy. Lato miłości i młodości, obyczajowej rewolucji, legendarny festiwal w Woodstock, wiele kamieni milowych w historii muzyki rozrywkowej. Gerald Ghislain z Histoires de Parfums postanowił zamknąć ten niezwykły rok we flakonie z „perfumami rewolty”, jak sam je nazywa. Czy mu się to udało? Trudno mi oceniać, ale z pewnością się starał, a w efekcie powstało kolejne świetne pachnidło.

1969 to ciepła i bogata kompozycja orientalno-kulinarna z subtelną nutą kawowo-czekoladową bardzo w stylu Ghislaina. Zapach ewoluuje od słodko-kwaśnego owocowego początku, poprzez kwiatowo-przyprawowe serce (z przewagą goździka i kardamonu nad subtelnym kwiatowym bukietem), aż do ciepłej paczulowo-deserowo-piżmowej bazy. Ghislain zdecydowanie nie poszedł na łatwiznę. Mógł przecież skonstatować rok 1969 jakimś paczulowym hardcorem (zrobił to za to przy innej okazji :-)). Owszem paczulę – współodpowiedzialną za aromat kawowo-czekoladowy – znajdziemy w tym pachnidle, jednak w żadnej mierze nie dominuje ona kompozycji.

Idealna projekcja tych perfum i ich ok. 10 godzinna trwałość potwierdzają wysoką jakość samej kompozycji oraz użytych w niej składników. 1969 jest dla mnie kolejnym dowodem na niewątpliwy perfumiarski talent Geralda Ghislaina i zdolność wplatania w swe zapachy akcentów kulinarnych. Choć nie jest to typowy gourmand, to jednak ma wyraźnie kulinarny podtekst. To – obok opisywanej wcześniej 1740 Marquis de Sade – kolejne perfumy HdP, które noszę z ogromną przyjemnością.

Nuty głowy: owoce letnie, brzoskwinia

Nuty serca: róża, białe kwiaty, kardamon, goździk

Nuty bazy: paczula, czekolada, kawa, białe piżmo

twórca: Gerald Ghislain/ Sylvie Jourdet                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                

1725 Casanova – to utrzymana bardzo w stylu Ghislaina kompozycja quasi-fougere z orientalnymi akcentami. Zapach rozpoczyna się osobliwym akordem cytrusowo-ziołowym (lukrecja), by po kilku minutach przeistoczyć się w bardzo charakterystyczną woń z wyraźną, ale nie dominującą lawendą połączoną z anyżem. Robi się nieco kulinarnie i bardzo ciekawie. Akord serca bardzo mi się podoba, ma w sobie coś charakterystycznego i ujmującego. Próbując go wiem, że pachnąc w ten sposób czułbym się świetnie i atrakcyjnie. Głębia 1725 trwa na skórze długo i jawi się jako niezwykle komfortowa, wyraźna i w jakiś sposób uwodzicielska mieszanka wanilii, migdała, sandałowca, cedru i ambry.

Już po raz kolejny przekonuję się, że klasyczny perfumiarski składnik, jakim jest lawenda, jest wciąż jedną z najlepszych składowych solidnego, męskiego i zmysłowego pachnidła, o ile użyty został z głową i w sensownym kontekście. Tu kontekst jest specyficzny. Ghislain bowiem otoczył lawendę nietypowo, czyniąc ją tajemniczą, niesztampową, tworząc jakby subtelną reminiscencję klasycznych męskich pachnideł z przeszłości, a jednocześnie czyniąc 1725 nowoczesnym i niezwykle moim zdaniem zmysłowym pachnidłem. Jak zwykle twórca nie unika, a wręcz preferuje nuty kulinarne, zręcznie balansując na krawędzi i nigdy nie popadając w przesadną „jadalność”. Te kuchenne wtręty służą doskonale pachnidłom Ghislaina dodając im właśnie smacznej zmysłowości. Ten zapach jest naprawdę sexy, nawet abstrahując od jednoznacznej nazwy. Ghislain stworzył tu moim zdaniem małe arcydzieło. Ten zapach ma swój wyjątkowy „podpis”, akord tak charakterystyczny i doskonale zbalansowany, że aż ocierający się o doskonałość. Póki co najlepsze wg mnie pachnidło Histoires de Parfums – oczywiście spośród przetestowanyech przez mnie.

Nuta głowy: bergamotka, cytryna, grejpfrut, lukrecja

Nuta serca: lawenda, anyż gwiazdkowaty

Nuta bazy: wanilia, migdał, drzewo sandałowe, cedr, ambra

twórca: Gerald Ghislain/ Sylvie Jourdet

3 uwagi do wpisu “Histoires de Parfums – „1969” i „1725 Casanova”

  1. Widzę, że Kolega nie otrzymał odpowiedzi, więc ponowię pytanie…Jak oceniasz moc, projekcję i trwałość „Casanovy”.I nie wiesz, czy w Krakowie można dostać Chanel Coromandel? Chciałbym sprawdzić, jak to pachnie, ale nie mam gdzie. Wyjazd za granicę obecnie raczej nie jest możliwy.Pozdrawiam

    1. Moc, projekcję i trwałość „Casanovy” oceniam dobrze. Zaś „Coromandela” nie tylko nie przetestujesz w Krakowie, ale i w całej Polsce. Nie kupisz go też przez Internet, chyba że poprzez portal aukcyjny zwany eBayem. Pozdrawiam.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s