Bukiet z pięciu róż…

Róża to w perfumerii bardzo atrakcyjny i niezwykle wdzięczny temat do eksploracji. Nie ma chyba – poza jaśminem – drugiej tak bardzo perfumowej woni kwiatowej. Zarówno esencja jak i absolut z róży to substancje tak złożone, że już same w sobie stanowią perfumową kompozycję, tyle że stworzoną przez naturę, a wydobytą z niej przez człowieka. Dowodzą tego kolejne pachnidła powstające niemal jak grzyby po deszczu. Trudno się dziwić – zapach różanej esencji czy absolutu z róży to właściwie perfumy same w sobie. Co więcej pięknie poddają się modyfikacją i łączeniom z innymi ingrediencjami. W efekcie tego perfumy z dominującą nutą róży mogą obecnie pachnieć rozmaicie.

 

Maison Francis Kurkdjian – A la Rose – dwieście pięćdziesiąt róż…

Najmłodsze dziecko Francisa to – jak napisano w materiałach reklamowych – oda do kobiecości. Na każdy flakon A la rose złożyło się m.in. 250 róż z Grasse, specjalnego, wyjątkowego dla perfumiarzy gatunku róży stulistnej. Prócz tego Kurkdjian zastosował esencję z klasycznej róży bułgarskiej, tak więc wykorzystał esencje z dwóch gatunków róży, przez co (a także w wyniku odpowiednio dopracowanej formuły) różana nuta obecna jest przez cały czas trwania zapachu na skórze.

rose_pink_grasse_provence

A la Rose to śliczny, delikatny i zwiewny zapach różany o niezwykłej lekkości, nadanej na początku przy pomocy cytrusów, które w sercu zapachu odsłaniają zielony akord fiołkowy. Tak więc w pierwszych minutach czujemy różę bułgarską podaną na świeżo, rześko, soczyście zielono. W sercu – obok fiołka – Francis zamontował też świeżą, nieco zieloną i nieco wodną nutę magnolii, która odpowiednio wzmacnia efekt świeżej lekkości. W pierwszych kwadransach A la Rose przypomina mi Kashan Rose od The Different Company. Podobny, świeżo zielono-różany efekt. Z czasem róża nabiera nieco charakteru, staje się bardziej stricte różana, niż zielona. To czas gdy epatuje stulistna róża z Grasse. Baza zapachu jest zmysłowo zadziorna poprzez obecność cedru połączonego z piżmami i echem po różanym temacie.

A la Rose to takie małe zapachowe arcydzieło i choć jest wręcz do bólu poprawne polityczne, przyjemne i harmonijne (cóż w tym złego?), to mnie właśnie  zachwyca tą perfekcją i doskonałym wyważeniem, bez popadania w różaną ciężkość. Zapach jest bardzo kobiecy, współczesny, doskonały na wiosnę czy lato, gdyż idealnie wpisujący się w soczystą zieleń i wszechobecne kolorowe kwiaty.

a la rose

nuty głowy: róża damasceńska z Bułgarii, bergamotka z Kalabrii, pomarańcza z Kalifornii

nuty serca: akord fiołka, magnolia

nuty bazy: cedr, akord piżma, róża stulistna z Grasse

twórca: Francis Kurkdjian

rok wprowadzenia: 2015

moja ocena zapachu: ****

 

Eau de Italie – Paestum Rose – drewniana róża 

Gdy perfumy podpisuje Bertrand Duchaufour, nic nie może być zwyczajne. I nie jest. Powstałe dobre siedem lat temu Paestum Rose zaskakuje odważnym połączeniem róży z nutami drzewnymi i kadzidłem, dając w efekcie uniseksowy zapach drzewny z różaną dominantą, który pachnie jak nic innego. Mistyczna, tajemnicza róża.

wooden rose

Początek jest przyprawowy: dwa gatunku esencji z pieprzu oraz kolendra górują nad owocową nutą dawany i wprowadzają różano-kadzidlany temat serca. Ten podbudowany solidną drzewno-kadzidlaną bazą trwa na skórze kilka godzin. Istotnym składnikiem przydającym zielonej suchej drzewności jest znany z m.in. Timbuktu L’Artisan Parfumeur tego samego autora papirus. Nie będzie raczej dla nikogo zaskoczeniem, gdy napiszę że Paestum Rose pachnie jak żadne inne znane mi perfumy. To część małego olfaltorycznego wszechświata Bertranda Duchaufoura, który nie ma swych odpowiedników nigdzie poza nim. Arcy-oryginalność, arcy-unikatowości, słowem… genialność. Świetne pachnidło.

paestum rose

 

nuty głowy: dawana, czarny i różowy pieprz, kolendra

nuty serca: turecka róża, kadzidło, osmantus

nuty bazy: mirra, opopopnax, papirus, wenge

twórca: Bertrand Duchaufour

rok wprowadzenia: 2008

moja ocena zapachu: *****

 

 

 

Frederic Malle – Lipstick Rose – różana szminka

lipstick old commercial

Perfumiarz Ralf Schwieger ma bardzo miłe zapachowe wspomnienie swojej matki z czasu, gdy ten był jeszcze małym chłopcem. Gdy nachylała się nad jego łóżkiem, by dać mu całusa na dobranoc, czuł zapach jej różanych perfum zmieszany z pudrową wonią szminki. To wspomnienie stało się inspiracją dla stworzenia niezwykłego pachnidła dla Frederica Malle i jego Editions de Parfums. Lipstick Rose to tak sugestywne połączenie zapachu róży z pudrowym zapachem szminki (połączenie piżma, wanilii i akordu ambrowego), że właściwie nic więcej nie zostało tu do dodania, no może poza tym, że są to moim zdaniem piękne i bardzo zmysłowe oraz unikatowo pachnące kobiece perfumy, które mimo bardzo współczesnej daty powstania, emanują niezwykłą nostalgią i tęsknotą za ukochaną kobietą. Piękne.

