Zielone Polo Ralpha Laurena, stworzone w 1978 roku przez Carlosa Benaima, to jeden z największych klasyków męskiej perfumerii. Wciąż obecne jest na sklepowych półkach i chyba pozostanie tam na zawsze. Oby. Polo wpisane jest niejako w kanon męskich pachnideł dla mężczyzn dojrzałych. Jest przy tym niezwykle oryginalną, mocną kompozycją, łącząca dość trudne i rzadko spotykane w perfumerii (w takim połączeniu) nuty ziołowe, iglakowe oraz tytoniowe i skórzane. Klasycznego Polo opisywałem już na poprzednim blogu, więc nie będę tu przedłużał.
Rok 2008 przyniósł urodzinową (30 lat) odświeżoną i unowocześnioną wersję klasyka. Wersja Modern Reserve 30th Anniversary zagościła w tych samych perfumeriach obok klasyka. Mam jednak wrażenie, że próba wzbudzenia zainteresowania zielonym pachnidłem wśród młodszych mężczyzn ( bo chyba o to chodziło) nie powiodła się zbytnio. Jakoś mało o nim słyszę, a nawet mniej. Dlaczego? Czy Modern Reserve nie jest dość modern? Czy może jest po prostu nieudany? Jeżeli już, to może bardziej pierwsze niż drugie, moim zdaniem. Jedno mogę stwierdzić na pewno. Modern Reserve to wciąż zielone Polo, tyle że nieco wygładzone, odmienione, odmłodzone i faktycznie pozbawione nieco już przebrzmiałych (w mainstreamie) mocnych akordów skórzanych i tytoniowych. Choć nie tak do końca, ale o tym później.
Ziołowy akord głowy (kardamon, bazylia i pimento) nie pozostawia złudzeń co do tego, z czym mamy do czynienia. Od razu jednak wyczuwam spora różnicę w stosunku do protoplasty. Jest lżej, faktycznie jakby nowocześniej, bez tytoniu i skóry. Bo przecież klasyk po kilkudziesięciu minutach powala mocną jak kaszubska tabaka mieszanką tytoniu i skóry. Bezkompromisową i nieco jednak oldskulową. Tu natomiast w tym miejscu otrzymujemy subtelniejszy i ogólnie przyjemniejszy akord wetiwerii (wierzę) i jaśminu (czuję), z delikatnym skórzanym akcentem (jednak czuję), jakby reminiscencją potężnej „skórzakowatości” protoplasty, jednak znacznie delikatniejszą. Takie wspomnienie, mgiełka, rozwodniona repryza. Nie ma tu też iglaków znanych z Polo. Warto zauważyć, że w opozycji do protoplasty tu wyraźnie zaznaczone są nuty kwiatowe, z jaśminem (a raczej jego syntetycznym wcieleniem) w roli głównej. Przy dobrym wwąchaniu się poczuć też można tu delikatne nutki kadzidlane, ale nie olibanum, a właśnie mirry. Zadziwiające. Zwieńczenie zapachu najbardziej chyba odróżnia obie wersje. Wyraźne i mocne, ale lżejsze i czystsze. Nuty cedru, paczuli i odrobina delikatnej skóry, zamiast mocno ubrudzonej tabaką skóry kowbojskiego siodła.
Modern Reserve to bezdyskusyjnie wciąż Polo i co do tego nie mam wątpliwości. Nikt ich zresztą mieć nie powinien. To bardzo zręczna, wirtuozerska rewitalizacja, zachowująca ducha oryginału, ale jednocześnie bardziej zrównoważona, wymuskana i subtelna. Mało tego. Moim zdaniem piękniejsza i szlachetniejsza niż dość grubo ciosany oryginał. Chyba także bardziej mi pasująca niż klasyk, z cały ogromnym dla niego szacunkiem. Przy tym wszystkim czuć, że stworzył ją sam Mistrz Carlos Benaim (podobnie jak klasyka) i że to pachnidło – z punktu widzenia kompozycji – naprawdę wysokich lotów, posiadające wszystkie cechy świetnych męskich perfum na co dzień. Jest doskonale skonstruowane. Przejścia pomiędzy poszczególnymi fazami są harmonijne, a bogate zestawienia nut mile łechcą mój perfumomaniacki nochal. Czuć klasę i warsztat twórcy oraz mistrzowski nos. Bez dwóch zdań. Ach… Wzdycham z podziwem…
Modern Reserve jest trwały na bardzo dobrym poziomie pom. 8 a 10 godzin (trwałość klasyka jest jednak monumentalna – jak on cały :). Moc jest oczywiście zmniejszona w porównaniu do „dziadka-giganta”, ale nie znowu aż tak znacznie. Jest wciąż na bardziej niż zadowalający poziomie. Noszący wyczuwa zapach na sobie właściwie przez cały czas, pozostawiając za sobą ładny zapachowy „ogon”, a o perfumach tych można powiedzieć wiele, ale nie to, że są subtelne.
Flakon pozostał klasyczny i niezmieniony. O tym, że mamy do czynienia z nową wersją pachnidła informuje nas mały napis pod złotą sylwetką gracza polo. Dodatkowo kartonik ozdobiony został plakietką z napisem „Edycja na 30-lecie”.
