Serge Lutens i lawenda: „Encens et Lavande” i „Gris Clair”

Lawenda to historycznie jeden z najważniejszych składników perfumeryjnych. To nie tylko tradycyjny składnik wód toaletowych niemal od początku ich wyrabiania, ale także trzon tzw. paprociowej (fougere) rodziny perfumowej, której początek dało słynne Fougere Royale (1882) marki Houbigant. Także i dziś bogata w aromatyczne molekuły esencja z tej niezwykle wonnej rośliny jest bardzo chętnie używana przez perfumiarzy, szczególnie w formułach zapachów męskich. Ale faktem jest, że współcześnie w perfumowym mainstreamie używa się jej bardzo ostrożnie, z ogromnym umiarem, tak by nie popaść w niemodną dziś retro estetykę wód toaletowych sprzed dekad. Do tego celu służą m.in. otrzymywane nowoczesnymi metodami  laboratoryjnymi izolaty olejku lawendowego, będące efektem destylacji frakcyjnej, które pachną co prawda bardziej ubogo od pełnowymiarowego olejku, ale za to pozbawione są tych aromatów, które we współczesnej perfumerii nie są powszechnie akceptowalne. Innymi słowy esencję lawendy oczyszcza się z mniej przyjemnych dla współczesnego „konsumenta” perfum frakcji i w takim kształcie dozuje w perfumach.

Lavender-1_0

Tak to się dziwnie poukładało, że dziś najbardziej wyraziste pachnidła lawendowe, zawierające często klasyczny lawendowy olejek, a czasem nawet absolut z lawendy, proponowane są niemal wyłącznie przez marki niszowe i ekskluzywne (w ofercie większości z nich można znaleźć pachnidła z lawendową dominantą), gdyż klienci sięgający po ich produkty uchodzą za bardziej wyrobionych, w tym także koneserów i miłośników perfum. Do tej grupy należą z pewnością wielbiciele olfaktorycznych propozycji Serge’a Lutensa, jednego z pionierów perfumerii artystycznej i niszowej. Serge Lutens jako wizjoner perfum nigdy nie obawiał się odważnych i zdecydowanych aromatów, przeciwnie – w pierwszym okresie swej twórczości tworzył pachnidła mocne, wyraziste i odległe od głównego nurtu, a przy tym często wynoszące na piedestał klasyczne perfumowe ingrediencje (kwiat pomarańczy, tuberoza, róża, piżma, mech dębu itd.). Także i lawendę potraktował z należnym jej szacunkiem, na co dowodem niech będzie fakt, że umieścił ją w centrum dwóch swoich dzieł, których powstanie dzieli dekada: Encens et Lavande (1996) i Gris Clair (2006).

serge-lutens

1996 – Encens et Lavande

„Pod kwiecisto-niebieskimi nieboskłonem przemówiły do mnie szare kamienie kaplicy. Przejrzysta nazwa tych perfum przyszła mi na myśl spontanicznie. Nie śmiałem jej zmieniać. Kadzidło i lawenda; były niemal pół na pół, zanim pojawiła się zuchwałość.”

Serge Lutens

blue chapel

Encens et Lavande to nie tylko hołd złożony lawendzie, ale także i próba nobilitacji tego zdeprecjonowanego aromatu poprzez połączenie go z nabożnym, wielbionym kadzidłem.

