16 lat po premierze Acqua Di Gio Armani zdecydował się na dość zaskakujący ruch. Być może słupki sprzedaży bestsellera zaczęły konsekwentnie maleć, a być może chodziło o odświeżenie formuły. Tak czy owak perfumowy świat zelektryzowała informacja, że oto naszym nosom ukazuje się Acqua Di Gio w wersji eau de parfum z przydomkiem Essenza. Źródła podają, że nad formułą pracował autor klasyka, niewątpliwy fachowiec najwyższych lotów i gwiazda perfumerii – Alberto Morillas.
W medialnych informacjach – co znamienne – pojawiły się informacje o użyciu w formule nowych syntetycznych aromamolekuł: Paradisone (ekstremalnie projektujący składnik o świetnej dyfuzji) oraz Cascalone (molekuła, której zapach posiada kwiatowo-ozonowe niuanse). Prócz tego twórca zastosował nowy izolat paczuli oraz cedr i wetywerię. W bazie użyto dziesięciokrotnie więcej Ambroxu aniżeli w wersji klasycznej. Trzeba w tym miejscu zaakcentować, że w ten oto sposób do wiadomości publicznej podano część chemicznego składu perfum, co wydaje się być znakiem czasów i odpowiedzią na coraz większe zainteresowanie tematem perfum i coraz większą świadomość klientów spowodowaną rozkwitem perfumowej tematyki w Internecie, a także kolejnymi książkowymi publikacjami. Oprócz standardowej więc kampanii reklamowej w postaci zdjęć i – z pewnością – także klipu wideo, mamy bliski fachowemu przekaz do odbiorców bardziej wtajemniczonych – perfumistów całego świata.
No dobrze. Ale jaki to wszystko dało efekt? Jak pachnie zawartość gustownego flakonu? Wg mnie otrzymaliśmy uwspółcześnioną wersję Acqua Di Gio, bardzo swobodnie powiązaną z poprzednikiem, pozbawioną jego wyraźnego słono-wodnego akcentu, mniej cytrusową, bardziej pikantną, ostrzejszą, wpisująca się w aktualne trendy zapachów sportowych, które uciekają on typowych cytrusów na rzecz ich łączenia z syntetycznymi woniami drzewnymi. Nasilona w ostatnich latach moda na wypuszczanie sportowych wersji znanych zapachów w sensie czysto olfaktorycznym dotyczy także Essenza, mimo że nie znajduje odzwierciedlenia w nazwie. Zresztą przecież klasyczne AdG to nic innego jak wzorcowe perfumy o charakterze sportowym.
Essenza nie ma jednak finezji protoplasty. Jest bardziej prowokujący i wibrujący. Bardziej energizujący i osadzony na wyraźnie drzewnej bazie. Otwarcie jest mniej cytrusowe. Grejpfrut i bergamotka – cytrusy o woni nieco gorzkiej i nieco zielonej, bez towarzystwa znanych z klasyka cytryn i mandarynek, nie tworzą tu tak ewidentnego akordu hesperydowego. Są raczej zadziornym intro dobrze korespondującym z pozostałymi, pikatno-zielonymi nutami. Co ciekawe Essenza poprzez swój chropawy charakter wydaje mi się bardziej męska, niż zdecydowanie uniseksowy klasyk. Baza z wyraźną nutą cedru jest tu sucha, wytrawna, „wiórzasta”. Całość pachnie przy tym bardzo syntetycznie i niemal futurystycznie.
Przyznam jednak, że liczyłem na więcej. Sądziłem, że skoro eau de perfum, to doczekaliśmy się intensywniejszej i trwalszej, „zaokrąglonej” wersji AdG, co mogłoby skutkować całkiem dobrą propozycją na lato. Niestety Essenza pod żadnym z tych czysto użytkowych względów nie przewyższa cherlawego przodka. Nie jest też wg mnie w żadnym razie bardziej udana zapachowo. Ale i tak ma spore szanse na stanie się bestsellerem, choć raczej nie powtórzy komercyjnego sukcesu poprzednika. Nie te czasy, a i konkurencja nieporównywalnie większa niż 16 lat temu.
nuty górne: bergamotka, grejpfrut, Cascalone
nuty środkowe: Paradisone, jaśmin, bazylia, szałwia
nuty głębi: paczula, cedr, wetyweria, Ambrox
twórca: Alberto Morillas
rok wprowadzenia: 2012
moja klasyfikacja: uniwersalny „wiekowo” współczesny zapach świeży, o dość męskim charakterze; mało oryginalny i średnio wyrazisty; niekoniecznie spodoba się fanom klasyka;
ocena w skali 1-6: kompozycja: 3/ moc: 3/ trwałość: 4/ flakon: 5
włąsnie zamówiłem 180 ml bo byłem kilka razy w perfumerii i sie nim uraczyłem i za każdym razem byłem bardzo zadowolony jeśli chodzi o porzednika fajnie pachniał ale po 1 h to znikał totalnie trwałość równa zeru dlatego kupiłem go kiedyś tylko raz i na tym koniec 100 ml wykonczyłem w niecały miesiąc bo wogóle zapach nie umiał się utrzymać a dla mnie trwałość potem zapach to najważniejsze cechy dobrych perfum, i powiem szczerze że na coś takiego czekałem i jeszcze do tego duża butla spoko
znam armaniego i wcześniej to CODE, CODE SPORT , ale teraz górą bierze wszystkich ESsENZA super naprawdę polecam za nim zamówiłem to kilka razy byłem w perfumerii i za każdym razem zdawał wszystkie egzaminy orginalny zapach unosi się za tobą cały czas i orginalnie pachnie nie dusi ani nie śmierdzi głowa nie boli!!! Polecam i nie polecam bo nie chce żebyscie wszyscy zaraz nim pachneli-)))
Jak dla mnie po tylu latach najlepszy zapach jaki spotkalem