Moje ulubione perfumy

Dziś po raz pierwszy na moim blogu coś na kształt prywatnego rankingu albo raczej zestawienia moich ulubionych perfum. Nie tych najbardziej podziwianych, czy szanowanych ze względu na przełomowość czy historyczną ważność, tylko tych, bez których nie wyobrażam sobie mojej – nazwijmy to tak z braku lepszych określeń – kolekcji. Jest to stan na dziś i prawdopodobnie będzie z czasem ulegał drobnym modyfikacjom, choć wiem, że większość z tych zapachów pozostanie ze mną na zawsze, bo uważam je za najlepsze, co mi się dotąd pod tym względem przytrafiło, z różnych zresztą względów. Kolejność alfabetyczna, bez gradacji. Dużo zdjęć i mało tekstu – tym razem.

Aventus Creed  – za jedną z najbardziej sygnaturowych męskich nut w znanym mi współczesnym perfumiarstwie; za genialne połączenie jabłka, smoły brzozowej i mchu dębowego; za wspaniałą projekcję, niezwykłą aurę i świetną trwałość;

Black Tourmaline Olivier Durbano Parfum de Pierres Poemes za dymiące zioła, drewna i kadzidła; za zapach pasty do podłóg; za wywoływanie ukrytych wspomnień; za oryginalność, za niezwykłość, za kolor i flakon, a także za to, to co na jego dnie…;

Coromandel Chanel Les Exclusifs – za paczulę i białą czekoladę; za aksamitność, za bycie materializacją wyobrażeń o pachnidle doskonałym; za poruszanie mnie do głębi i bez reszty; za bycie zapachowym arcydziełem skończonym; za to, że pachnie luksusem;

Cuir Mona di Orio Les Nombres d’Or  za dym, absynt, kastoreum, za skórę bezkompromisową, głęboką i pełną tajemnic, jednocześnie mocną i subtelną; za prawdziwą Sztukę zamkniętą we flakonie;

Declaration Cartier – za iskrzący i słony kardamon, za metaliczny posmak i ekskluzywną aurę; za doskonałość;  

Green Irish Tweed Creed  – za ponadczasową, męską świeżość; za naturalność i bezpretensjonalne piękno; za doskonałą harmonię wysokiej jakości składników; za niesamowitą werbenę, fiołek, irys i sandałowiec z Mysore;

Heritage Guerlain – za 100%-ową męskość; za sygnaturę; za lawendę, jaką znaleźć można tylko u Jean-Paula Guerlaina; za genialną projekcję i fantastyczną trwałość; za guerlinade;

Incense Extreme Andy Tauer – za kadzidło gigantyczne, suche, przeszywające, gęste i jednocześnie zmysłowe; za to, że dzięki niemu odkryłem niezwykłą twórczość skromnego informatyka-chemika z Zurichu;

Le Vetiver Lubin – za wetiwer niemal doskonały (a może boję się przyznać, że doskonały), pikantny i ziemisty, pełny i bogaty, majestatyczny i tajemniczy;

Kouros Yves Saint Laurent – za legendę, za potęgę, za bezkompromisowość, za zwierzęce nuty, za genialną bazę, za to że jest najbardziej męskim zapachem, jaki znam; za szacunek, jakiego dzięki niemu nabrałem do Pierre’a Bourdona;

M7 Yves Saint-Laurent  za duet oudu i wetiweru, którego nikt poza Jacquesem Cavallierem i Alberto Morillasem nie potrafi powtórzyć; za niesamowicie męską, drewniana i dymną, tajemniczą i zmysłową, trwającą bez końca bazę; za to, że otworzył mój umysł na niszowe zapachy trudne;

Patchouli 24 Le Labo – za genialną zbitkę przeciwieństw; za smołę brzozową i wanilię; za dym i słodycz; za piekło i niebo w jednym; za pomysł i wykonanie Annick Menardo;

Pour Homme Gucci  – za modernistyczną, syntetyczną, słodkawo-suchą nutę; za drewnianą wiórowatość cedru i ciepłą męską ambrę, której to kombinacji autorstwa Michela Almairaca, podobnie jak w przypadku M7, nikt nie potrafi powtórzyć;

