Frederic Malle Editions De Parfums: Noir Epices by Michel Roudnitska

Nazwisko legenda. Z jednej strony – przywilej, z drugiej jednak obciążenie. Życie w cieniu wielkiego rodzica to zmora wielu artystów na całym świecie, także i w Polsce. Michel Roudnitska – syn wielkiego Edmonda – dorastał wewnątrz perfumiarskiego świata. Nie można wyobrazić sobie lepszego startu do kariery. Dziś dorosły Michale ma w swym portfolio zadziwiająco mało osiągnięć. Dlaczego? Ano jak to często bywa w takich przypadkach, młody Michel na zasadzie przekory postanowił nie iść w ślady ojca i zajął się fotografią i reżyserką. Dopiero w 1997 roku na poważnie zajął się tworzeniem perfum.

Michel znalazł się wśród elitarnego grona autorów kolekcji Editions de Parfums Frederica Malle. Póki co popełnił dla niej jedną kompozycję – Noir Epices, będącą swoistą odą do przypraw. Klasyczne przyprawowe składniki i ich bardzo zbalansowane użycie powodują, że perfumy te charakteryzują harmonią i spokojem. Nie jest to świdrujący nozdrza przyprawowiec – jak choćby tauerowski Eau d’Epices.

Noir Epices zaczyna się urokliwym i dość oryginalnym duetem pomarańczy i geranium, w tyle którego rzecz jasna od razu czuć koszyk wschodnich przypraw. Górne nuty przydają tej kompozycji „bożonarodzeniowego” charakteru. Połączenie zapachu pomarańczy z cynamonem czy goździkiem (czyli krótko – eugenolem) w mojej zapachowej pamięci niezmiennie łączy się z tym zbliżającym się rodzinnymi, ciepłym i serdecznym okresem (przynajmniej z założenia, bo z praktyką – jak pewnie wszyscy wiemy – bywa różnie. Narodowe tendencje, by z tego czasu uczynić jeden wielki festiwal obżarstwa, a czasem i pijaństwa, są co najmniej smutne…). Gdy nasz cytrusowo-kwiatowy duecik zakończy swe występy, do gry w pełnej krasie wchodzą przyprawy, czyli serce kompozycji Roudnitski. Zbalansowany i harmonijny akord trwa długie godziny, subtelnie ciesząc nosiciela i intrygując jego otoczenie. To jeden z tych zapachów, które potrafią pozytywnie nastroić mnie w ciągu dnia. Ciepło, przytulnie, bezpiecznie. Przyprawowy charakter Noir Epices utrzymuje się właściwie niemal do samego końca. Nawet gdy zapach osiąga już swoją schyłkową fazę, gdzie poczuć można stosunkowo prostą drzewną bazę, wspomnienia koszyka przypraw są wciąż obecne.

Doprawdy śliczna to kompozycja. Wysokich lotów. Wyraźnie udana. Pozwolę tu sobie na pewne porównanie – uzasadnione, jak sądzę. Otóż tak jak najbliższe więzy krwi łączą ojca Edmonda i syna Michela, tak ich kompozycje Eau Sauvage i Noir Epices łączy niezwykła harmonia i prostota oraz nieodparty urok. Śmiem podejrzewać, że polega to na bardzo umiejętnym i oszczędnym doborze składników wysokiej jakości. Efekt jest poruszający, bo Noir Epices to – podobnie jak Eau Sauvage – pachnidło piękne i niezwykle noszalne. Ojciec byłby z pana dumny, panie Michelu!

Noir Epices ma średnią moc, wystarczającą jednak by czuć go na sobie od czasu do czasu przez dobre osiem godzin. Na nadgarstku wyczuwalny jest spokojnie przez kolejne 2-3 godziny, co w sumie daje bardzo dobry rezultat.

Flakon klasyczny, prosty i elegancki, charakterystyczny dla całej serii Frederica Malle. Trafia w mój gust.

Nuty górne: pomarańcza, róża, geranium

Nuty środkowe: gałka muszkatołowa, cynamon, goździk, pieprz

Nuty dolne: drewno sandałowe, drewno cedrowe, paczula

twórca: Michel Roudnitska

rok wprowadzenia: 2000

moja klasyfikacja: uniwersalny, wyważony przyprawowiec

ocena w skali 1-6: kompozycja: 5/ moc: 4/ trwałość: 5/ flakon: 5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s