malle lipstick

 

nuty głowy: grejpfrut

nuty serca: róża, fiołek

nuty bazy: piżmo, wanilia, wetiwer, ambra

twórca: Ralph Schwieger

rok wprowadzenia: 2000

moja ocena zapachu: *****

 

 

 

Serge Lutens La Fille de Berlin – róża szkarłatna

Różana esencja rozjaśniona cytrusem i wprawiona w ruch molekułami różowego pieprzu to pierwsze wrażenie zaraz po aplikacji La Fille de Berlin. Róża jest tu bardzo sugestywna, niemal namacalna, dostojna i esencjonalna. W sercu zapachu pojawia się nuta owocowo-zielona, która źródła opisują jako akord fiołka. Ale równie dobrze mógłby to być liść czarnej porzeczki lub nawet osmantus. Co ciekawe, w miarę upływu czasu z różano-zielonej esencji zaczynać sączyć się delikatna nuta żelazo-podobna, co w połączeniu z sugestywną barwą cieczy, chcąc nie chcąc kojarzy mi się z zapachem krwi. Ale to bardzo subiektywne skojarzenie, no i nuta ta jest dość subtelna i raczej nie trwa długo. Finisz jest ambrowo-piżmowy z wciąż wyczuwalnym różanym echem. Nie stanowi odrębnego etapu, raczej utrwala główny temat. Pozostawia uczucie różanego spełnienia, bowiem La Fille de Berlin to zapach różany wyjątkowej urody. Róża szkarłatna, soczysta, esencjonalna, głęboka, poruszająca…

Scarlet_rose

La Fille de Berlin to także jedno z najlepszych w ostatnich latach pachnideł duetu Lutens/ Sheldrake. Mimo siłą rzeczy ogranego przecież różanego tematu prezentuje ciekawy pomysł (doskonale zresztą zrealizowany) oraz świetną jakość przy wyraźnej projekcji i bardzo dobrej trwałości. Bravo Monsieurs!

LAFILDBERM

główne nutyróża, fiołek, różowy i czarny pieprz, ambra, piżmo

twórca: Christopher Sheldrake

rok wprowadzenia: 2013

moja ocena zapachu: *****

 

Vero Profumo Rozy Eau de Parfum – róża retro 

Każdy zapach w tym zestawie jest na swój sposób wyjątkowy i każdy bez wyjątku zasługuje na uwagę jako doskonałe pachnidło składające hołd róży. Rozy ma w nim jednak miejsce szczególne. Po pierwsze dlatego, że jest debiutem na Perfumowym Blogu niszowej marki Vero Profumo, prowadzonej przez perfumiarkę Vero Kern, od której na początku swej kariery uczył się perfumiarskiego fachu Andy Tauer, a o której twórczości mam nadzieję wkrótce napisać osobny wpis na blogu. Ale przede wszystkim dlatego, że Rozy to – podobnie jak pozostałe pachnidła Kern – perfumy zupełnie wyjątkowe. Przy pierwszym kontakcie uderzają niedzisiejszym stylem, jakby powstały lat temu 70 lub 80. Druga ich cecha to wyraźna naturalność formuły i składników, co jest zresztą atutem nie tylko Rozy. Vero Kern przyznaje w wywiadach, że jej pachnidła w nadzwyczaj dużym procencie bazują na ingrediencjach pochodzenia naturalnego. Fakt – nie ona jedna to mówi. Ale jej akurat wierzę. Koneserski nos jest w stanie to wyczuć.

Rose1

Rozy to róża przybrana z jednej strony nutami owocowymi (brzoskwinia i maracuja), z drugiej kwiatowymi (lilak, hiacynt). Stąd początkowo czujemy złożony akord, w którym róża owszem zaznacza już swoją obecność, ale jest ona pięknie zmodyfikowana w kierunku różano-kwiatowo-owocowej świeżości, doprawionej subtelnie estragonem. Dopiero z czasem ewoluuje w bardziej tradycyjnie różany zapach. Wówczas też pojawia się mydlano-pudrowa nuta zgrabnie dosłodzona miodem, przydająca Rozy tego retro charakteru. Całość kompozycji oparta jest dość tradycyjnie na esencji z sandałowca. Rozy to prześliczne i oryginalne pachnidło, skarb dla tych, którzy poszukują w perfumach ich dawnej chwały, ich dawnego naturalnego piękna. Jakie to szczęście, że istnieje i tworzy ktoś taki, jak Vero Kern.

rozy_vero_profumo_edp

główne nuty: brzoskwinia, maracuja, róża, hiacynt, lilak, estragon, miód, drewno sandałowe, nuty pudrowe

twórca: Vero Kern

rok wprowadzenia: 2014

moja ocena zapachu: *****

2 uwagi do wpisu “Bukiet z pięciu róż…

  1. Zapachy Vero Profumo można brać w ciemno.Obok Frederic Malle moja ulubiona marka.
    Czekam na Twoje wrażenia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s