Terre d’Hermes Hermes  – za genialne połączenie gorzkich cytrusów z minerałami i wetiwerem; za bycie jednym z najlepszych męskich perfum XXI wieku; za zwrócenie mojej uwagi na J.C. Ellenę; za to, że nigdy nie zapomnę mego zdumienia i zachwytu podczas pierwszych testów w perfumerii;

Red Vetyver Montale  – za to, że jest ładniejszy od Terre d’Hermes;

Rive Gauche Pour Homme YSL –  za tradycyjną męskość; za odkurzenie gatunku fougere; za bycie doskonale współczesnym męskim pachnidłem, zapatrzonym w przeszłość; za to, że lubi go na mnie moja żona;

Sartorial Penhaligon’s – za hipermęskość; za kredowy pył, metal, smar, wosk pszczeli, tonkę i mech dębu w doskonałych proporcjach; za piękny hołd dla gatunku fougere; za bycie Brutem naszych czasów i kolejnym dowodem na geniusz Bertranda Duchaufoura; 

Tabac Royal Royal Crown – za najdoskonalsza tabakę w perfumach i za najdoskonalsze perfumy z nutą tabaki;

Timbuktu L’Artisan Parfumeur – za zielony dym, papirus i przecudny wetiwer w bazie; za to, że nic innego tak nie pachnie; za geniusz Duchaufoura;

Uomo Lorenzo Villoresi  – za niezwykle sugestywne, naturalistyczne zamknięcie w zapachu krajobrazu słonecznej Toskanii; za urodę i bezpretensjonalność; za bezdyskusyjną męskość; którą Villoresi doskonale czuje;

Vetiver Guerlain – za – możliwy do stworzenia tylko w przez Jean-Paula Guerlaina – nadmęski tercet cytrusów, tabaki i wetiweru; za najbardziej klasyczny zapach z wetiwerem nie tylko w nazwie; za bycie niedoścignionym wzorem zapachu z wetiwerem w roli głównej;

Zagorsk Comme des Garcons Series 3 Incense – za kadzidło kameralne, ciepłe, bliskie, otulające i przede wszystkim – za drewniane deski nasączone olibanowym dymem.

KONIEC





Zamieszczone w inny

54 uwagi do wpisu “Moje ulubione perfumy

  1. zacna lista…z drobnymi modyfikacjami w postaci uzupełnienia o kilka pozycji mógłbym ją zaadoptować i pokochać jak własne dzieci… 😉
    zabrakło mi do pełnego szczęścia naprawdę niewiele… prady amber i lalique encre noir i byłbym w pełni kontent.. paru pozycji nie znam – ale zakładam, że muszą być wyjątkowe…. oczywiście moja lista wspaniałości jest szersza niż podaję i zdaję sobie sprawę, że i Ty dla potrzeb popełnienia wpisu o „rozsądnej” objętości swoją listę AMH również zawęziłeś…powiem więcej… z trudem dałbym radę wskazać teraz IMO 20 najlepszych zapachów które kocham i pożądam… ;D

    1. Rzeczywiście kilka zapachów niejako musiałem pominąć, ale nie czuję, że ten zestaw jest przez to jakoś niepełny. Jest wiele innych pachnideł, które robią na mnie wrażenie, ale do tych wyróżnionych mam pełne przekonanie i nie mam żadnych wątpliwości. Choć przyznam, że dawno nie miałem tak wyraźnego i jasnego poglądu na to, które perfumy są dla mnie najważniejsze. Tylko dlatego, w sumie spontanicznie, popełniłem ten wpis.

