O zapachach sygnowanych imieniem i nazwiskiem znanego amerykańskiego projektanta kubańskiego pochodzenia Narciso Rodrigueza można powiedzieć z pewnością wiele, ale nie to, że są banalne lub typowe. Kreator nie ma w ofercie zbyt wielu pachnących propozycji, jednak te, które tam są – zarówno męskie jak i damskie – to zdecydowanie pachnidła warte ze wszech miar uwagi (jego For Her w wersji EDP to wg mnie jedne z najlepszych współczesnych perfum dla kobiet). Rodriguez w ogóle zdaje się iść wbrew trendom branżowym. Nie znajdziemy w jego ofercie męskiego zapachu z dopiskiem „Sport” mimo współcześnie gigantycznej mody na tego typu zapachy. Nie znajdziemy też typowego zapachu drzewnego czy przyprawowego. Od początku miesza on kwiaty z piżmami (jego ulubiony składnik) zarówno w perfumach damskich, jak i męskich, i zrobił już z tego swój znak firmowy. Nie będzie cienia przesady w stwierdzeniu, że perfumy Narciso Rodrigueza są zapachową niszą na designerskiej półce. Niszą, do której zdecydowanie warto zajrzeć i wypróbować, jeżeli szukamy czegoś odmiennego od reszty, a jednocześnie przedstawiającego wyróżniający się wysoki poziom.
Pierwsza męska woda toaletowa Narciso Rodriguez For Him pojawiła się w 2007 roku i narobiła sporego zamieszania. Zlecenie na wykonanie tego zapachu dostał perfumiarz szczególny – Francis Kurkdjian, który kilka lat wcześniej z hukiem wszedł na perfumowe salony opracowując dla J.P. Gaultiera legendarny już dziś bestseller Le Male. Dla Rodrigueza Kurkdjian stworzył niezwykle sugestywną i na wskroś współczesną interpretację legendarnych męskich fougere z przeszłości, których najwybitniejszymi przedstawicielami są Fahrenheit Diora czy ……. Powstał zapach niezwykły, zamknięty w równie niezwykłym flakonie, wzbudzający skrajne emocje: od uwielbienia po odrzucenie. Od tamtego czasu Rodriguez nie pokusił się o żaden nowy tak wyraźny i charakterny męski zapach. Zamiast tego, co mniej więcej dwa lata, raczy męską publiczność dość zaskakującymi pod względem kierunku wariacjami na temat. I tak w 2007 roku pojawiła się na półkach perfumerii intensywniejsza, limitowana wersja For Him – Musk ze zwiększona zawartością piżm oraz irysem i nutą czerwonej porzeczki w otwarciu. W bieżącym roku miała miejsce premiera NR For Him Intense w wersji eau de parfum, którym to zajmę się w niniejszym wpisie.
For Him Intense EDP jest w swym charakterze mniej kontrowersyjne, niż regularne EDT, które czaruje sentymentalnym, nieco archaicznym sznytem, zielonością fiołka, cierpkością galbanum, zmysłowym piżmem i ambrą. To niemal zupełnie „inny zwierz”. Owszem znajdziemy tu pewne reminiscencje poprzednika, jednak jest to pachnidło głównie o zielonych, lekko nadgniłych łodygach kwiatów i piżmach. I to wcale nie tych pachnących czystością i detergentami. Mamy tu potężny, jak na współczesną perfumerię i spotykany już niemal wyłącznie w tzw. niszy ładunek syntetycznych piżm, ale nie pachnących w sposób dwuznaczny (vide: Muscs Koublai Khan z kolekcji Serge’a Lutensa). Raczej delikatnie zahaczających o tę specyficzną dla niektórych gatunków nutkę lizolu. W tej piżmowej kąpieli zanurzono rzekomo kłącze irysa oraz nuty kwiatowe (czy ja wiem?), a całości dopełniają autentycznie chropawe, niby zielone, niby „ściółkowe” nuty otwarcia. To niecodzienne zestawienie składników dało dość niezwykły efekt. For Him EDP pachnie od samego początku mocno piżmowo, ale przez ten tłusty akord przebija się brudna nutka, która mi kojarzy się z mokrym tytoniem (nie tabaką), czy chwilami wręcz z „zapachem” wilgotnego niedopałka. Podejrzewam, że być może to kłącze irysa, ze swym ziemsto-papierowym charakterem, powoduje ten intrygujący efekt. Początkowo ta dziwna woń wręcz nabiera mocy, by po kilkudziesięciu minutach zaniknąć i pozwolić piżmowej „magmie” na bezwzględną dominację już do samego końca.
Molekuły budujące For Him Intense należą do olfaktorycznej wagi ciężkiej. W związku z tym projekcja zapachu jest subtelna, perfumy wiją są przez zdecydowaną większość czasu blisko skóry, aczkolwiek pozostają wyczuwalne dla noszącego przez wiele godzin. Trwałość zapachu jest dobra (na mnie ok. 8-9 godzin), choć przyznam, że po EDP i to jeszcze bazującej na piżmach, spodziewałbym się nieco więcej. Reasumując For Him Intense to intrygujące i bardzo oryginalne perfumy, choć wg mojej oceny nie sięgają poziomu, który prezentuje wersja EDT, a którą będę preferował jako bardziej interesującą i wdzięczną w noszeniu.
nuty górne: różowy pieprz, nuty zielone
nuty środkowe: irys, nuty kwiatowe
nuty głębi: piżma, nuty drzewne, skóra
twórca: bd.
rok wprowadzenia: 2012
moja klasyfikacja: oryginalny, raczej wieczorowy, subtelny i zmysłowy, dla użytkowników o „wyrobionym” nosie
ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 4/ trwałość: 5/ flakon: 4