NASENGOLD – „#S”, „:P”, „G” czyli perfumowy tercet z Hamburga

Christian Plesch to kolejny obok Gezy Schöna i Marca Buxtona niemiecki głos w perfumerii. Jego młodziutka hamburska marka perfumowa NASENGOLD zadebiutowała w 2012 roku zapachem o enigmatycznie brzmiącej nazwie #S. Później perfumiarz dokooptował kolejne dwa równie lakonicznie ochrzczone zapachy: G. oraz 😛 budując w ten swój sposób swój zapachowy tercet. Wszystkie trzy hołdują współczesnej, nowoczesnej, transparentnej, lekkiej estetyce, w której dominuje niebanalna świeżość skonstruowana z niewielkiej liczby głównie sztucznie wytworzonych aromamolekuł. W efekcie zapachy NASENGOLD to bardzo udana afirmacja stylu „czystej” i „transparentnej” perfumerii, opartej na krótkich ale dopracowanych formułach, wypełnionych materiałami pozyskiwanymi sztucznie w laboratoriach wielkich koncernów, w tym obowiązkowym Iso E Super. 🙂 Za pioniera tej estetyki wypada uznać Jean Claude’a Ellenę, zaś za jego wiernego „ucznia” Gezę Schöna. I to inspirację zapachami tych dwóch perfumiarzy ewidentnie wyczuwam w twórczości Plescha.

nasengold
Christian Plesch

#S to charakterystyczne połączenie wibrujących molekuł pieprzu i orzeźwiającego grejpfruta w otwarciu z lekkimi nutami abstrakcyjnie kwiatowo (róża) – owocowymi oraz nowoczesnym drzewno-piżmowym finiszem z dużą zawartością Iso E Super. Zapach jest świeży, ale jednocześnie magnetyzujący, w jakiś dziwny sposób zmysłowy, seksowny, co prawdopodobnie wynika z przydającego ciepłej głębi użycia kardamonu i imbiru w sercu. Odrobiny kobiecości temu w sumie uniseksowemu pachnidłu nadaje mu umieszczona w centrum subtelna nuta różana, pachnąca raczej jak abstrakt róży aniżeli konkretna esencja tego kwiatu. Na całokształt oni z pewnością istotny wpływ mają także molekuły niecodziennie opisane w składzie jako „liść koniakowy” oraz „piwo”, będące jak sądzę tworami stricte laboratoryjnymi. Nie umniejsza to jednak ani o jotę bezpretensjonalnej urodzie tego zapachu, który na myśl przywodzi mi The Beautiful Mind: Intelligence & Fantasy Gezy Schöna, a trochę także i ogródki Hermesa.

nasengold s

nuty głowy: grejpfrut, liść koniakowy, różowy pieprz

nuty serca: kardamon, imbir, dzika róża, piwo

nuty bazy: ambra, ISO E, piżmo, wetiwer

twórca: Christian Plesch

 

😛 to jak „sama nazwa wskazuje” oda do pieprzu. Od pierwszych sekund nozdrza łechcą pieprzowe cząsteczki (pieprz czarny i różowy) wzmocnione tu kolendrą. Fundamentem dla ulotnych przecież molekuł pieprzu jest mikstura żywicy elemi, ISO E, ambry oraz tajemniczego drewna Palosanto (kolejny produkt technologii Headspeace?). W sercu Plesch podobno zainstalował esencję z jaśminu wielkolistnego. Ale tak naprawdę zapach ten ma dwie fazy życia – pieprzową oraz syntetycznie „drzewną”, nieco gorzką, w której niezbędnym okazał się oczywiście Iso E Super. 😛 to coś dla fanów Marc Jacobs BANG!, który jednakowoż z jakichś powodów nie chcą pachnąć BANG! A poza wszystkim to wedle mojej oceny jedno z najładniejszych pachnideł stricte pieprzowych, które chyba nieco bardziej podpasuje przedstawicielom płci męskiej. Tak przynajmniej mi się wydaje. Rzecz obowiązkowa do zapoznania przez wszystkich pieprzo-maniaków.

nasengold p

nuty głowy: różowy pieprz

nuty serca: kardamon, imbir, dzika róża, piwo

nuty bazy: ambra, ISO E, piżmo, wetiwer

twórca: Christian Plesch

 