      1. A to na pewno. Może jest to jakiś krok do skonkretyzowania faktycznych potrzeb pod tym względem. 😉

    1. Odpowiedź na to pytanie przekracza moje możliwości… 🙂 I tak już mocno się postarałem, by wybrać te dwadzieścia z hakiem. 🙂

      1. Powąchaj kiedyś Divine l’homme de coeur, be pewnie też ci się spodobają.

  2. Wielu zapachów z tej listy nie znam . Ale te co znam ( kilka) są moimi ulubionymi. Aż się boje że jak kiedyś dane mi będzie poznać resztę to mi się mogą spodobać .( a banki strzeżone) . Podpis pod Red Vetyver Montale – cudowny.-)

      1. Wiesz z tym RV to jest tak, że ujął mnie swym niewątpliwym podobieństwem do Terre i jednocześnie nieco barwniejszym i pełniejszym charakterem. Do tego stopnia, że dziś preferuję go nad Terre. Gdybym miał zawęzić całe to zestawienie do 20 sztuk – pewnie jednak wykluczyłbym RV, a Terre zostałby jako pierwszy, którego poznałem. By lepiej oddać moje odczucia względem RV, wyobraź sobie, że znalazłeś zapach, który pachnie niemal identycznie, jak Twój ulubiony Black Tourmaline, tylko pełniej, bardziej bogato (choć w tym konkretnym przypadku o to byłoby akurat trudno)… 🙂

      2. rozumiem co masz na myśli… choć ciężko mi sobie wyobrazić coś doskonalszego pełniejszego zarówno od Turmalina i Terre… szczególnie zwodniczo ukryta otwarta przestrzeń tego drugiego IMO znacznie by ucierpiała gdyby próbować modyfikować dzieło skończone Elleny..

  3. Zdziwiłem się, że nie ma nic od Amouage czy Ramona. No i brakuje Afgańczyka 🙂 Ale myślę, że nie dyskwalifikowałeś zapachów ze względu na cenę, bo jest np. wymieniany przez Ciebie Royal Crown.

    1. Absolutnie nie dyskwalifikowałem z żadnych względów, tym bardziej cenowych. Molvizar to koniec końców jednak nie moja bajka zapachowa. Zaś Amouage podziwiam, ale jakoś nie mogę znaleźć czegoś dla siebie. Mam jeszcze sporo testów przed sobą, więc kto wie. Jak napisałem we wstępie – zestawienie z pewnością ulegnie pewnym zmianom. Jak znam siebie to coś do niego dojdzie, bo raczej niczego nie ujmę 🙂 Gdybym miał dziś wskazać jedno Amouage, byłby to chyba Epic for Men. Mam jednak zbyt małe doświadczenia i z nim i z innymi Amouagami, by móc wiarygodnie ocenić… Afgańczyka nie ma – fakt. Kurcze, no nie załapał się… 😉 Znalazłby się na pewno w zestawieniu zapachów, które szanuję i podziwiam, ale do których nie mam emocjonalnego stosunku.

  4. to prawda, kolekcja godna i jak kazda kolekcja moze byc poszerzona o inne zapachy..wg naszego gustu i uznania….

  5. Brakuje mi to Coriolana Guerlaina (alo to mniej „bolesne”, bo sa dwa inne Guerlaiany) i przed wszystkim Sables Annick Goutal.
    Ale zestaw godzien podziwu.
    Pozdrawiam
    Nebelwerfer

    1. Rzeczywiście wszystkie te pachnidła to godne podziwu dzieła olfaktorycznej sztuki 🙂 Coriolan nie przemawia do mnie aż tak mocno jak Vetiver i Heritage. Zaś Sables uważam za bardzo dobre pachnidło, jednak zauważyłem, że nie sięgam po nie zbyt często…
      Także pozdrawiam 🙂

      1. Sables są tak trwałe, że faktycznie nie trzeba często po nie sięgać, żeby nimi pachnieć 🙂
        A Coriolana – uwielbiam. Mam wrażenie, że twórca poszedł kompletnie w poprzek wszelkich trendów, co zapachowi wyszło tylko na dobre. Niestety, taka opinia nie jest chyba zbyt powszechna, biorąc pod uwagę mierną dostepność tych perfum.
        Nebelwerfer

