Juicy Couture „Dirty English for Men”

Dirty English to póki co jedyne męskie pachnidło w ofercie młodego amerykańskiego domu mody Juicy Couture (współtworzonego przez Gele Nesh-Taylor, żonę Johna Taylora -muzyka znanej grupy Duran Duran). Charakterystyczny flakon zawiera ciecz w kolorze whisky, ma męski design i z pewnością wzbudza zainteresowanie. W każdym razie wzbudził moje. Czym się to zakończyło? Testami oczywiście, na bazie których powstała niniejsza skromna recenzyjka.

Dirty English w akordzie głowy zdominowany jest przez dość ostrą nutę pieprzową (nieco podobną do BANG! Jacobsa, ale o ileż ciekawszą!), mającą subtelne wsparcie słodkawych cytrusów. Wraz z upływem czasu zapach najpierw wchodzi w fazę nieco kuchenną (do pieprzu dołącza majeranek), a następnie, po kilkudziesięciu minutach, staje się sucho-wiórowo-drzewny i taki pozostaje już do końca. Ma raczej liniowy charakter. Bez niespodzianek po drodze. Ewolucja zamiast rewolucji. Zapach ten można śmiało nabyć, jeżeli zaakceptuje się jego otwarcie. Bowiem później niewiele już się będzie zmieniać. W długim finiszu dominują wiórki cedru otoczone syntetyczną ambrą (ambroxan?) i piżmami. Ale cedr jest tu ponad wszystko i góruje nad wszystkim. W składzie bazy wymienia się oud, ale nie wyczuwam go tu z osobna. Nie znaczy to, że go tu nie ma. Albo jest go namiastka, albo może jednak to chwyt marketingowy? Baza zapachu nie jest może odkrywcza, ale za to bardzo solidna i męska, charakterna, a także długotrwała. Czegóż wymagać więcej? Przełomu? Może chociaż odkrywczości? Niekoniecznie. Nie każde pachnidło musi zwalać z nóg. Nie jest to zresztą oczekiwanie realne. Czasem wystarczy, że jest solidnie zrobione i świetnie sprawdza się w praktyce. Tak jest w przypadku Dirty English. Męski temat (drewno, brandy, dym), nie narzucająca się otoczeniu projekcja i bardzo dobra 12-godzinna trwałość.

Szukając jakichś skojarzeń, by umieścić ten zapach w jakimś sensownym sąsiedztwie, sięgnąłbym do opisywanego przez mnie swego czasu Mont Blanc ExceptionnelTommy Bahama for Men, a nawet Gucci Pour Homme. Przy czym Dirty English, pomimo penetrowania tych samych olfaktorycznych obszarów męskości co pozostałe wymienione, jest na ich tle zapachem najbardziej suchym i wytrawnym – niczym wysokiej klasy brandy.  Jego drzewnego, suchego finiszu nie powstydziłoby się samo Comme des Garcons. Tak sądzę.

Flakon całkiem udany. Męska rzecz, jakby nie patrzył. Prosty kształt z charakterystyczną zatyczką obwiedzioną rzemieniem i łańcuszkiem oraz metalowymi ozdóbkami (papryczka? i coś tam jeszcze). Na flakonie logo-herb marki. Całość robi solidne i dobre wrażenie.

Nie muszę dodawać, że pachnidło to pozytywnie mnie zaskoczyło, a jego entuzjastyczne recenzje spotykane często w Internecie nie są pozbawione podstaw. To zręcznie i zawodowo skrojone perfumy o zdecydowanie męskim charakterze. Na pewno warte uwagi. Szczególnie, że ich cena nie należy do wygórowanych. Thumbs up!

nuty głowy: mandarynka, pieprz, bergamotka, kmin, kardamon

nuty serca: majeranek, cedr z gór Atlas, korzeń wetiweru, niebieski cyprys, drewno hebanowe, przyprawy

nuty głębi: drewno agarowe (oud), czarny mech, ambra, piżmo

nos: Claude Dir

rok: 2008

moja klasyfikacja: nowoczesna, przyprawowo-drzewna kompozycja dla nowoczesnego mężczyzny, uniwersalna ze skazaniem na jesień i zimę

ocena w skali 1-6: kompozycja: 4/ moc: 4/ trwałość: 5/ flakon: 5

11 uwag do wpisu “Juicy Couture „Dirty English for Men”

  1. Brzmi ciekawie, trzeba będzie przetestować. Chyba jeszcze nie testowałem zapachów z drzewem agarowym, które by pochodziły spoza Bliskiego Wschodu. W każdym razie nie pamiętam.

    1. Nie nastawiaj się na agar w Dirty English. W każdym razie ja nie czuję go tu. A propos tego, co napisałeś – nie testowałeś M7 YSL? To chyba jedyny „niebliskowschodni” zapach z tak prominentną nut aoud.

  2. Dirty English is indeed a one of a kind cologne. Have had it for a while. I would recommend it to anybody in the business world that like to look sharp. Im a negotiator for a large company in Canada.. Always in meetings, and I always get the nice comment of „what cologne are you wearing.. its great”. Very Appealing.

    1. Thanks for your comment 🙂 Here in Poland this fragrance is quite unknown and underrated but you are right – it’s very good. Especially for the price. Looking sharp – sounds fine 🙂

  3. po otwarciu dałem się nabrać, bądź poczułem w niedużym stopniu agar, jak juz się uspokoi, przypomina mi tym szczypaniem w nozdża adidasa active bodies ;] mógłby mieć ciut lepsza projekcje.

  4. Sugeruje Pan, że nic się nie zmienia, a tu nagle ‚ewolucja’. Ewolucja to przemiany.
    Proszę się zdecydować.
    I oczywiście ulubione Pana – upiorne – słówko ‚liniowy’ zamiast ‚linearny’.
    Gratuluję pasji. Przykro mi, ale o pisaniu po polsku nie ma Pan pojęcia.

  5. Niby spoko perfumy, ale szczęście w nieszczęściu na drugim nadgarstku miałem Heritage – napisałbym coś o różnicy klas ale ciężko mi znaleźć jakieś adekwatne porównanie 🙂
    Fqjcior, mnie też przykro że po polsku pisać nie umiesz, łącze się z Krzysztofem w rodzimym bólu, proponuję swahili – dla wszystkich będzie zrozumiały. O przepraszam, miało być „łączę” :] ale skucha.

Odpowiedz na fqjcior Anuluj pisanie odpowiedzi

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s