Podsumowując Moder Reserve wydaje się być całkiem udanym efektem liftingu zielonego protoplasty. Ponosi go i ojciec i nawet może syn, zaś dziadek pozostanie przy swoim starym dobrym Polo i powie: Moderne Reserve? To dla Was, chłopcy. Ja pozostaję przy moim starym, dobrym i niezawodnym zapachowym kompanie. Bo las, zioła, tytoń i skóra to coś dla leśnego dziadka. To to, co dziadek kocha najbardziej… I zrozumiem dziadka w 100%, szanując jego wybór. Nie znaczy to jednak, że wybór jego potomków jest gorszy. Jest równie dobry… a obiektywnie nawet lepszy.
nuty górne: kardamon (ekstrakt CO2), bazylia, pimento
nuty środkowe: wetiwer, skóra, jaśmin, mirra
nuty dolne: drewno z pojemnika na cygara, paczula, skóra zamszowa
twórca: Carlos Benaim
rok wprowadzenia: 2008
moja klasyfikacja: uniwersalny, klasycznie męski, mocny i trwały, udany potomek klasyka
ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 5/ trwałość: 5/ flakon: 6
Hm, brzmi bardzo, bardzo interesująco. 🙂
Oj znam ten zapach, zupełnei mi nei przypadł do gustu, nawet ma gdzies jeszcze próbkę, zapach przypomina mi odświeżacz brise o zapachu lasu sosnowego albo jakiegoś leśnego iglastego drzewa. Trwałość jak najbardziej mocna jak i intensytwnosć, ale to nie na plus przynajmniej w moim wypadku…:-)
acha co do zapachów lat ’80 polaecam właścicielowi zapcahy Hermesa z tegoś okresu czyli mam na mysli Bel Ami…z pewnoscią ci się spodoba…
nie wiem jak pachnie ten modern reserve, ale stary byl calkiem niezly. Mocny jednoznaczny oryginalny zapach. Troche zbyt jednoznaczny. Ale na tle dzisiejszego upadku 🙂 gdzie z jednej strony mamy pinćset żenujaco banalnych sztucznych swierzakow dla nastolatkow a z drugiej strony kolejne pinćset rownie żenujaco banalnych slodziakow dla nastolatkow, pachnie calkiem niezle.
Jeden z najlepszych zapachów, jakie mój nos miał okazję powąchać. Zdecydowanie w pierwszej trójce. Dla mnie, majstersztyk. Mam oba Polo i jakimś cudem, MR wydaje się jednak lepszym, dzięki pięknie dodanej subtelności. Doskonałość w płynie.
Zielone Polo w obu wersjach to zupełnie wyjątkowe pachnidło. Z pewnością jedno z najlepszych, jakie kiedykolwiek stworzono. Klasyk nad klasyki, który – jak widać także po Twej entuzjastycznej reakcji – przekonuje również w nowej, odmłodzonej wersji.
nie do dostania… szukałem w NIemczech, też nie znalazłem. a może źle szukam?
znalazłem! http://www.perfumy-perfumeria.pl/product-pol-11397-Ralph-Lauren-Polo-Modern-Reserve-118ml-M-Woda-toaletowa.html
było kiedyś Polo Crest, granatowe, subtelniejsze… czyżby modern było tego powtórzeniem?

Polo Crest było bardziej w klimacie Drakkar Noir i zupełnie nie przypominało zielonego Polo, także tego Modern Reserve.
tak, masz rację, ale było też takie niebieskie Polo, na 100%, o tej samej nucie.
chociaż z Drakakrem to bardziej mi się Safari kojarzy..
Owszem mają coś wspólnego, o ile dobrze pamiętam.
Zielonego Polo używam od 23 lat. Zacząłem, gdy miałem lat 20. Nie znam piękniejszego zapachu. Modern Reserve wypróbuję 🙂
Gratuluję wyboru pachnidła i podziwiam wierność jednemu zapachowi. Modern Reserve może być bardzo dobrym jego uzupełnieniem. 🙂
Witam. Szukałem czegoś na temat trwałości Polo zielonego, ponieważ znam ten zapach od bardzo dawna jednak teraz postanowiłem przypomnieć sobie i kupiłem mały 30 ml. flakonik. Ale bardzo szybko traci „smak” po użyciu dosłownie godzinka i nie ma po nim śladu. Dodam że na pewno to jest oryginał. Czy może ktoś potrafi to wyjaśnić?
Czy mowa o wersji klasycznej czy Modern Reserve?
klasyczny (zapomniałem dodać)
To przyznam, że jestem zaskoczony. Klasyczny zielony Polo był bardzo trwałym pachnidłem. Z tym, że dawno nie testowałem aktualnego wypustu. Niewykluczone, że go – podobnie jak wiele innych klasyków – wykastrowano…. 😦
Niestety potwierdzam, zapach jest słabszy. Polo spotkał los Zino, czarnego Dalego, Egoista Platinum… szkoda.
Okrutna i godna potępienia to praktyka. bardzo szkoda tych pachnideł.