      2. Co do trwałości Sables – pełna zgoda. Tytan pod tym względem.
        Zaś Coriolan okazał się, z tego co wiem, porażką komercyjną Guerlaina. Nie spodobał się gawiedzi, więc go wycofali. Teraz dostępny jest chyba tylko w butiku Guerlaina. Poszedł zbyt mocno w poprzek. Powstał świetny zapach, tyle że mało kto go docenia. 🙂

  6. gratuluję zapięcia pasa by przedstawić tych zaledwie kilkadziesiąt sztuk, a dałbyś radę używać tylko i wyłącznie te 22 flaszki nie szukając już niczego innego? 🙂

    1. Dzięki! Choć pas ścisnąłem niemiłosiernie. 😉 Odpowiadając na Twoje pytanie – chciałbym kiedyś ograniczyć się wręcz do połowy tego. Ale do tego trzeba dojrzeć. Póki co wciąż szukam 🙂

  7. Ciekawy wpis. Widzę też, że mamy cztery punkty wspólne. 🙂
    Choć moja lista The best of byłaby ze cztery razy dłuższa.. co najmniej. 😉
    W każdym razie gratuluję pomysłu!

      1. Turmalin sie zgadza. 😉 Poza nim są jeszcze Cuir Mony di Orio, Incense Extrême oraz Le Vétiver od Lubin. 🙂 Timbuktu jest świetne, ale plasuje się poza listą.

      2. Oj to jestem zaskoczony 🙂 Myślałem, że będę miał choć 75% trafień, a tu tylko 25% 😦

  8. Cudowny wpis, lubię takie podsumowania 🙂 Bardzo doceniam też, ze względu na trudność w wyborze tych kilku kompozycji z Twojej kolekcji.

    Pozdrawiam

    1. Nigdy nie byłem zwolennikiem rankingów w sztuce, ale stwierdziłem, że mimo wszystko istnieje kilkanaście zapachów, które darzę szczególną sympatią, więc czemu o nich nie napisać w jednym miejscu? W sumie wyróżnienie ich nie było aż takie trudne 😉

  9. Twoja lista jest dla mnie drogowskazem wyznaczającym kolejne cele poznawcze, bo jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby polecane/doceniane przez Ciebie pachnidło było przeze mnie źle odbierane. Dwa z nich stały się moimi faworytami. Są i takie, które na razie odbieram jako trudne, ale czuję wysoką jakość składników i kunszt kompozycji. Z tych, które znam (13) jeden nie robi jednak na mnie żadnego wrażenia, choć powszechnie zbiera zachwyty… Wiesz, który…

      1. Nie nie, Aventusa doceniam jak najbardziej, może nie na tyle, żeby kupić flakon (przy tej cenie), Chodziło mi o wycofanego już, drzewnego klasyka, no wiesz… 😉

  10. Autor tego bloga ma super gust jeśli chodzi o dobór perfum; recenzje czyta się świetnie – muszę powiedzieć, że to chyba najlepsze miejsce z wielu które znam dotyczące tematu perfum i zapachów, z którego można się wiele dowiedzieć. Tylko przyklasnąć i tylko tak dalej ! 🙂

  11. Witam, i mam takie pytanko poszukuje letniego zapachu świeżego ,, ale i zarazem mało popularnego i intensywnego wyczuwalnego o dobrej trwałości pan ekspert moze cos polecić???
    Pozdrawiam i dziekuje

    1. Żaden ze mnie ekspert ale w tym roku lato upłynęło pod znakiem Dior Homme Sport i to był trafny wybór więc polecam 🙂 A przy okazji wydaje się, że już powoli trzeba szukać zapachu na chłodniejsze pory roku. Od wczoraj moim faworytem jest obłędny, nowy CdG Floriental.

  12. Może pokusi się Pan o podsumowanie 5-latki? 😉 Jakie perfumy wypadłyby z rankingu a jakie doszły? Pozdrawiam

  13. Dzień dobry,
    Chętnie czytam Pańskiego bloga, który inspiruje mnie do poszukiwań zapachu dla siebie.
    Podpisuję się pod prośbą o aktualizację listy ulubionych perfum.
    Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz na wiedźma Anuluj pisanie odpowiedzi

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s