G. to z pewnością najdziwniej zaczynający się zapach NASENGOLD. Początkowa kakofonia pieprzu, nuty siarki, grejpfruta, imbiru i limonki sprawia wrażenie chaosu, ale już po kilku dosłownie minutach przechodzi w śliczny kwiatowy akord serca, przypominający trochę ten z #S, tyle że bogatszy, z „soczystym” ale delikatnym, „czystym” kwiatem pomarańczy w centrum, zza którego wyłania się akord złożony z „oczyszczonej” nuty paczuli (frakcja?) oraz kakao. Paczulowo-kakaowo-wetiwerowe tło jest tu wykonane w absolutnie mistrzowski sposób, tak że akord ten nie będąc ewidentnym, pozostając w cieniu, jakby w domyśle, dodaje kwiatowemu sercu niezwykłej, zmysłowej, magnetycznej „gourmand” głębi połączonej z subtelnym muśnięciem wetiwerowej zieloności. Zapach ogólnie wyróżnia się nieco większą mocą od pozostałych dwóch, epatuje ciepłą i czystą atmosferą. Po namyśle stwierdzam, że G. to mój faworyt w trójcy NASENGOLD. Naprawdę śliczny.

nasengold-g

nuty głowy: grejpfrut, nuty siarkowe, różowy pieprz, imbir, limonka

nuty serca: jaśmin Sambac, róża, kwiat pomarańczy

nuty bazy: cedr, skóra, ambra, ISO E, wetiwer, paczula, kakao

twórca: Christian Plesch

 

Zapachy NASENGOLD ujęły mnie swym transparentnym minimalizmem, niebanalną świeżością, nieskomplikowanym wdziękiem i sygnaturowością budujących je akordów. Jako wielbiciel stylu Jean-Claude’a Elleny oraz fan twórczości Gezy Schöna odnalazłem w nich cechy charakterystyczne dla obu wybitnych twórców przepuszczone przez niewątpliwy talent Christiana Plescha, którego dalsze olfaktoryczne poczynania będę z uwagą śledził.

Niepozorny, niemal prymitywny flakon (charakterystyczny dla wszystkich trzech zapachów Nasengold), pozbawiony zatyczki (!) przypomina ten, w który pakuje swe aromatyczne molekuły Geza Schön, skutecznie przenosząc uwagę z opakowania na jego zawartość. A przecież koniec końców to ona jest tu najistotniejsza. Jednak czy to podobieństwo jest tu li tylko przypadkowe?

Zapachy NASENGOLD dostępne są w warszawskiej perfumerii niszowej Mood Scent Bar.

5 uwag do wpisu “NASENGOLD – „#S”, „:P”, „G” czyli perfumowy tercet z Hamburga

  1. Z drewna Palo santo często wyrabia się Matero – naczynie do picia yerba mate ale zastosowań tego aromatycznego drewna jest zdecydowanie więcej, więc nie jest to żaden wytwór technologii perfumeryjnej.

    1. Dziękuję za informację Edek. Yerba wspaniale pobudza, choć ja akurat ją odstawiłem dawno temu, bo stałem się zbyt buńczuczny. 😉
      Zastanawia mnie natomiast, czy to naturalna esencja pozyskiwana z tego drewna, tak jak się pozyskuje olejek sandałowy czy cedrowy (destylacja, ekstrakcja), czy raczej sztuczna kompozycja, jak to np. bywa w przypadku 99% perfum z deklarowanym oudem. I w tym sensie stawiam w recenzji pytanie, czy to być może wytwór technologii perfumeryjnej.

  2. Z dostępnością naturalnego olejku z Palo santo nie ma większych problemów, natomiast o jego syntetycznym odpowiedniku nie słyszałem.

  3. Dobry pomysł z omówieniem tych trzech zapachów razem 🙂 To jest prawdziwa seria z przemyślaną koncepcją artystyczną, a nie zbiór przypadkowych zapachów dokładanych co roku ze względów merkantylnych. Lubię teakie rzeczy.
    Dodatkowo wszystkie zapachy mi się podobają mniej lub bardziej. Często noszę 😛 Pozostałe też mnie pociągają swoją bezpretensjonalnością. Żadnej pompatyczności, zadęcia ani drapieżności. Czasami dobrze poczuć taką magię swobody, jaka one przynoszą. Możliwe, że jest to efekt bardzo umiejętnie dobranych, nienachalnych proporcji Iso E, ktore na mnie dziala rozluźniająco i relaksująco.

    Takieupodobanie do całej serii perfumeryjnej mam też w przypadku Olfactive Studio. Wszystko mi się tam podoba.

  4. Nuty bazy całej „trójcy” powodują chęć zapoznania się tymi dziełami. Liczę na jakąś okazję… 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s