Ta nieco surowa, wytrawna, chłodna i nieco dystyngowana kompozycja powstała w pierwszych latach współpracy duetu Serge Lutens i Christopher Sheldrake, które wielu miłośników marki uważa za okres najlepszy i najbardziej twórczy. W przypadku Encens et Lavande trudno mówić o wyrafinowaniu. Zdecydowanie natomiast można mówić o sugestywnym minimalizmie. Siłą tego zapachu jest przekonująco zbudowany kontrast, (który wg mnie jest warunkiem koniecznym dla powstania co najmniej intrygujących, a często także i wybitnych perfum). Dwie główne nuty lawendy i kadzidła współgrają tu perfekcyjnie. Ich zestawienie powoduje, że początkowo dominująca, najpierw lekko kwaśna (prawdopodobnie przez śladową obecność cytrusa), później coraz bardziej sucha, ale też mocno ziołowa lawenda (mam wrażenie że obecna jest tu też odrobina szałwii jako łącznik pomiędzy dwoma głównymi aromatami) stopniowo wypierana jest przez zimne niczym katedralna posadzka kadzidło. I tak się toczy ten zapach jako zakończona remisem próba sił dwóch wspaniałych perfumowych ingrediencji. Jest w tym zapachu fascynująca asceza, która doskonale wpisuje się w jego charakter.

olibanum (1)

Encens et Lavande to dzieło Serge’a Lutensa pionierskiego, z wizją i mgiełką tajemnicy, wzbudzającego jako twórca perfum zachwyt i podziw. Szczególnie, gdy umieścimy to pachnidło w kontekście roku jego premiery i faktu, że poprzedziło on zarówno kultową kadzidlaną serię Comme des Garcons, jak i Rock Crystal Oliviera Durbano, a nawet Passage d’Enfer L’Artisan Parfumeur.

Encens et Lavande pachnie całkiem wyraziście, szczególnie przez pierwsze kilkadziesiąt minut, i ma dobrą trwałość. To pozycja obowiązkowa dla każdego fana nie tylko kadziła i lawendy w perfumach, ale i niszy perfumowej w ogóle.

lutens encense et lavande

główne nuty: lawenda, kadzidło

twórca: Serge Lutens/ Christopher Sheldrake

rok premiery: 1996

moja ocena:

zapach: ****/ trwałość: ****/ projekcja: ****

 

2006 – Gris Clair czyli Jasnoszary

„Jak pył rozwiewany nad martwym miastem. Tak szare, jak popiół unoszący się w rozpromienione niebo. Lawenda, a później – by do czystości dodać szarości  – dodałem kadzidło. Mam fioła na jego punkcie! W każdym znaczeniu kadzidło ma sens dla moich zmysłów.” 

Serge Lutens

Gris Clair to bardzo interesujące pachnidło, fascynujące mnie od dawna niezwykłym połączeniem prowansalskiego zioła z kulinarną zmysłowością tonki i szaloną dawką piżm.

Dziesięć lat po premierze Encens & Lavande Lutens i Sheldrake powrócili do tematu lawendy i kadzidła, przedstawiając go w innym kontekście i bogatszej oprawie – awangardowego fougere. Zamiast wytrawnej, chłodnej i dystyngowanej, woń jest czysta i gorąca oraz bardziej przyjazna. Efekt czystości zapewnia bardzo tu wyraźna nuta lawendy, wycyzelowana i „wyczyszczona”, ale nie tak mocna i nie tak wyrazista, jak ta z Encens et Lavande. Zaś ciepło wyzwala się w wyniku połączenia ambry i słodkiej tonki z potężną dawką piżm, powodujących olfaktoryczny efekt rozgrzanej żelazkiem tkaniny. Obrazowo Gris Clair można opisać jako zapach suszonej lawendy prasowanej żelazkiem. Kadzidło nie ujawnia się tu indywidualnie – raczej buduje opartą na esencji bobu tonka i piżmach bazę tego nietypowego fougere.

Zapach nie emanuje zbyt mocno, ale intrygująco otula i jest wyczuwalny na skórze przez długi czas. Preferuję go ponad Encens et Lavande ze względu na jego ciepły i męski charakter fougere. Jest bez wątpienia jednym z najbardziej osobliwych pachnideł z lawendą w centrum. Zdecydowanie wartym poznania.

lutens gris clair

główne nuty: lawenda, irys, ambra, tonka, nuty drzewne, kadzidło, piżma

twórca: Serge Lutens/ Christopher Sheldrake

rok premiery: 2006

moja ocena:

zapach: ****/ trwałość: ****/ projekcja: ****

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s